"Debiutancki powrót" Zdroju Jana
Historia tego legendarnego zespołu jest wyjątkowa. Grupa powstała na przełomie lat 60 i 70 w Krakowie z inicjatywy kilku studentów ASP. Muzycy nagrali parę utworów o zdumiewającym brzmieniu, po czym nie mogąc dogadać się co do przyszłego albumu, zawiesili działalność.
Zdrój Jana
Foto: źr. Facebook.com/Trójkowy-Wehikuł-Czasu/
Ta opowieść ma jednak swój nieoczekiwany epilog. Kilka miesięcy temu po 40 latach nieobecności nastąpiła reaktywacja Zdroju Jana. Artyści zdecydowali się teraz nagrać płytę o brzmieniu, którego nie udało się uzyskać przed laty. Efektem ich pracy jest krążek "CD".
Krakowski zespół występował niegdyś w klubie studentów Akademii Sztuk Pięknych "Pod ręką". Do dziś pozostał legendą środowisk hipisowskich i artystycznych. Mówi się o nim jako o prekursorze punk-rocka (jeszcze z czasów przed Sex Pistols!). Zdrój Jana charakteryzował się oryginalnym, dla niektórych dziwnym brzmieniem. Muzycy uzyskiwali je, grając między innymi na klawesynie i lutni - uderzając w jej struny… nożyczkami do paznokci.
Gość "Trójkowego wehikułu czasu" Jacek Ukleja współzałożyciel Zdroju opisuje jego twórczość jako pewną formę teatralną. Trochę surrealistyczną, będącą amalgamatem muzyki i sztuk plastycznych. – Nasze występy to nie były po prostu zwykłe koncerty, ale opowieści fabularne o szemranej, abstrakcyjnej fabule zgrabnie prowadzonej. Kontynuowaliśmy tradycję żywiej imprezy artystycznej na Akademii Sztuk Pięknych – wspomina.
Na scenie podczas tych performanców spotkać można było późniejszego prorektora krakowskiej ASP Jana Nowakowskiego, który jako rowerzysta produkował z dynama energię elektryczną dla zespołu.
Gość audycji przyznaje, że zespół w dekadach PRL nie zdecydował się nagrać płyty, bo ówczesna technologia nie mogła oddać prawdziwego ducha grupy: chropowatości i iskier z gitar, jakie pojawiały się podczas koncertów. Członkowie Zdroju Jana tamten okres wspominają jednak z sentymentem i jak sami podkreślają, nawet ograniczenia ze strony władzy komunistycznej nie były dla nich zbyt dotkliwe. - To był dziwny układ. My zachłysnęliśmy się czymś, co było lepsze od rzeczywistości. Eksplozja talentów, pomysłów, zespoły z zagranicy, tym żyliśmy – mówi Ukleja.
Według muzyków Zdrój Jana nie przestał istnieć nigdy. Choć przez wiele lat mieszkali i pracowali z dala od siebie, trudno im było o sobie zapomnieć. Po nagraniu albumu "CD" planują dalszą współpracę. Teraz przygotowują materiał na drugą płytę.
W audycji zostały wykorzystane archiwalne nagrania Polskiego Radia oraz utwory z nowej płyty zespołu Zdrój Jana "CD".
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Trójkowy wehikuł czasu" można słuchać w każdy piątek tuż po 12.00. Zapraszamy.
(dmc)