Roman Giertych
Problem polskiej edukacji polega na tym, że ta reforma nie przysporzyła wzrostu wychowania i wykształcenia dzieci. Z wychowaniem jest dramat.
Dodaj do playlisty
Roman Giertych z córką - Marysią
Krzysztof Skowroński: - Witam Państwa bardzo serdecznie. Dziś gościem "Salonu Politycznego Trójki" w Dzień Dziecka jest Pan Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji narodowej wraz z córką Marysią. Dzień dobry Panie premierze. Roman Giertych: - Dzień dobry. Marysia Giertych: - Dzień dobry. Marysia Giertych: - Tak. Marysia Giertych: - Mikrofon. Marysia Giertych: - Jak w prawdzie. Marysia Giertych: - Tak. Marysia Giertych: - Fajne. Marysia Giertych: - Tak. Marysia Giertych: - Tak. Marysia Giertych: - Codziennie nie. Ale czasami. Roman Giertych: - Okropni są, prawda? Marysia Giertych: - Tak. Marysia Giertych: - Tak. Roman Giertych: - Pan będzie teraz męczył. Marysia Giertych: - Tak. Marysia Giertych: - Czasami. Ale rzadko. Roman Giertych: - Proszę bardzo. Roman Giertych: - Ma Pan jakieś propozycje? Roman Giertych: - Co się stało? Roman Giertych: - To jest w ogóle nieprawda. Roman Giertych: - To jest wczorajsza "Gazeta Wyborcza", która jak zwykle ma taką tendencję, że nie mówi prawdy. Bardzo się cieszę, że w sprawie projektu, który został zaprezentowany do konsultacji, wypowiedział się Adam Michnik. Dziwię się, że tak mocno protestuje przeciwko temu, aby książkę pana Kapuścińskiego "Cesarz" wpisać na listę lektur. Ale przyjmuję to stanowisko, jako jeden z głosów. Natomiast Gustaw Herling-Grudziński to jest nieprawda. To Pan sobie to wymyślił - zdaje się. Nie było takiej propozycji. Jeżeli chodzi o kwestię lektur, to ja przypominam i chciałem tu zaprzeczyć tej informacji, którą dziś podała "Gazeta Wyborcza". Chciałem powiedzieć jeszcze raz dobitnie, że w tej sprawie "Gazeta Wyborcza" po prostu kłamie. W momencie, gdy przychodziłem do ministerstwa, nie było żadnej książki obowiązkowej Henryka Sienkiewicza do przeczytania. Nie było żadnego tytułu wskazanego, jako obowiązkowego do przeczytania w czasie całego procesu nauczania. To był skandal, przeciwko któremu nie protestowano gdy wycinano ostatnią książkę obowiązkową "Quo vadis". Zdaje się, że to pani Krystyna Łybacka wycinała Sienkiewicza. I nikt nie protestował. Gdy teraz chcemy przywrócić to, co jest kanonem polskiej literatury, czyli "W pustyni i w puszczy", "Krzyżaków", "Potop", "Quo vadis" to się podnosi wielki krzyk. Oczywistym jest, że jeżeli coś się przywraca, jeżeli coś się wpisuje, to coś trzeba wpisać na listę lektur uzupełniających. Roman Giertych: - Można. Roman Giertych: - Jest cały szereg książek literatury światowej, z którymi warto, aby młodzież się zapoznawała. Jest pytanie, co do wyboru? I myśmy zapoczątkowali dyskusję. Też uważam, że ta propozycja złożona przez - przecież to grono nauczycieli przygotowywało, nie ja - dotycząca akurat Dostojewskiego, jest zbyt daleko idąca. I dyskutujmy na ten temat. To nie jest rozporządzenie, które zostało wydane. To jest projekt, który został zaprezentowany do konsultacji społecznych - dobrze, że te konsultacje się odbywają. Tylko prosiłbym o zmianę tonu. Dlatego, że wściekły atak - dla mnie kompletnie niezrozumiały - "Gazety Wyborczej", który prowadzi do zaognienia tej sprawy, wywołuje niepotrzebne emocje. Gdy tymczasem dyskusja na ten temat jest potrzebna, tylko powinna się odbywać w poważnej formie. Jeżeli ktoś np. wczoraj mi zwrócił uwagę, dlaczego nie ma Cata Mackiewicza, w ogóle nigdy nie było i dlaczego się go nie proponuje - to jest to pytanie. Jest przecież cały szereg innych książek z literatury światowej. Roman Giertych: - I ktoś musi dokonać jakiegoś wyboru. Prosiłbym nie stawiać tak sytuacji, że ktoś próbuje coś wycinać, dlatego, że chce robić indeks. Ja nie mam nic przeciwko książkom Gombrowicza czy Conrada. Roman Giertych: - Tego nie wiem. To zależy od procesu konsultacji. Roman Giertych: - Ostateczną decyzję ja podejmę za miesiąc, po konsultacjach. Ale jeszcze ich nie znam. Na razie jest sytuacja taka, że jedynym konsultującym wydaje się Adam Michnik we wczorajszym tekście w "Gazecie Wyborczej". Tymczasem normalna procedura jest taka, że Ministerstwo Kultury i wszystkie inne ośrodki mają prawo do tego, aby przedkładać swoje propozycje. To, że coś nie jest lektura obowiązkową, to nie oznacza, że jest na indeksie. Roman Giertych: - Ma do wyboru - czy "Proces" Kafki, czy "Quo vadis". Jaką decyzję Pan podejmuje? Tak albo nie. Proszę podjąć decyzję. Roman Giertych: - Nie można wszystkiego zmieścić. Niech Pan nie będzie naiwny. Jaką decyzję Pan by podjął? Proste pytanie do Pana redaktora. Roman Giertych: - Ma Pan kilkadziesiąt lektur, których ten zbiór nie może być rozszerzany w nieskończoność. W którymś momencie trzeba powiedzieć - OK, jeżeli chcemy przywrócić Sienkiewicza, który jest największy objętościowo - o Dobraczyńskim możemy dyskutować i druga rzecz, którą musimy zrobić w moim przekonaniu, musimy wprowadzić jakieś książki o Janie Pawle II, bo za 20 lat się okaże, że młodzież w ogóle nic nie czytała Jana Pawła II, albo nic o nim nie wie, co w kontekście historii naszego kraju, byłoby też przekłamaniem. To są dwa elementy, które na pewno musimy zrobić. Zadam kolejne pytanie - co by Pan wybrał "Trans-Atlantyk" czy "Potop"? Miałby Pan taką decyzję do podjęcia. Niech Pan odpowie na pytanie. Roman Giertych: - Panie redaktorze, niech Pan powie szczerze. Ma Pan taką decyzję - albo wpisać "Trans-Atlantyk", albo wpisać "Potop". Jaką decyzję Pan podejmuje, Pan redaktor Skowroński? Roman Giertych: - Ale ja staję. I w związku z tym radzę się Pana redaktora. Roman Giertych: - Ja Pana proszę o radę w jednej drobnej sprawie i Pan mi nie potrafi jej udzielić Roman Giertych: - To pewnie "Trans-Atlantyk". Roman Giertych: - Albo "Potop". Póki Pan redaktor mi nie odpowie na to pytanie, ja Panu już na żadne pytania dziś nie odpowiem. To jest bardzo proste pytanie, które Panu zadałem. Ja proszę Pana o redę w tej sprawie. Co wpisać? "Trans-Atlantyk" Gombrowicza, czy "Potop" Sienkiewicza? Proszę mi odpowiedzieć na to pytanie. Roman Giertych: - Dziękuję. I jest Pan po mojej stronie. Roman Giertych: - Dziennikarze, jak przepytują polityków, nie pozwalają na takie kręcenie. Roman Giertych: - A ja "Potop" wybrałem. Roman Giertych: - Herling-Grudziński? W ogóle zdaje się nie ma propozycji. Roman Giertych: - Ale Pan nie odpowiedział na moje. Roman Giertych: - Ja Panu prosto odpowiedziałem. Jeżeli mam do wyboru Gombrowicza czy Sienkiewicza, jeżeli mam do wyboru "Potop" czy "Trans-Atlantyk" - wybieram "Potop". Taką decyzję - uważam - należy podjąć ze względu na rozsądek, na roztropność. O innych elementach, o kwestii Dostojewskiego, czy Goethego możemy dyskutować, bo ja też uważam, że to są wielkie dzieła klasyków. Roman Giertych: - Dobrze. Oczywiście, że trzeba czytać. I każdego zachęcam do tego, żeby czytał książki Dostojewskiego czy, żeby się zapoznawał z Goethem - to jest oczywiste. Natomiast pytanie jest - co ma być kanonem obowiązkowym w polskich szkołach. I taki dylemat przed nami stoi. Roman Giertych: - Staram się. A to, że ona sprzeczna jest z wizją Adama Michnika? Cóż na to poradzę? Mam inny pogląd na ten temat. Roman Giertych: - Tak jest. To jest moja praca i ją wykonuję. Roman Giertych: - Dlatego odpowiadam. Odpowiadam Panu przez cały czas, tylko Pan nie potrafi postawić się w mojej sytuacji i nie potrafi Pan odpowiedzieć na prostą prośbę o radę w konkretnej sprawie. Bo nie może być tak, że wpisujemy 150 lektur, dlatego, że nikt tego nie przeczyta. Musi być jakiś ograniczony zbiór, który, jeżeli coś się wprowadza, jeżeli się wprowadza 6-7 dodatkowych książek z racji tej, że się przywraca Sienkiewicza, którego wycięto i chce się wprowadzić jedną, czy dwie książki na temat Jana Pawła II, albo jego książkę osobiście "Pamięć i tożsamość", to musi coś z tego zbioru wypaść. Każda z książek, która wypada jest książką, która jest cenna. Inaczej by nie była w kanonie. Roman Giertych: - To by oznaczało, że musimy ze względu na lekturę rozszerzać w nieskończoność język polski. Roman Giertych: - Prawdziwym kłopotem w tej sprawie jest to, że Adamowi Michnikowi nie podobała się propozycja. Taka jest prawda o tym. Roman Giertych: - I dlatego jest atak. Gdyby ktokolwiek inny to napisał, to nie byłoby żadnego ataku. Roman Giertych: - Dlaczego Pan z tym Herlingiem-Grudzińskim ciągle wychodzi? Nawet "Gazeta Wyborcza" tego nie napisała. Roman Giertych: - Nie. Roman Giertych: - Nie. Roman Giertych: - Zdaje się, że nie. Jeżeli chodzi o Herlinga-Grudzińskiego wydaje mi się, że nie. Roman Giertych: - To prawda. Roman Giertych: - To prawda. I na tym polega problem polskiej edukacji, że wbrew różnego rodzaju szumnym zapowiedziom, twórcom reformy - czyli przypomnijmy AWS i UW zbudowała reformę edukacji - ta reforma wcale nie przysporzyła wzrostu wychowania i wykształcenia dzieci. Z wychowaniem jest dramat. Jest przemoc w szkole, z którą próbuję walczyć na wszystkie możliwe sposoby. Ale z edukacją, która idzie też za wychowaniem w pewien sposób, mamy rzeczywisty problem. Mamy oczywiście wiele sukcesów, bo nasza młodzież jest bardzo zdolna, inteligentna i bardzo dobrze się uczy. Ale mamy też takie obszary, szczególnie na wsi, które pokazują, że w pewnych aspektach jednak edukacja ma pewne problemy. Roman Giertych: - Nudziłaś się troszeczkę? No właśnie. Pan takie nudne pytania zadawał. Roman Giertych: - Gustaw Herling-Grudziński nie może zniknąć - tu się zgadzam akurat. Roman Giertych: - Z Kafką? Nie wiem. Natomiast z Dostojewskim już wczoraj mówiłem, że w moim przekonaniu muszą być przynajmniej fragmenty jego utworów. Roman Giertych: - Dziękuję.Krzysztof Skowroński: - Dzień dobry Marysiu.
Krzysztof Skowroński: - Podoba Ci się radio?
Krzysztof Skowroński: - A co jest przed Tobą? Mikrofon?
Krzysztof Skowroński: - A jak studio? Jak w bajce, czy jak w prawdzie?
Krzysztof Skowroński: - Ta prawda jest atrakcyjna?
Krzysztof Skowroński: - Jakie bajki lubisz najbardziej? Patrzy dużymi oczami na tatę. Tata szuka podpowiedzi.
Krzysztof Skowroński: - I to jest odpowiedź, której oczekiwałem. A teraz porozmawiam z tatą, bo wiesz, że tata zajmuje się polityką?
Krzysztof Skowroński: - Codziennie rano wychodzi do pracy?
Krzysztof Skowroński: - I oglądasz tatę w telewizji?
Krzysztof Skowroński: - Widzisz jak tatę prześladują dziennikarze?
Krzysztof Skowroński: - Zadają trudne pytania?
Krzysztof Skowroński: - I teraz ja też będę zadawał takie trudne pytania, tak?
Krzysztof Skowroński: - A czy oglądasz "Wiadomości"?
Krzysztof Skowroński: - Panie premierze, w takim razie pytam.
Krzysztof Skowroński: - Lektury szkolne.
Krzysztof Skowroński: - Co się z nimi dzieje? Jak to się stało?
Krzysztof Skowroński: - Jak to, co się stało? Z listy lektur obowiązkowych zniknęły dzieła Herlinga-Grudzińskiego.
Krzysztof Skowroński: - Kafki, Conrada, Dostojewskiego. To jest wiadomość z wczorajszych i dzisiejszych gazet.
Krzysztof Skowroński: - Ale Dobraczyński już nie jest klasykiem polskiej literatury i bez lektury obowiązkowej Dobraczyńskiego można sobie doskonale poradzić.
Krzysztof Skowroński: - Natomiast jest klasyka literatury światowej. Jeżeli nie będziemy czytać Dostojewskiego, Goethego, to nie będziemy mogli się komunikować w ogóle z ludami Europy.
Krzysztof Skowroński: - To jest prawda, że bardzo dużo książek napisali ludzie.
Krzysztof Skowroński: - "Ferdydurke" był lekturą obowiązkową. Będzie czy nie będzie?
Krzysztof Skowroński: - Tu Pan minister podejmuje decyzje.
Krzysztof Skowroński: - To nie oznacza. Ale oznacza, że niekoniecznie młodzi ludzie przeczytają to w szkole.
Krzysztof Skowroński: - Jedno i drugie.
Krzysztof Skowroński: - Wybrałbym jedno i drugie. Edukacja w Polsce trwa kilkanaście lat. I w ciągu tych kilkunastu lat można przeczytać i "Proces" Kafki i tak na dobrą sprawę "Quo vadis". To jest lektura dla zupełnie innego wieku.
Krzysztof Skowroński: - Dlaczego Pan przedstawia to w czarno-białym świetle?
Krzysztof Skowroński: - Na szczęście nie jestem ministrem edukacji narodowej i nie staję przed takimi decyzjami.
Krzysztof Skowroński: - Ja bym musiał zostać ministrem edukacji narodowej, musiałbym zobaczyć ile godzin języka polskiego mają uczniowie, musiałbym się przyjrzeć całemu procesowi edukacji i dopiero wtedy mógłbym odpowiedzieć Panu na to pytanie.
Krzysztof Skowroński: - Czy w ciągu jednej minuty, którą książkę bym przeczytał? Tej, której nie czytałem.
Krzysztof Skowroński: - Czytałem i jedną i drugą, więc to nie ma żadnego znaczenia. "Quo vadis" Pan powiedział, tak?
Krzysztof Skowroński: - "Potop" Sienkiewicza wpisać.
Krzysztof Skowroński: - Nie. Nie jest to takie proste. "Potop" Sienkiewicza wpisać jako lektura dla klasy siódmej.
Krzysztof Skowroński: - A Pan co by wybrał?
Krzysztof Skowroński: - Czy będzie na liście? Czy "Proces" Kafki będzie na liście lektur obowiązkowych? Czy Herling-Grudziński będzie na liście lektur obowiązkowych?
Krzysztof Skowroński: - Czy Dostojewski będzie na liście lektur obowiązkowych? Czy nie będzie? Teraz ja zadaję Panu pytania.
Krzysztof Skowroński: - Ja nie jestem ministrem edukacji narodowej i nie jestem politykiem, tylko jestem dziennikarzem i Pan ma odpowiadać na pytania, a nie ja mam odpowiadać na pytania.
Krzysztof Skowroński: - Ale nad czym dyskutować? To trzeba czytać. Bym powiedział, po mnie tylko "Potop".
Krzysztof Skowroński: - Ale Pan musi stworzyć wizję tego, czego mają uczyć się dzieci w szkołach, a nie ktokolwiek inny.
Krzysztof Skowroński: - Wizję, tzn. trzeba powiedzieć ile godzin trzeba poświęcić na lektury, ile książek należy przeczytać, ile musi być matematyki w szkole, ile w szkole musi być gimnastyki, itd. To jest Pana praca.
Krzysztof Skowroński: - To Pan powinien odpowiadać na pytania.
Krzysztof Skowroński: - Można wprowadzić godzinę więcej polskiego, albo lekturę międzynarodową. Wszystko jedno. Można sobie poradzić z takim problemem.
Krzysztof Skowroński: - Ale prawdziwym kłopotem w systemie edukacji w Polsce jest to, że...
Krzysztof Skowroński: - Nie.
Krzysztof Skowroński: - Gdyby podał ktoś zbiór takich faktów, że nie ma Dostojewskiego, Kafki i Herlinga-Grudzińskiego.
Krzysztof Skowroński: - Napisała.
Krzysztof Skowroński: - Oczywiście.
Krzysztof Skowroński: - Wczorajsza "Gazeta Wyborcza".
Krzysztof Skowroński: - Chciałem powiedzieć, że prawdziwym problemem jest to, że dzieci są źle wyedukowane. To jest prawdziwy problem.
Krzysztof Skowroński: - Ostatnio był raport na temat dzieci zdających do gimnazjum, czy do liceum. Okazało się, że ten system edukacji w Polsce nie działa tak, jak powinien działać. To jest prawdziwy kłopot, a nie to, co napisał Adam Michnik.
Krzysztof Skowroński: - Marysiu? Jak się masz?
Krzysztof Skowroński: - To jest jeszcze, żeby pokazać - nie zmieści też Fiodora Dostojewskiego. Skreślony został również "Inny świat" Gustawa Herling-Grudzińskiego - dla porządku pokażę, że to jest depesza PAP nawet dzisiejsza.
Krzysztof Skowroński: - A Dostojewski może? Też nie może. A Kafka może? Też nie może. Conrad może? Też nie może.
Krzysztof Skowroński: - Panie premierze, dziękuję bardzo za rozmowę. Gościem "Salonu Politycznego Trójki" był dziś Pan Roman Giertych, wicepremier, minister edukacji narodowej.