Tom Segev łamie tabu

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Tom Segev łamie tabu
Fragment okładki książki "Siódmy milion" Toma SegevaFoto: Fot. materiały promocyjne

- Nie prowadzę dialogu z osobami zaprzeczającymi Holokaustowi. Piszę dla ludzi, którzy chcą zrozumieć państwo Izrael i Izraelczyków, a to kraj, który mnie jako Izraelczykowi też trudno pojąć - mówi Tom Segev, autor książki "Siódmy milion".

Posłuchaj

"Klub Trójki" - 29 marca 2012
+
Dodaj do playlisty
+

- Ludzie w Izraelu nie robią sobie wrogów pisząc książki - twierdzi Tom Segev, którego książka w 1991 roku wywołała w Izraelu ogromne wzburzenie, teraz dostajemy do ręki jej polskie tłumaczenie. Urodzony w 1945 roku w Jerozolimie historyk, zdecydował się na złamanie przynajmniej kilku izraelskich tabu i zapytał o stosunek, jaki miała do Zagłady Agencja Żydowska (kierowana przez Ben Guriona placówka, stanowiąca przed 1948 r. coś w rodzaju "rządu państwa w budowie”), a potem o propagandowe wykorzystywanie Zagłady przez władze Izraela.
"Siódmy milion” – bo taki tytuł nosi książka – opowiada o niechęci jiszuwu (społeczeństwa żydowskiego w Palestynie) do europejskiej diaspory, która mimo sygnałów zbliżającej się katastrofy nie chciała przejąć się ideałami syjonizmu i emigrować. Autor mówi o rozmaitych pomysłach na "politykę historyczną" władz izraelskich, stawia w ich świetle powstanie Yad Vashem oraz proces Eichmanna, by gorzko spuentować: "z dwóch lekcji Zagłady – humanistycznej i nacjonalistycznej – wygrała ta druga”. Niewątpliwie część twierdzeń Segeva byłaby pod piórem autora innej narodowości postrzegana jako co najmniej nietaktowna. Łamie narodowe tabu, wzbudza zainteresowanie i zakłopotanie.
- Przywódcy ruchu syjonistycznego dość wcześnie zrozumieli, że są bezradni wobec losu Żydów w Europie. Potraktowali Holokaust jako swego rodzaju przeszłość, która się działa w czasie teraźniejszym - mówi gość "Klubu Trójki”. W Izraelu spotykamy Izraelczyków, którzy stali się Izraelczykami, bo zmusiły ich do tego okoliczności, oraz tych, którzy przyjeżdżali z pobudek ideologicznych. Rodzice Toma Segeva znaleźli się tam z tego pierwszego powodu. - Informacja, że pomysł na Yad Vashem pojawił się 1942 roku jest pierwszym momentem w lekturze tej książki, przy którym zaniemówiłem. Uświadomiłem sobie, ze autor mówi mi coś, co nie mieści mi się w głowie – zauważa Jerzy Sosnowski. Autor książki „Siódmy milion” przyznaje, że dla niego odkrycie tej daty to też był szokujący moment.
Bezpośrednio po wojnie temat budził uczucia wstydu, winy. - W trudnych latach powojennych zawarto pakt o przemilczaniu doświadczenia Holokaustu po obu stronach. To trwało do 1960 roku, proces Eichmanna otworzył Holokaust jako temat do dyskusji dla całego narodu - wyjaśnia gość Jerzego Sosnowskiego.Współcześnie Holokaust jest elementem tożsamości Izraelczyków. - Książka w każdym języku ma tytuł "Siódmy milion”. My jesteśmy częścią tych sześciu i tego siódmego miliona, wszyscy nosimy w sobie syndrom ofiar Holokaustu - podkreśla Tom Segev. 
Pisarz przyznaje, że prawdziwym edukacyjnym wyzwaniem jest wizerunek Polski w Izraelu, gdzie dla młodzieży pierwszym skojarzeniem jest Holokaust. - Rozumiem polski sprzeciw wobec sformułowania "polskie obozy zagłady”. To jest sformułowanie, które po raz pierwszy usłyszałem podczas mojej wizyty w Polsce. Nigdy wcześniej w Izraelu nie spotkałem się z takim określeniem, wręcz nie potrafię sobie do końca wyobrazić jak ono brzmiałoby po hebrajsku. My mówimy "niemieckie nazistowskie obozy zagłady w Polsce” - tłumaczy Tom Segev.
Więcej o skomplikowanej historii izraelskiego państwa, meandrycznych związkach polityki i historiografii, posłuchaj całej rozmowy, którą tłumaczyła Kalina Sokołowska, w audycji "Klub Trójki -29 marca 2012”.
(ed)

Polecane