Sting: spotkanie z Królową Matką zmieniło moje życie
2013-09-28, 22:09 | aktualizacja 2013-09-29, 10:09
– Przez lata uciekałem z miejsca, które mnie ukształtowało. Teraz siłę daje mi to, że do niego wracam – mówił Sting w rozmowie z Piotrem Metzem. Artysta wydał właśnie album zatytułowany "The Last Ship", będący swoistym hołdem dla stoczniowej miejscowości Wallsend, w której się wychował.
Posłuchaj
– Mieszkaliśmy bardzo blisko stoczni, często przyjeżdżał tam ktoś z rodzinny królewskiej, czasami nawet sama Królowa Matka. Miałem sześć, może siedem lat, kiedy zobaczyłem ją w samochodzie marki rolls-royce. Machałem małą brytyjską flagą, ona popatrzyła na mnie i pomachała, a ja pomyślałem wtedy: nie chcę być tu, chcę mieć dużo pieniędzy i zmienić otoczenie, w którym dorastam – wspominał Sting. Jednak parę chwil później dodał: "Wydaje mi się jednak, że to, iż nie zapomniałem, skąd pochodzę, pozwoliło mi przetrwać szaleństwo związane z popularnością The Police".
Od wydania ostatniej studyjnej płyty Stinga minęło dziesięć lat. – Dla kogoś, kto pisze, to bardzo długo. Są takie okresy, kiedy wena przychodzi, są i takie, kiedy za nic nie chce nadejść. Miałem już dość patrzenia wewnątrz siebie, obnażania duchów przeszłości, przenoszenia ich na papier. Pomyślałem, że napiszę sztukę, bo wtedy będę zmuszony mówić głosem kogoś innego. Mieć zupełnie inny punkt widzenia. I to mnie natychmiast uwolniło. Można powiedzieć, że te dziesięć lat mi się przysłużyło, bo teraz nastąpiła prawdziwa eksplozja twórcza, która wciąż trawa – przekonywał rozmówca Piotra Metza.
Album "The Last Ship", na którym z radością umieściliśmy Trójkowy Znak Jakości, zawiera kompozycje z musicalu pod tym samym tytułem. Sting pracował nad nim przez ostatnie trzy lata. Spektakl przedstawia inspirowaną osobistymi doświadczeniami muzyka historię przemysłu stoczniowego w Newcastle, który odgrywał kluczową rolę w rozwoju miasta i tamtejszej społeczności.
– To dla mnie zupełna nowość, fascynujące wyzwanie. Mamy nadzieję wystawić naszą sztukę na Broadwayu w przyszłym roku, chociaż wciąż na nowo przepisuję piosenki. Na potrzeby przedstawienia napisałem ponad 30 utworów, do sztuki zmieści się może połowa. Jestem z nich strasznie dumny, wiec co miałem zrobić? Postanowiłem umieścić je na płycie także po to, by publiczność, która przyjdzie na musical, mogła się z nimi zaznajomić. Ludzie chcą słuchać piosenek, które znają – mówił artysta.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, którą w audycji "Lista osobista" przeprowadził Piotr Metz.
(mk)