Ojciec bliźniaczek: mniej miałem czasu dla siebie, ale...

- Mieszkaliśmy 100 km pod Warszawą, gdy żona dostała propozycję bardzo dobrej pracy w stolicy. Szybko zdecydowaliśmy, że ją weźmie i w tygodniu będzie mieszkać w Warszawie. Przez 8 miesięcy przyjeżdżała do domu tylko na weekendy – opowiada pan Robert.

Ojciec bliźniaczek: mniej miałem czasu dla siebie, ale...

Foto: Glow Images/East News

Ojciec bliźniaczek: mniej miałem czasu dla siebie, ale... (Matka Polka Feministka /Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Pierwszy weekend bez mamy dziewczynki spędziły z tatą nad morzem. - Byliśmy razem na wakacjach nad morzem. Żona wyjechała do Warszawy, a my zostaliśmy jeszcze tydzień. Pamiętam jak dziewczynki płakały na peronie, a żona siedząc w pociągu.  To była dramatyczne sceny. Powodowało to we mnie złość na taką rozłąkę rodzinną – przyznaje rozmówca Joanny Mielewczyk.

Gdy mama pracowała w Warszawie dla rodziny ogromnym wsparciem była pani Ola, opiekunka. - Z perspektywy czasu uważam, że to był czas, kiedy miałem z córkami najlepszy kontakt. Nie była to żadna ciężka praca, to moje dzieci, którymi musiałem się zająć. Miałem ograniczone życie towarzyskie, mniej też chodziłem na koncerty, ale to był bardzo dobry czas – ocenia pan Robert.

Jak zaznacza gość "Matki Polki Feministki" decyzja o podjęciu atrakcyjnej pracy w Warszawie nie była niczym nowym dla ich rodziny, która jak określa pan Robert jest "rodziną nomadyczną". Rodzice z dziewczynkami prawie co roku przeprowadzali się za pracą. Na szczęście po kilku miesiącach i jemu udało się znaleźć pracę w stolicy, dzięki czemu cała rodzina znów może być razem.

Na audycję "Matka Polka Feministka" w każdy wtorek o 16.35 zaprasza Joanna Mielewczyk.

(gs)