Nieznana historia "dzieci z Pahiatua"
2018-02-07, 07:02 | aktualizacja 2018-06-18, 12:06
W 1944 roku do Nowej Zelandii przybyła grupa 733 polskich dzieci, ofiar sowieckich wysiedleń. Po tułaczce z żołnierzami armii Andersa, dzięki pomocy rządu nowozelandzkiego, młodzi Polacy, głównie sieroty, znaleźli bezpieczne schronienie w obozie w Pahiatua, nazywanym "Małą Polską".
Posłuchaj
Dzieci, które po 1940 roku znajdowały się na terenach Związku Radzieckiego, zostały na początku przesiedlone do Isfahanu - miasta, które znajduje się na terenach dzisiejszego Iranu. Co sprawiło, że znalazły się w bezpiecznej Nowej Zelandii?
– Ten transport był zainicjowany dzięki współpracy hrabiny Marii Wodzickiej, która była żoną konsula Rzeczypospolitej w Nowej Zelandii, oraz premiera tego dalekiego kraju i jego żonie Janet Fraser – tłumaczy Barbara Majchrowicz z Muzeum Emigracji w Gdyni.
Dr Rafał Raczyński przedstawia trzy powody, dla których Polacy znaleźli się na terenach Nowej Zelandii. – Po pierwsze był to szczęśliwy zbieg okoliczności, po drugie było duże zaangażowanie polskich przedstawicieli w Wellington i po trzecie, przychylność rządu Nowej Zelandii, a w szczególności wstawiennictwa premiera Petera Frasera – podkreśla. Dlaczego najważniejsza osoba w państwie zdecydowała się na ten ruch? – Myślę, że premierem Nowej Zelandii kierowało serce, ale też duży sentyment do Polaków. Warto pamiętać, że duża część żołnierzy nowozelandzkich okazywała bardzo dużo serca polskim uchodźcom, a zwłaszcza dzieciom – twierdzi dr Rafał Raczyński.
Zapraszamy do wysłuchania dołączonej audycji, w której szerzej została przedstawiona historia "dzieci z Pahiatua"
***
Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Dariusz Bugalski
Goście: dr Rafał Raczyński (Muzeum Emigracji w Gdyni), Barbara Majchrowicz (Muzeum Emigracji w Gdyni).
Data emisji: 6.02.2018
Godzina emisji: 21.08
kw/ml