Znaki drogowe i asfalt to rzadkość, czyli Trójka w Burundi

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Znaki drogowe i asfalt to rzadkość, czyli Trójka w Burundi
Jazda po Burundi to prawdziwa przygoda. Każdy sposób jest dobry. Foto: I. Woźniak/ PR

W tym afrykańskim kraju nie ma kolei, asfalt to rzadkość, a publiczny transport nie dociera wszędzie. Do tego teren jest górzysty. Jak więc radzą sobie mieszkańcy? Sprawdziły to na własnej skórze reporterki Trójki Izabela Woźniak i Roma Leszczyńska.

Posłuchaj

Jak wygląda transport w Burundi? (Zapraszamy do Trójki - ranek)
+
Dodaj do playlisty
+

W cyklu audycji "Dwie Mzungu na Czarnym Lądzie, czyli Trójka w Burundi” Izabela Woźniak i Roma Leszczyńska opowiadają, jak wygląda życie w tym afrykańskim kraju. Tym razem opowiadało o tym, jak działa (a może raczej nie działa…) transport w Burundi.

Codziennością na ulicach w Burundi jest widok ludzi z ogromnymi koszami na głowach. Noszą w nich owoce i warzywa, ale też np. pranie, gałęzie, trawę, czy wodę. Jak to robią? – Wy nosicie na plecach, a my na głowie. I to jest bardzo proste. Trzeba tylko zrobić specjalną obręcz, którą nakłada się na głowę – opowiada jedna z mieszkanek Bujumbury, stolicy kraju.

"Dwie Mzungu na Czarnym Lądzie, czyli Trójka w Burundi">>>

Oczywiście dla Europejczyka nie ma w tym nic prostego, o czym przekonały się „na własnej głowie” reporterki Trójki. Podobnie niczym prostym nie jest system tamtejszej komunikacji zbiorowej. Siostra Ezechiela, polska misjonarka mieszkająca w Burundi opowiada, że autobus odjeżdżają, jak są pełne. - Rozkładów jazdy nie ma. Są tylko takie orientacyjne. Natomiast jeśli autobus nie jest pełny, to nie jedzie – mówiła siostra Ezechiela.

Zapraszamy do wysłuchania całej relacji, w której znajdziecie Państwo więcej ciekawostek na temat podróżowania po Burundi.

Porannego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do soboty między 6.00 a 9.00.

(ei)

Polecane