Scenarzysta serialu "Niebo. Rok w piekle": każdy bohater ma swoją prawdę

"Niebo. Rok w piekle" to polski serial, który powstał na podstawie książki "Niebo. Pięć laty w piekle". Jego premiera będzie miała miejsce w drugi dzień świąt, 26 grudnia. O tym, jak serial powstał i jego bohaterach Katarzyna Borowiecka rozmawiała ze scenarzystą, Jakubem Korolczukiem.

Scenarzysta serialu "Niebo. Rok w piekle": każdy bohater ma swoją prawdę

Tomasz Kot i Magdalena Różdżka w serialu "Niebo. Rok w piekle"

Foto: mat. prasowe/HBO Max

Młody i zagubiony w swoich emocjach i wyborach Sebastian (Stanisław Linowski), spotyka charyzmatycznego Piotra (Tomasz Kot), guru prowadzącego wspólnotę duchową "Niebo". Zafascynowany tym niezwykłym człowiekiem, postanawia przyłączyć się do jego grupy. Jednak to, co na początku wydawało się niewinną, duchową komuną, szybko okazuje się miejscem, w którym rządzą brutalne reguły, pełnym przemocy, manipulacji i fanatyzmu. To opowieść o zmaganiach człowieka, który w końcu zauważa, że niebo bardzo szybko może stać się piekłem.


Przemiana guru to super wyzwanie dla scenarzysty

Serial "Niebo. Rok w piekle" powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń i wspomnień opisanych w książce Sebastiana Kellera "Niebo. Pięć w piekle".  

- Pewnego dnia zadzwonił do mnie znakomity producent Marek Kłosowicz i zaproponował adaptację tej książki. Przeczytałem ją i pomyślałem, że ta historia jest bardzo aktualna. Bardzo interesująca dla mnie była perspektywa głównego bohatera, bo ta książka nie stara się obiektywnie opowiadać tej historii. Jest w pozytywnym sensie subiektywna i dość chaotyczna. I jest też w niej zapowiedź drugiego głównego bohatera czyli Piotra - tłumaczy Jakub Korolczuk, scenarzysta serialu "Niebo. Rok w piekle". - Z jednej strony jest on człowiekiem, który Sebastianowi zastępuje ojca, mówi mądre rzeczy, tłumaczy świat, słucha go, w pewnym sensie leczy na wielu i wypełnia te wszystkie pustki które główny bohater ma w sobie. I w pewnym momencie ten bardzo pozytywny, interesujący guru nagle staje się jego antagonistą - opowiada.

- I to właśnie z powodów dramaturgicznych było dla mnie super interesujące wyzwanie - dodaje.


Dobre intencje i niekoniecznie dobre narzędzia

W jaki sposób tworzy się taki scenariusz, buduje postać głównego bohatera i jego antagonisty?

- To jest jakiś salon gigant. Spotkałem się z Sebastianem - utrzymajmy to imię, chociaż nie jest prawdziwe - posłuchałem jak on tę historię opowiada, jakich słów używa, jak budowana jest jego narracja. Potem przeczytałem książkę drugi raz zaznaczając najważniejsze punkty, które, jak uważałem, powinny stanowić filary całej opowieści. I .wypełniłem przestrzeń między tymi punktami historiami, które są opisane w książce. To brzmi trochę technicznie, ale na tym z mojej perspektywy polegała cała praca - zdradza gość Katarzyny Borowieckiej. - Chodziło mi o to, aby utrzymać perspektywę wszystkich bohaterów, a nie tylko głównego bohatera. Aby oddać ich emocje i ich prawdę. Bo zakładam, że Piotr ma swoją historię, swoją rację, swoje marzenia, fantazje. Tak samo jak Hannibal Lecter w "Milczeniu owiec" ma jakąś tam swoją prawdę, którą brutalnie wyraża - wskazuje.

- Mam ambicje oddania trójwymiarowości tych postaci: że guru nie jest czystym manipulatorem i nie chce samego zła. Zakładam, że jeśli ktoś tworzy grupę ludzi z którymi przez parę lat żyje we wspólnocie, to może jego intencje nie były takie złe, ale w którymś momencie mogły ewoluować, zmieniać się. Bardzo często ludzie, którzy robią złe rzeczy mają dobre intencje. I to jest troszkę historia Piotra: on chce dobrze dla tej społeczności, ale używa narzędzi które niekoniecznie są dobre - stwierdza.

 

Piotr Radecki