"Mocno przeżyłem ten seans". Patryk Tomiczek o repremierze "Łowcy jeleni"
Patryk Tomiczek pojawił się w audycji "Trójkowo, filmowo", gdzie wraz z Ryszardem Jaźwińskim rozmawiał o repremierze "Łowcy jeleni". Jak podkreślił filmoznawca, ten klasyczny obraz wciąż robi ogromne wrażenie - mimo upływu niemal pół wieku od premiery.
Repremiera "Łowcy jeleni"
Foto: screen/youtube.com/StudiocanalUK
"Łowca jeleni", jedna z najważniejszych produkcji w historii amerykańskiego kina, w piątek, 21 listopada, powraca na ekrany polskich kin. O znaczeniu filmu i jego wciąż poruszającej sile opowiedział filmoznawca Patryk Tomiczek w rozmowie z Ryszardem Jaźwińskim w audycji "Trójkowo, Filmowo".
Repremiera "Łowcy jeleni". Patryk Tomiczek w Trójce
Jak mówi filmoznawca, film miał problemy z polską premierą, a wszystko przez cenzurę władz komunistycznych.
– Rzeczywiście. Dzisiaj jest repremiera tego słynnego filmu. Miałem trudność z ustaleniem daty polskiej premiery tego tytułu, bo film, powstały w 1978 roku, przez wiele lat był bojkotowany przez władze komunistyczne i nie trafił na polskie ekrany. Był bojkotowany przede wszystkim za wizerunek Wietnamczyków. (...) To przedstawienie jest bardzo jednostronne – Wietnamczycy w tym filmie są ukazani wyłącznie jako agresorzy, a ofiarami są Amerykanie. Taka wizja nie mogła się spodobać i dlatego film nie trafił do kin. Miałem trudność z ustaleniem daty polskiej premiery. W wielu źródłach internetowych można znaleźć informację, że polscy widzowie zobaczyli go w kinach w 1990 roku, ale to nieprawda. Dopiero w 1995 roku trafił na polskie ekrany, więc w tym roku mamy trzydzieści lat od polskiej premiery filmu. Polacy mogli zobaczyć go wcześniej na kasetach wideo z nielegalnego obiegu - pojawił się już w 1988 roku, a później oficjalnie, legalnie, w roku 1992 - mówi Tomiczek.
Jak przyznaje gość Ryszarda Jaźwińskiego, "Łowca jeleni", mimo upływu 50 lat, nadal robi ogromne wrażenie.
- Oglądając film kilka tygodni temu, aby sprawdzić nowe tłumaczenie, sam bardzo mocno przeżyłem ten seans. Nie byłem na to przygotowany, bo znam ten film dobrze i oglądałem go wcześniej wiele razy. Ale te sceny, w których bohaterowie są już jeńcami, są niezwykle przeszywające, bardzo okrutne. I mimo że od premiery minęło niemal 50 lat, nadal robią ogromne wrażenie. Nie zdziwiłbym się, gdyby po seansie zapadła cisza. To informacja dla widzów - trzeba się przygotować na film, który w wielu momentach jest bezpośredni i, nie bójmy się słowa, okrutny. Ale to film istotny, ważny, dający obraz tego, czym potrafi być wojna. A o wojnie współcześnie mówimy dużo, choćby z uwagi na to, co dzieje się na Ukrainie - mówi gość audycji "Trójkowo, Filmowo".
Posłuchaj audycji Trójki:
- Wojciech Smarzowski o filmie "Dom dobry". Audycja "Fajny film"
- O Liście Polskiego Dziedzictwa Filmowego w audycji "Trójkowo, filmowo"
Film pełen ciekawostek
Sama produkcja skrywa wiele historii, które na pierwszy rzut oka mogą umykać.
- Ten film pokazuje zwyczajne życie klasy średniej w Pensylwanii i jest jednym z pierwszych, które prezentowały ją w codziennych czynnościach – jak spędza czas wolny, jak pracuje. Zdjęcia w hucie wymagały specjalnych zgód, poprzedziły je miesiące przygotowań. Temperatury dochodziły tam do 6 tysięcy stopni, było bardzo niebezpiecznie, każdy z aktorów miał specjalne zabezpieczenia. Z kolei sceny realizowane w Tajlandii, która w filmie "grała" Wietnam, powstawały w niespokojnym okresie. Każdy z aktorów miał osobistego ochroniarza - wspomina Tomiczek.