Jacek Fedorowicz szczerze o tym, dlaczego propagował bigbit

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Jacek Fedorowicz szczerze o tym, dlaczego propagował bigbit
Jacek FedorowiczFoto: PAP/Marcin Kaliński

- W pewnym momencie byłem orędownikiem bigbitu, bo był to wyłom w kulturze oficjalnej. Trzeba było dużego wysiłku, żeby władza przymknęła oczy na lansowanie "zgniłej" kultury zachodniej - opowiadał w audycji "Trójkowy wehikuł czasu" Jacek Fedorowicz.

Posłuchaj

Jacek Fedorowicz: chciałem zmiany kulturowej (Trójkowy wehikuł czasu)
+
Dodaj do playlisty
+

- Franciszek Walicki - orędownik bigbitu i wynalazca tego słowa - zaprosił mnie do prowadzenia pierwszych koncertów Czerwono-Czarnych. Dorabiałem sobie w ten sposób - wspominał gość "Trójkowego wehikułu czasu" .

- Nie zrobiłem jeszcze wtedy dyplomu, żyłem głównie z felietonów i rysunków. Potem prowadziłem pierwszy festiwal w Opolu razem z Piotrem Skrzyneckim i Aleksandrą Kurczab. To też była impreza, która miała założenie kontestacyjne. To był bunt ludzi "niepuszczanych" w radiu - dodaje Jacek Fedorowicz . - Byłem za zmianą pokoleniową, czy też kulturową w radiu. Bo to, co tam puszczali na początku lat 60. to była jakaś niestrawna konfekcja i ciągle te same nazwiska. Tymczasem w przedsionku czekali młodzi i ciekawi ludzie - mówił satyryk, rysownik i felietonista.

Fedorowicz jest współtwórcą audycji - legendy Programu Trzeciego: "60 minut na godzinę". Był także aktorem słynnego gdańskiego Teatru Bim-Bom, konferansjerem, scenarzystą i aktorem filmów fabularnych. Współtwórcą "Poznajmy się", "Małżeństwa doskonałego" i "Kariery" - programów rewolucjonizujących telewizyjną rozrywkę w późnych latach sześćdziesiątych.

- Teatr Bim Bom to był wyłom w socrealizmie. My, studenci, czyli grupa mobilna i równocześnie twórcza, wyczuliśmy, że stalinizm się zarysowuje i wystartowaliśmy z premierą, która zaszokowała wszystkich. Takich braw, jak po pożegnalnych słowach, które wypowiadałem ze sceny, nigdy w życiu potem już nie słyszałem - śmieje się artysta.

Bim-Bom - gdański teatr studencki, działał w latach 1954-1960.  - Potem klimat Trójmiasta nie był już taki ciekawy. Ferment '56 roku już się skończył. Zaczęła się stabilizacja. W moim życiu nastąpiła zmiana. Przeprowadziłem się do Warszawy. To była emigracja zarobkowa. W Warszawie, za wszystko co się robiło, płacili 10 razy więcej. Za felieton w "Dzienniku Bałtyckim" miałem 80 zł, a w "Szpilkach" 800 - wspomina Fedorowicz.

Więcej interesujących wspomnień znajdą Państwo w nagraniu audycji. Zapraszamy do słuchania. Na  "Trójkowy wehikuł czasu" w każdą sobotę o 15.05 zapraszają Agnieszka Obszańska i Jerzy Sosnowski.

W audycji nadaliśmy następujące piosenki (z gwiazdką – po raz pierwszy w Wehikule):

1.       Rhythm & Blues (voc. Michaj Burano): [piosenka opisana na taśmie jako „Blues”, wyraźnie niezgodnie z gatunkiem…] 1’33”

2.       * Karol Wargin i Krzysztof Klenczon: Mały miś (LIVE 1962, fragment) ok. 1’00”

3.       Chochoły: Szpilki (1966) 2’19”

4.       * Jacek Fedorowicz z towarzyszeniem Serge Gainsbourga i Jane Birkin: Je t’aime (1970) 2’54”

5.       *Jacek Fedorowicz: Cywilizacja (1978?) 2’12”

6.       Oraz fragment utworu – *Maanam: Miłość jest cudowna (1981), w całości miałby on 2’53”

Do usłyszenia za tydzień! – AO & JS

(mp)

Polecane