Miłość a Powstanie Warszawskie. "Pocałunek był wtedy jak oferta ślubu"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Miłość a Powstanie Warszawskie. "Pocałunek był wtedy jak oferta ślubu"
Zbiórka na MarszałkowskiejFoto: archiwum rodzinne Krystyny Kunowskiej-Prędeckiej

- To były okoliczności ostateczne, wobec tego chęć posiadania kogoś bliskiego i to posiadania go na zawsze była wtedy bardzo mocna - mówi Maria Piechotka, która podczas Powstania Warszawskiego wyszła za mąż.

Posłuchaj

Obrączki z karabinowych łusek (Reportaż/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Mimo że trwała wojna, nad głowami świstały kule, panował głód i wszechobecny strach o własne życie, kwitła... miłość. W czasie Powstania Warszawskiego zawarto 256 związków małżeńskich. Niektóre z nich zakończyły się tragicznie, inne rozpadły się po wojnie, jeszcze inne przetrwały wiele, wiele lat.
Maria Piechotka, pseudonim "Marianna", łączniczka poślubiła Kazimierza Macieja Piechotkę, pseudonim "Jacek" ze słynnego plutonu "Agaton". - Cały szereg tych małżeństw się potem rozpadło, bo były zawierane pod wpływem impulsu. W naszym przypadku tak nie było - wspomina. Ślub odbył się w zburzonym kościele, do którego wchodziło się przez okno. Pani Maria miała na sobie zieloną sukienkę w kwiatki.

Zobacz serwis specjalny - Powstanie Warszawskie>>>
Krystyna Kunowska-Prędecka, pseudonim "Krysia", najpierw sanitariuszka, a potem kolporterka w czasie Powstania została narzeczoną Mieczysława Walczaka pseudonim "Czar". - To była miłość od pierwszego wejrzenia - mówi. Na początku para zdecydowała pobrać się jeszcze w trakcie Powstania. Był już nawet umówiony ksiądz. W ostatniej chwili pani Krystyna rozmyśliła się, nie chciała, by tak ważna uroczystość odbyła się bez obecności jej mamy. - Mieliśmy poczekać do zakończenia wojny i wtedy się pobrać - opowiada. Niestety tak się nie stało.
Róża Nowotna-Walcowa, pseudonim "Róża" wyszła za mąż 12 sierpnia 1944 roku za Jana Walca, pseudonim "Jasio". Wspólnie pracowali w szpitalu polowym przy ulicy Poznańskiej.  
- Pewni ludzie zaproponowali nam, że możemy się przed ślubem umyć w ich mieszkaniu. To był ewenement - opowiada. Panna młoda miała na sobie podczas ślubu żółtą bluzeczkę... ze spadochronu. A obrączki były zrobione z łożysk karabinu maszynowego. - Była wojna, życie było niebywale intensywne - wspomina.
Zapraszamy do wysłuchania reportażu Romy Leszczyńskiej "Obrączki z karabinowych łusek".

/

(pg)

Polecane