Rytuały i pielgrzymki. Ostatnie pożegnanie w różnych kulturach

Od prekolumbijskich mumii po neolityczne praktyki pogrzebowe w Turcji. Na przestrzeni wieków ludzie różnie podchodzili do tematu ostatniego pożegnania z bliskimi. O niektórych z nich Monika Suszek opowiedziała w "Pikniku Naukowym".

Rytuały i pielgrzymki. Ostatnie pożegnanie w różnych kulturach

Zdjecie ilustracyjne

Foto: Shutterstock/Patryk Kosmider

Opowieść o różnych formach pochówku w "Pikniku Naukowym" rozpoczynamy od Peru. Ponad 500 lat temu na tamtejszych szczytach wulkanów zapoczątkowano rytuał o nazwie capacocha. Dziś raczej budzi on przerażenie; polegał bowiem na składaniu w ofierze starannie wybranych dzieci i młodych dziewcząt.

Posłuchaj audycji Trójki:

Dawniej rytuał był jednak formą okazania ogromnego szacunku i zaufania. - Inkowie budowali takie drogi, które miały na celu ułatwienie pielgrzymkom dostanie się do tych szczytów, na których w ofierze składane były dzieci i młode kobiety. Poniżej, na ostatnim łatwo dostępnym miejscu, budowano duże stanowiska, które być może służyły celom kultowym - opowiada dr Dagmara Socha z Uniwersytetu Warszawskiego, członkini zespołu badającego dawne zwyczaje Inków.

- Nasze badania i dokumentacja pozwoliły nam wykryć pewną zależność w budowaniu tego typu stanowisk. Poniżej znajdowała się jedna duża część; w jej skład wchodziło dużo budynków i plac ceremonialny, gdzie być może odbywały się ceremonie z udziałem pielgrzymów. Wyżej znajdował się jeden, odosobniony budynek, gdzie być może zatrzymywały się najwyższe rangą ofiary albo dostojnicy podróżujący z pielgrzymką - tłumaczy rozmówczyni Moniki Suszek. Niewykluczone, że w późniejszym okresie tam głos zabierały wyrocznie. - Bardzo ważnym elementem w przypadku Inków był kontakt z bóstwami i to, by móc z nimi rozmawiać. Do tego była potrzebna odpowiednia wyrocznia, która mogła mówić w imieniu mumii, która znajdowała się na szczycie - dodaje.

Turcja i przodkowie jako strażnicy

Z Peru przenosimy się do neolitycznej Turcji. W centrum tamtejszej Anatolii, ok. 6-7 tys. lat p.n.e., mieściło się miasto bez ulic - Çatalhöyük. Domy były tam stawiane na dachach, nie miały okien. Zmarłych chowano tam z kolei... pod podłogą. Według dawnych mieszkańców miasta śmierć miała być tylko transformacją. Kości zmarłych krążyły w rytuałach, a sami przodkowie mieli być strażnikami domów.

Prace archeologiczne w Çatalhöyük przeprowadził dr Maciej Chyleński z Wydziału Biologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Monice Suszek opowiedział też, że tego typu obrządki były normą w młodszej epoce kamienia. - Ono nie jest wyjątkowe dla danego okresu. W zasadzie większość zmarłych była chowana pod podłogą domów. Śmierć nie była wyłączeniem z danej społeczności, tylko zaczęciem pełnienia innej funkcji w jej obrębie - tłumaczy ekspert.

Kamil Kucharski