Lora Szafran "Sekrety życia według Leonarda Cohena"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Lora Szafran "Sekrety życia według Leonarda Cohena"
Lora SzafranFoto: fot. materiały promocyjne, strona artystki/ zdjęcia: BEATA WIELGOSZ

Już 9 stycznia premiera płyty, która – jak twierdzi Lora – na pewno nie jest jazzowa, za to ponad wszelką wątpliwość szczera.

Lora Szafran to jeden z najciekawszych głosów polskiej sceny jazzowej i zarazem niespokojny duch, któremu zawsze mało nowych artystycznych wyzwań. Współpracowała m.in. z formacjami Walk Away, New Presentation i Swing Orchestra Cracow oraz zespołami Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Włodzimierza Nahornego, a u boku Mieczysława Szcześniaka, czy w ramach tria Big Stars, flirtowała z ambitnym popem.

Śpiewała Chopina (w 1994 roku, kiedy nie było to ani takie modne, ani tak opłacalne jak dzisiaj), piosenki Wasowskiego i Przybory (z Januszem Muniakiem) oraz wiersze Jarosława Iwaszkiewicza (z Włodkiem Pawlikiem). Podbijała serca i zdobywała nagrody od Opola i Sopotu po Los Angeles. Tym razem umiłowanie muzycznych przygód rzuciło ją w objęcia Leonarda Cohena…

/

- Dlaczego nie? Czemu nie pokazać go na nowo? Jestem babą, mam inne podejście do śpiewania, korzystamy z innego instrumentarium, więc to na pewno inaczej zabrzmi – odpowiada Lora Szafran, pytana o powody powstania "Sekretów życia według Leonarda Cohena". Albumu, który choć brzmi nowocześnie, w pewnym sensie pozwolił jej na sentymentalną wyprawę w przeszłość. – Jestem przedstawicielką pokolenia, które poznało go w liceum – spotykaliśmy się w Krośnie, świeczka, winko rumuńskie albo węgierskie, i słuchaliśmy Cohena lub Grechuty…

Wybór utworów był trudny - bo dorobek Leonarda Cohena bogaty – i łatwy zarazem, bo wokalistka sięgnęła głównie po evergreeny. Na płycie nie zabrakło więc "Hallelujah", "Who By Fire", "Suzanne", "Dance Me To The End Of Love", czy "In My Secret Life", oczywiście w wersjach polskojęzycznych, w większości przekładach nieodżałowanego Macieja Zembatego.

Opracowaniem klasycznych hymnów śpiewającego poety zza oceanu w nowych, odważnych wersjach, zajął się natomiast Miłosz Wośko, pianista, aranżer, kompozytor i producent, znany dotąd ze współpracy m.in. ze Smolikiem, Marylą Rodowicz, Afro Kolektyw i Bisquit. Nie tylko zadbał o brawurowe aranżacje zdawałoby się pomnikowych kompozycji, ale też sprowadził do studia wielu znakomitych muzyków, w tym orkiestrę Sinfonia Viva, gitarzystę Michała Szturomskiego, perkusistę Sebastiana Frankiewicza i basistę Macieja Szczycińskiego.  

Rezultat? Płyta, która – jak twierdzi Lora – na pewno nie jest jazzowa, za to ponad wszelką wątpliwość szczera. Wierna oryginałom, ale zarazem ukazująca te piosenki w zupełnie nowym świecie. Nie mieliście pojęcia, że twórczość Leonarda Cohena kryje jeszcze takie sekrety…

Polecane