Trójka|Salon polityczny Trójki
Grzegorz Napieralski
2009-03-05, 08:03 | aktualizacja 2009-03-05, 08:03
SLD zaproponował licencje programową, która pilnuje, aby programy, wszystko, co dzieje się w radiu, w telewizji było absolutnie daleko od polityki. Co więcej, radio i telewizja musi się z tej licencji muszą się później rozliczyć.
Posłuchaj
Dodaj do playlisty
Na pierwszych stronach polskich gazet Eryka Steinbach, która nie będzie zasiadała w radzie fundacji przeciwko wysiedleniom. To sukces rządu? Sukces misji Władysława Bartoszewskiego?
Nie wiem, czy to sukces misji Władysława Bartoszewskiego, ale dobrze, że tak się stało. W Polsce ta postać jest demonizowana, jest przedstawiana całkiem inaczej. Myślę, że podobne postacie znalazłyby się w polskiej polityce, a nie odgrywają aż tak wielkiej roli jak u nas w Polsce się o tym mówi. Dlaczego dobrze się stało, że nie zasiada? Otóż, ja mieszkam w Szczecinie i wiem, na czym polegają relacje polsko-niemieckie i wiem, jak trudno było doprowadzić do pojednania dwóch narodów. Przecież nasza sytuacja jest bardzo skomplikowana, bardzo trudna i tragiczna, przecież II Wojna Światowa… Trzeba szukać takich rozwiązań, aby jednoczyć, aby rany się goiły, a nie żeby te rany otwierać.
A nie jest tak, że Polska za to słono zapłaci, jak niektórzy zauważają, przy najbliższych sporach, kiedy Niemcy będą mogły się postawić po naszej albo po przeciwnej stronie, że kolejny raz nie ustąpią.
Być może tak. Nie wiem, nie znam zakulisowych rozmów Donalda Tuska z panią kanclerz, ani [rozmów] pana Bartoszewskiego, więc nie wiem, jak do tych uzgodnień dochodziło, czy w ogóle takie rozmowy były. Takie rzeczy to zawsze jest sztuka dyplomacji. Myślę, że i rząd niemiecki, i rząd polski powinien robić wszystko, aby łączyć dwa narody, a nie szukać przeciwwagi i wierze bardzo mocno, że pani kanclerz czy rząd niemiecki podjął taką decyzję, aby właśnie nie dzielić. Z tego, co wiem, socjaldemokraci byli na stanowisku, aby jednak pani Eryka Steinbach nie była…
I namawiali do tego Angelę Merkel. Czy Eryka Steinbach, która usunęła się w cień nie będzie groźniejsza? W cieniu mniej widać…
Trudno mi określić to jako stuprocentowa wiedzę, natomiast myślę, że my trochę demonizujemy tu w Polsce tę postać. Oczywiście nasze rany są bardzo głębokie, bo przecież pamiętamy II Wojnę Światową, holokaust, wszystkie tragedie, które spotkały nas w tamtym okresie. Ale są politycy przecież również w Polsce, marginalni politycy, którzy na nastrojach antyrosyjskich, antyniemieckich żerują.
Ale nie wypychamy ich do takich organizacji, fundacji…
Na szczęście tak. Chociaż formacja bardzo radykalna jak LPR była współrządzącą partia w Polsce, a ich hasła w niektórych momentach były bardzo podobne do pani Eryki Steinbach. Na szczęście tej partii już nie ma w parlamencie.
Ustawa medialna jest już dogadana między SLD a koalicją?
Myślę, że 99,9% jest już wszystko załatwione na plus.
Coś się zmieni pod rządami tej ustawy?
Oj, bardzo dużo. Ta ustawa gwarantuje, że media publiczne będą prawdziwie publiczne, że będą zajmowały się misją, nie polityką, będą daleko od polityki.
Nie będzie Salonu politycznego Trójki, jak mamy się nie zajmować polityką?
Oczywiście, że Salon polityczny będzie. Wiele dobrych programów publicystycznych zostanie będzie, być może będą nowe… Chodzi o to, że w zarządach radia, telewizji nie będzie uprawiania polityki, że nominacje na dyrektorów, prezesów czy redaktorów nie będą polityczne, chodzi o to, że nie będzie nacisków politycznych na poszczególne programy, aby zapraszać takie czy innego polityka, czy go nagrywać wcześniej czy później…
A w jaki sposób chce pan i koalicja to osiągnąć, skoro czytamy, że w nowej Krajowej Radzie prezydent będzie miał dwa miejsca do wskazania, PO dwa miejsca, PSL dwa miejsca i SLD jedno?
Jest tak, że pewnych rzeczy się nie da zrobić, nie da się przeskoczyć. Gdybyśmy chcieli Krajową Radę Radiofonii i Telewizji mieć bez nominacji, musielibyśmy ją wybierać w wyborach powszechnych w Polsce i są pewne mechanizmy, gdzie politycy muszą dokonać wybory. SLD zaproponował licencje programową, która pilnuje, aby programy, wszystko, co dzieje się w radiu, w telewizji było absolutnie daleko od polityki. Co więcej, radio i telewizja musi się z tej licencji muszą się później rozliczyć – i to jest bardzo ważne. Czyli jest kontrola nad tym, co się dzieje, a na tę licencję programową będą przyznawane pieniądze.
Gdzie ta gwarancja odpolitycznienia, skoro politycy będą przyznawać pieniądze na programy?
Nie jest tak do końca dlatego, że będzie wyodrębniony budżet w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, ten budżet będzie przeznaczony na licencję programową, na misję mediów publicznych. To jest tak samo jak z budżetem NIK czy innych ważnych instytucji w Polsce; nikt nie mówił, że budżet na przykład NIK jest polityczny.
Media zawsze są niewygodne, bo przekazują pewne treści, które mogą się nie podobać politykom. Miesiąc temu Jerzy Szmajdziński, pana kolega partyjny, mówił w tym studiu, że SLD proponuje, by zastąpić abonament odpisem od PIT-u i CIT-u. i co? SLD poddał się?
To była nasza propozycja, to prawda, za którą optowaliśmy, bo dawała dużą niezależność i likwidowała abonament, a gwarantowała finansowanie. Ale nie zgodziła się na to Platforma. Szukaliśmy rozwiązania dobrego, rozwiązania, które gwarantuje dużą niezależność i będzie akceptowane przez wszystkich. Na tym polega kompromis. SLD jest formacją, która szuka kompromisu i pojednania i taki kompromis pan wicemarszałek Jerzy Szmajdziński, który z ramienia SLD zajmuje się tą ustawą, zaproponował, on został przez Platformę zaakceptowany.
Ktoś może zapytać: za to jedno miejsce w Krajowej Radzie?
Nie, nie wiążmy tego. Nam zależy na dobrej ustawie medialnej. Proszę nas nie posądzać o próby negocjowania jakichkolwiek miejsc personalnych. Proszę zwrócić uwagę, że my z dużą starannością podchodzimy do tej ustawy, tak samo starannie przyglądaliśmy się poprzedniej ustawie, którą przygotowała Platforma Obywatelska pod kierunkiem pani Śledzińskiej-Katarasińskiej, tamta ustawa nam się absolutnie nie podobała i wyrzuciliśmy ją do kosza. Teraz mamy możliwość zrealizowania swoich postulatów programowych i to nas bardzo cieszy.
Ustaw trafi do laski marszałkowskiej?
Chcielibyśmy jak najszybciej. Nie chcę wyznaczać dat, czy to dzisiaj, jutro czy w przyszłym tygodniu, ale chciałbym, żeby to były dni, a nie miesiące.
To prawda, że rozmawiał pan z Adamem Lipińskim z PiS co do przejęcia, odzyskania… władzy przez PiS w telewizji?
Musze przyznać, że jak czytałem wiele artykułów na ten temat, okazuje się, że Napieralski jeżeli chodzi o media może wszystko i ze wszystkimi. Zabrakło mi tam jeszcze przedstawicieli Unii Europejskiej – z nimi tez mogłem o tym rozmawiać.
Czyli nie rozmawiał pan?
Z panem ministrem Lipińskim nie rozmawiałem. Jedyny mój kontakt z panem ministrem jest w Sejmie, kiedy mówimy sobie „dzień dobry” na korytarzu, ale to z uprzejmości, a nie negocjacji na temat ustawy medialnej.
Jaką rolę widzi pan dla Leszka Millera i Józefa Oleksego w wyborach do europarlamentu?
To dwóch premierów Rzeczpospolitej Polskiej, dwóch szefów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nasze drogi w pewnym momencie się rozeszły, ale wierzę głęboko, że na lewicy dla dwóch premierów jest miejsce. Natomiast co do roli – ja zaproponowałem panu premierowi Millerowi i panu premierowi Oleksemu spotkanie, abyśmy szczerze porozmawiali jako koledzy, partnerzy o tym, jak oni widzą swoją przyszłość, jak widzi przyszłość Sojusz Lewicy Demokratycznej.
I co pan usłyszał?
Dopiero się z nimi spotkam.
A będzie ich pan namawiał do startu z listy SLD?
Będę rozmawiał z nimi o ich roli w przyszłości, o europarlamencie na pewno też.
Dobrze by się stało, gdyby wystartowali?
Byłoby dobrze, gdyby byli premierzy, którzy dobrze rządzili w Polsce, wspomagali SLD.
Pytam, bo według 63% Polaków Leszek Miller jest twarzą SLD. Nie dotknęło to pana?
Absolutnie nie. Dlaczego?
No bo to pan jest przewodniczącym.
Ale ja jestem bardzo młodym człowiekiem, jeżeli chodzi o życie polityczne…
To mówi przywódca dużej partii…
Nie mogę się równać z doświadczeniem i stażem pracy do wielu polityków lewicy, również prawicy. To jest naturalny proces. Politykiem tego formatu staje się przez wiele lat ciężkiej pracy. Przypominam, że Leszek Miller do premier, który wprowadził Polskę do Unii Europejskiej, który przeprowadził w Polsce bardzo dużo ważnych reform…
I premier w oczach niektórych skompromitowany…
Też. Oczywiście, tak. Ale to jest człowiek kojarzony i rozpoznawalny. Grzegorz Napieralski i Wojciech Olejniczak mają niespełna 30% rozpoznawalności, to dla młodego polityka jest bardzo duży wyróżnik…
To może trzeba oddać Leszkowi Millerowi funkcję szefa SLD?
Wie pan, Jan Maria Rokita jest twarzą Platformy Obywatelskiej. Może trzeba by oddać panu Rokicie rządzenia Platformą Obywatelską? To nie można tak przekładać tego. Rozpoznawalność i identyfikowanie polityka to coś innego niż zarządzanie partią. To partia wybiera, kogo chce mieć na swojego szefa, a nie wyborcy.
A Józefowi Oleksemu wybaczył pan już rozmowę z Aleksandrem Gudzowatym? Tam było trochę o „młodych wilczkach”… nienajlepiej powiedziane…
Wybaczyłem. To była rozmowa przy winie, czasami ktoś wypije za dużo tego wina i tak to się później kończy. Nie jestem człowiekiem pamiętliwym. Oby nie pił już z panem Gudzowatym pan Oleksy więcej wina – to jest tylko moja przestroga.
A to nie jest warunek startu z listy SLD do europarlamentu?
Takiego warunku nie ma, rozmowy o listach tez na razie nie ma.
Ubodły pana słowa Tomasza Nałęcza w „Dzienniku” sprzed dwóch dni, który nazwał pana żarłoczną rybką, aparatczykiem…?
Nie komentuję wypowiedzi osób wątpliwie moralnych w polityce.
W tej rozmowie czuć było żal, że nie doszło do wspólnego porozumienia i startu do europarlamentu razem z ugrupowaniem Dariusza Rosatiego, razem z SDPl…. Czyja to wina? Tomasz Nałęcz pana obwinia za fiasko tych rozmów…
Wypowiada się osoba, która nie była przy rozmowach, więc zostawmy Tomasza Nałęcza. Wróćmy do poważniejszego problemu, czyli wspólnej listy, SLD chciał tę wspólną listę…
Ale pod szyldem SLD…
Zadeklarowaliśmy chęć współpracy już we wrześniu zeszłego roku. Natomiast po drodze Dariusz Rosati i wiele innych osób budowały ruch w Krakowie w zeszłym roku nic z tego nie wyszło, potem na początku lutego nowy ruch… Być może dzisiaj SLD nie ma najlepszych notowań, staramy się, żeby one były lepsze i dokonamy tego. Ale jesteśmy partia najsilniejsza na lewicy i nikt nie może dyktować warunków SLD. Chcieliśmy współpracować, ale w ramach listy lewicy, a nie w ramach prawicy. Dzisiaj Dariusz Rosati to człowiek prawicy, bo spotyka się z panem posłem Piskorskim – przypominam, do niedawna członek PO, bardzo liberalny polityk. Partia Demokratyczna to prawicowa formacja, więc to nie jest rzecz, która mogłaby zadowolić lewicę.
To może Martin Schulz, przywódca niemieckich socjalistów, który ma się dzisiaj spotkać z panem, powinien się spotkać raczej z Filemonowiczem i Rosatim? A nie z panem?
Też tak myślę. Ja jestem w stałym kontakcie z panem przewodniczącym Schulzem. Rozmawialiśmy na temat zachowań naszych kolegów wielokrotnie, i telefonicznie, i w rozmowach w cztery oczy. Martin Schulz nie rozumie postępowania naszych kolegów, ale trudno, wybrali taką drogę, porzucili lewicę, to jest ich wybór, nie nasz.
Słyszał pan, że Przemysław Gosiewski obronił swój stołek szefa klubu PiS? Będzie kolejne głosowanie w sprawie szefa klubu SLD?
Powiedziałem już, że decyzja zarządzanie klubem została podjęta w grudniu. Szanuje ten wynik. Przewodniczący Wojciech Olejniczak pracuje dalej jako szef klubu i współpracuje nam się rewelacyjnie.
Czy Polska powinna wejść do strefy ERM2 jak najszybciej?
To pytanie raczej do ekonomistów niż do polityków, bo politycy zaczynają wykorzystywać ten temat absolutnie politycznie. Uważam, że doktrynalnie trzymanie się wejścia do strefy euro w 2012 roku, w czasach kryzysu nie jest najlepsze.
To nie doktryna. Praktyka – euro drogie, Polacy mają kredyty, dużo płacą…
Trzeba było zrobić to wcześniej, kiedy SLD pod koniec 2005 roku przygotował wszystko, aby wejść jak najszybciej do strefy euro. Czy jesteśmy gotowi przygotować na tyle państwo w dobie kryzysu, aby wejść do strefy euro – nie wiem. Tu są nasze duże wątpliwości. Pytanie, dlaczego rząd Donalda Tuska nie negocjuje z Unia Europejską i czy w ogóle Unia Europejska chce w najbliższych latach kogoś w strefie euro?
To może my powinniśmy chcieć bardziej. Na koniec – mówi się o stole kryzysowym, prezydent ma być mediatorem w sprawach kryzysu. Pojawia się ciągle nazwy PO, PiS… SLD jakoś brakuje w ponadpartyjnych rozmowach.
Bo my ciężko pracujemy. Składamy konkretne projekty ustaw. Premier robi „pijarowskie” przedsięwzięcia, propagandowe przedsięwzięcia robi pan prezydent, zapraszają, spotykają się i nic z tego nie wynika… Gdy mówiliśmy o wielu ważnych rozwiązaniach, to nikt nas nie słuchał. Na przykład, kiedy mówiliśmy o otwartych funduszach emerytalnych, że trzeba obniżyć procent stawki z 7 na 3,5%, to nikt nas nie słuchał. Rząd wczoraj poszedł po rozum do głowy i stwierdził, że tak, trzeba to obniżyć do 3,5%.
Platforma nie tylko PSL-owi, ale i SLD podkrada pomysły?
Nie pierwszy raz!