"Debiutancki powrót" Zdroju Jana
2011-05-27, 15:05 | aktualizacja 2011-05-27, 15:05
Historia tego legendarnego zespołu jest wyjątkowa. Grupa powstała na przełomie lat 60 i 70 w Krakowie z inicjatywy kilku studentów ASP. Muzycy nagrali parę utworów o zdumiewającym brzmieniu, po czym nie mogąc dogadać się co do przyszłego albumu, zawiesili działalność.
Posłuchaj
Ta opowieść ma jednak swój nieoczekiwany epilog. Kilka miesięcy temu po 40 latach nieobecności nastąpiła reaktywacja Zdroju Jana. Artyści zdecydowali się teraz nagrać płytę o brzmieniu, którego nie udało się uzyskać przed laty. Efektem ich pracy jest krążek "CD".
Krakowski zespół występował niegdyś w klubie studentów Akademii Sztuk Pięknych "Pod ręką". Do dziś pozostał legendą środowisk hipisowskich i artystycznych. Mówi się o nim jako o prekursorze punk-rocka (jeszcze z czasów przed Sex Pistols!). Zdrój Jana charakteryzował się oryginalnym, dla niektórych dziwnym brzmieniem. Muzycy uzyskiwali je, grając między innymi na klawesynie i lutni - uderzając w jej struny… nożyczkami do paznokci.
Gość "Trójkowego wehikułu czasu" Jacek Ukleja współzałożyciel Zdroju opisuje jego twórczość jako pewną formę teatralną. Trochę surrealistyczną, będącą amalgamatem muzyki i sztuk plastycznych. – Nasze występy to nie były po prostu zwykłe koncerty, ale opowieści fabularne o szemranej, abstrakcyjnej fabule zgrabnie prowadzonej. Kontynuowaliśmy tradycję żywiej imprezy artystycznej na Akademii Sztuk Pięknych – wspomina.
Na scenie podczas tych performanców spotkać można było późniejszego prorektora krakowskiej ASP Jana Nowakowskiego, który jako rowerzysta produkował z dynama energię elektryczną dla zespołu.
Gość audycji przyznaje, że zespół w dekadach PRL nie zdecydował się nagrać płyty, bo ówczesna technologia nie mogła oddać prawdziwego ducha grupy: chropowatości i iskier z gitar, jakie pojawiały się podczas koncertów. Członkowie Zdroju Jana tamten okres wspominają jednak z sentymentem i jak sami podkreślają, nawet ograniczenia ze strony władzy komunistycznej nie były dla nich zbyt dotkliwe. - To był dziwny układ. My zachłysnęliśmy się czymś, co było lepsze od rzeczywistości. Eksplozja talentów, pomysłów, zespoły z zagranicy, tym żyliśmy – mówi Ukleja.
Według muzyków Zdrój Jana nie przestał istnieć nigdy. Choć przez wiele lat mieszkali i pracowali z dala od siebie, trudno im było o sobie zapomnieć. Po nagraniu albumu "CD" planują dalszą współpracę. Teraz przygotowują materiał na drugą płytę.
W audycji zostały wykorzystane archiwalne nagrania Polskiego Radia oraz utwory z nowej płyty zespołu Zdrój Jana "CD".
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Trójkowy wehikuł czasu" można słuchać w każdy piątek tuż po 12.00. Zapraszamy.
(dmc)