Ultravox: zniszczyły nas gadżety...
Midge Ure, lider reaktywowanej ostatnio legendy new romantic, opowiada w Trójce o przyczynach rozpadu zespołu w 1987 roku oraz ponownego spotkania muzyków w studiu po blisko ćwierćwieczu.
- Daliśmy się uwieść możliwościom technologii i zatraciliśmy serce Ultravox - wspomina Ure połowę lat 80., kiedy to Ultravox odnosił największe sukcesy. - Zdecydowaliśmy więc w pewnym momencie na odrzucenie wszystkich gadżetów i powrót do podstawowego instrumentarium. Warren Cann miał grać po prostu na perkusji, ale na próbę przyniósł mnóstwo elektronicznego sprzętu. Przelaliśmy więc na niego naszą frustrację i usunęliśmy go z zespołu, co było niesprawiedliwe i niedorzeczne - przyznaje po latach artysta.
Cann opuścił Ultravox w 1986, a niecały rok później jego śladami podążyli Chris Cross oraz sam Midge Ure. W ten sposób kwartet, któremu zawdzięczamy takie przeboje, jak "Vienna", "All Stood Still" czy "Dancing with Tears in My Eyes", praktycznie przestał istnieć. W klasycznym składzie reaktywował się dopiero w 2008 roku, by trasą koncertową uczcić 30. rocznicę wydania albumu "Systems of Romance". Midge Ure wspomina, że muzycy dostali wtedy propozycję nagrania wspólnej płyty, ale nie potraktowali jej poważnie. - Przez te ćwierć wieku każdy z nas rozwinął własną karierę i rozjechaliśmy się po świecie. Chris Cross został na przykład psychoterapeutą, głównie dziecięcym. Jego wiedza i doświadczenie wywarły zresztą wpływ na piosenkę "Live", która otwiera album "Brilliant" - mówi.
No właśnie: jedenasta studyjna płyta Ultravox w końcu jednak powstała i została opublikowana w maju tego roku. Jej nagrywanie rozpoczęło się jednak od piosenki "Hello". - Spotkaliśmy się w moim domowym studiu w Kanadzie i okazało się, że znakomicie nam się ze sobą pracuje. W dwa tygodnie nagraliśmy chyba 3-4 zupełnie nowe utwory, które miały w sobie ducha starego Ultravox - wspomina Ure. - Nie twierdzę, że jesteśmy mądrzejsi, ale na pewno jesteśmy starsi. Nauczyliśmy się dyskutować i nie forsujemy już na siłę indywidualnych pomysłów...