"Moja praca to kłamstwo. Jestem zawodowym kłamcą". Mads Mikkelsen w Trójce

Mads Mikkelsen opowiedział o swojej pracy nad najnowszym filmem "Ostatni Wiking". Artysta podzielił się także przemyśleniami na temat aktorstwa. - Jestem zawodowym kłamcą. Każdego roku przybieram kilka różnych tożsamości - mówił. Rozmowę usłyszeć mogliśmy w audycji "Wszystko Wszędzie Teraz" w Trójce.

"Moja praca to kłamstwo. Jestem zawodowym kłamcą". Mads Mikkelsen w Trójce

Kadr z filmu "Ostatni wiking" z udziałem Madsa Mikkelsena (L)

Foto: mat.prasowe/Anders Overgaard

Mads Mikkelsen zagrał w najnowszym filmie Andersa Thomasa Jensena "Ostatni Wiking", który był prezentowany pozakonkursowo w trakcie ostatniego festiwalu filmowego w Wenencji. Film ma polską premierę 17 października.

Rozmowa z Madsem Mikkelsenem na antenie Trójki

Mads Mikkelsen 22 listopada kończy 60 lat. Opowiadał, że przez długi czas nie przejmował się ani upływającym czasem, ani wiekiem. Teraz jednak zdał sobie sprawę, że nie może kolejnych lat ignorować. - Nie jestem próżny, jeśli chodzi o starzenie się, tak to już jest. Ale kiedy zaczynasz liczyć, ile mniej więcej zostało przed Tobą – wtedy pojawia się refleksja (...). Po raz pierwszy pomyślałem: "OK, jesteś już po drugiej stronie tej linii”. Nigdy wcześniej o tym tak nie myślałem - mówił w audycji "Wszystko Wszędzie Teraz".

- Ale nie myślę o tym zbyt często, chyba, że ktoś mnie zapyta. Ale to się zmieniło, to prawda, matematyka nie jest po mojej stronie - podsumował. 


Posłuchaj audycji Trójki:

Najnowszy film z udziałem Mikkelsena porusza temat poszukiwania tożsamości. Jak przekonuje artysta, on sam nie potrzebuje dodatkowych wcieleń, bo wystarcza mu praca. Film "Ostatni Wiking" opowiada o człowieku, który w dzieciństwie przeżywał silną fascynację skandynawskim folklorem i wikingami. Czy artysta, rodowity Duńczyk, także patrzył z podziwem na wojowników? Okazuje się, że nie, a jego idolem była wielka postać kina walki - Bruce Lee.


Mads Mikkelsen wspominał, że grał już wcześniej bohaterów aroganckich i narcystycznych. W "Ostatnim Wikingu" gra Manfreda, kogoś, kto widzi świat inaczej niż reszta ludzi. - Manfred to dziecko w ciele dorosłego mężczyzny – nic w nim nie jest dorosłe. Inni potrafią manipulować językiem, mówić absurdalne rzeczy, a on nie – on po prostu reaguje emocjami. Był w nim rodzaj dziecięcej szczerości, którą bardzo lubię - podkreślał artysta. 

Przemoc w filmach Jensena tylko gdy jest uzasadniona  

Mikkelsen opowiadał, że każdego roku przybiera kilka różnych tożsamości i dzięki temu może być kimś innym. Nigdy nie miał potrzeby "ucieczki" w inne role, bo robi to zawodowo. - Moja praca to kłamstwo. Jestem zawodowym kłamcą. Oczywiście chciałbym mieć pewne umiejętności innych ludzi – zagrać jak Messi albo biegać jak Usain Bolt – ale to nie znaczy, że chciałbym być nimi. To się nie wydarzy - mówił. 

Aktor opowiadał o swej pracy z reżyserem Andersem Thomasem Jensenem. Podkreślił, że twórca nie lubi przemocy, ale jeśli ta pojawia się w jego produkcjach, to zawsze ma uzasadnienie. - Przemoc to narzędzie – sposób na rozładowanie napięcia, spuszczenie ciśnienia. Używa tego nie dlatego, że jest to brutalne, ale dlatego że jednocześnie może to być bardzo śmieszne. To spojrzenie na przemoc oderwane od realizmu.

Mads Mikkelsen na obecnym etapie kariery starannie dobiera role. Musi poczuć, że razem z reżyserem mają do projektu całkowite przekonanie i wkładają w jego realizację całe serce. Jeśli miałaby to być praca bez pasji, aktor wyłącza się. Takie projekty go nie interesują.