Trójka|Salon polityczny Trójki
Piechociński: brak postępów w wyjaśnianiu afery taśmowej
2014-08-14, 09:08 | aktualizacja 2015-01-29, 10:01
Wicepremier Janusz Piechociński uważa, że po aferze taśmowej należy ukarać nie tylko podsłuchujących, ale też tych, którzy byli podsłuchiwani.
Posłuchaj
Szef PSL Janusz Piechociński zwrócił uwagę, że wciąż niewiele wiadomo jest o okolicznościach towarzyszących aferze taśmowej. Nie wyjaśniono sprawy przeszukania biura i mieszkania posła PSL Jana Burego, nie wiadomo nic o złocie, którego szukano także u innych osób. - Mamy za chwilę 20 sierpnia i nie wiemy, czy to pan Falenta, czy trzech kelnerów, co z tą sławną książką - powiedział Piechociński.
Zaznaczył, że do wyjaśnienia jest bardzo wiele. - Jeśli chcemy mieć uczciwą, czystą demokrację, jeśli chcemy, aby weryfikowane były czyny, postawy, działania, ale też i słowa, to musimy mieć pełną jasność, co też wydarzyło się wokół tego, co nazywamy aferą taśmową - powiedział gość Trójki.
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy" , "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".
Wcześniej wicepremier zapowiadał, że jeśli sytuacja nie wyjaśni się do końca wakacji, powstanie nowy rząd. Na razie jednak Piechociński nie chciał powiedzieć, ile jeszcze czasu PSL daje na rozwiązanie sprawy. Zaznaczył, że jego partia czeka na wyjaśnienia. - Ja i PSL mieliśmy dystans, spokój, umiar, ale nie znaczy to, że nie chcemy oczyścić aż do bólu, bez względu na to, kogo będzie to bolało, tej sprawy - powiedział wicepremier.
Dodał, że PSL nie będzie twardo domagać się odejścia ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, jeśli złoży on satysfakcjonujące wyjaśnienia. Piechociński powiedział jednak, że ukarani muszą zostać także ci, którzy byli podsłuchiwani, a nie tylko podsłuchujący.
Janusz Piechociński powiedział, że oczekuje również na odpowiedź od Prokuratora Generalnego w związku z aferą i późniejszym przeszukaniem CBA w Jana Burego.
Minister gospodarki mówił również o kłopotach sektora górniczego. Powiedział, że jego straty wynoszą kilkaset milionów złotych. Piechociński stwierdził, że rozwiązaniem problemu nie jest konsolidacja spółek węglowych, bo oznaczałaby ona sumowanie obecnych kosztów i obecnej niewydolności. Przyznał też, że rząd nie popiera pomysłu konsolidacji sektora górniczego z energetycznym.
- Rozumiemy związkowców, że nieefektywny i nierentowny sektor państwowego węgla chcieliby podłączyć do rentownej energetyki zakładając, że nastąpi redystrybucja rentowności - powiedział. Zaznaczył jednak, że nie jest to rozwiązanie.
Gość Trójki podkreślił, że konieczne są zmiany w zatrudnieniu. - Musi nastąpić racjonalizacja zatrudnienia, w pierwszej kolejności nad ziemią, a nie pod ziemią, bo pamiętajmy o tym, że w górnictwie głębokim najważniejsze jest bezpieczeństwo - stwierdził.
Rozmawiał Marcin Zaborski.
(bk/mk)