Ci, którzy zostali w Gazie, ryzykują życie - mówi "Trójce" uchodźca z miasta
Od połowy września - kiedy to izraelska armia rozpoczęła szeroko zakrojoną ofensywę na Gazę i nakazała jej mieszkańcom natychmiastową ewakuację - setki tysięcy osób opuściło miasto. Jak wygląda sytuacja wewnętrznych uchodźców - opowiada "Trójce" dr Bassam Zaqout, dyrektor biura Palestyńskiego Stowarzyszenia Pomocy Medycznej (Palestinian Medical Relief Society - PMRS) w Strefie Gazy.
Obóz dla uchodźców w Bureij.
Foto: EYAD BABA/AFP/East News
- Wiele osób szuka schronienia w przepełnionych budynkach publicznych - szkołach, meczetach, urzędach albo prowizorycznych obozach namiotowych - mówi w rozmowie z Polskim Radiem dr Bassam Zagout, który także niedawno został zmuszony do opuszczenia miasta. Obecnie wraz z rodziną znajduje się w jednym z tymczasowych miejsc schronienia dla osób wewnętrznie przesiedlonych (IDP). Jak podkreśla, jednym z największych problemów takich miejsc jest ich przeludnienie, niedostatek wody, żywności a także brak bezpieczeństwa.
- Obozy dla wysiedlonych nie są miejscami wyłączonymi z działań wojennych. Wiele razy były celem bombardowań i ostrzału - mówi lekarz i dodaje, że także tzw. "strefy bezpieczeństwa" wyznaczone przez armię Izraela lub organizacje humanitarne niejednokrotnie padły celem ataku izralelskich wojsk. - Na przykład Al-Mawasi, ogłoszone strefą humanitarną, było wielokrotnie ostrzeliwane - podkreśla doktor. Tłumaczy także, że poruszanie się w obrębie obozów również nie jest bezpieczne. - Ludzie stają się łatwym celem - przyznaje. Ponadto w samych obozach dochodzi do przypadków przemocy na tle seksualnym i wykorzystywania słabszych.
Czego najbardziej brakuje w Gazie?
Ludzie mieszkają w prowizorycznych namiotach oraz budynkach często nie nadających się do zamieszkania. - Brakuje prywatności - możliwości oddzielenia od siebie rodzin, ochrony przed warunkami atmosferycznymi, wentylacji, bezpiecznej przestrzeni do gotowania - mówi dr Bassam Zagout. - Czysta woda jest niezwykle rzadka. Systemy sanitarne są przeciążone, albo uszkodzone. Wzrasta ryzyko epidemii - wymienia lekarz. Brakuje jedzenia. - Większość uchodźców jest całkowicie zależna od żywności dostarczanej przez organizacje humanitarne. Niestety dostawy są niewystarczające i nieregularne z powodu blokad logistycznych. Wiele osób jest zagrożonych głodem - podsumowuje. Nie ma wystarczającej ilości koców, ubrań, środków higieny, paliwa do gotowania.
Miasteczko namiotowe dla wysiedlonych Palestyńczyków w Chan Junis. Jak wygląda dzień w obozie dla uchodźców?
- Bazując na moich doświadczeniach, można to opisać mniej więcej tak - zaczyna swoją opowieść dr Bassam Zagout. - Wiele osób budzi się jeszcze przed wschodem słońca. Śpią w zatłoczonych warunkach - często na podłodze albo cienkim materacu, w namiocie lub przepełnionej sali - opisuje. - Ludzie starają się zdobyć świeżą wodę - o ile jest - z ogólnodostępnych kranów lub ciężarówek. Czasami stoją godzinami po niewielką jej ilość - mówi doktor. - Kolejno zaczynają się budzić dzieci. Rodziny starają się przygotować śniadanie, o ile mają naczynia, jedzenie i paliwo - często robią to na prowizorycznych kuchenkach. Niektórzy starają się zarobić, wykonując dorywcze prace, ale okazji do zarobku praktycznie nie ma. Ranni albo chorzy próbują otrzymać pomoc medyczną, ale muszą mierzyć się z brakiem personelu lub zamkniętymi placówkami - przyznaje nasz rozmówca.
Upał, ekspozycja słoneczna oraz brak cienia sprawiają, że warunki stają się nieznośne. Coraz bardziej doskwierają problemy z kanalizacją: przepełnione toalety, doły kloaczne, nadmiar ścieków i odpadów komunalnych. Z dnia na dzień rośnie ryzyko chorób.
Namiastka normalności
- Rodziny starają się zajmować dziećmi, zdobywać kolejne zapasy albo naprawiać prowizoryczne schronienia - skrawki namiotów, plandeki - opisuje dr Bassam Zagout. - Gdy zapada zmrok, brakuje światła. Ludzie korzystają z małych lamp solarnych, świec lub siedzą w ciemności. Wieczorami gromadzą się i rozmawiają o tym, jak minął dzień, o wydarzeniach w Gazie i wiadomościach, które do nich dotarły - mówi i dodaje, że także dzieci i młodzież często zbierają się razem. - Zazwyczaj grają w karty, albo w gry na telefonach. Z tego co wiem bardzo popularny jest PUBG - przyznaje. (PUBG: Battlegrounds to typowa strzelanka, w której gracze walczą ze sobą próbując siebie wzajemnie wyeliminować, aby został tylko jeden ocalały - przyp. red.).
Każdy dzień w mieście Gaza to walka o przetrwanie
Miasto kilka dni temu zostało całkowicie otoczone przez armię Izraela. - Gaza znajduje się pod intensywnym ostrzałem i bombardowaniem wojsk. Wiele dzielnic zostało zrównanych z ziemią - opisuje doktor. - Szpitale, przychodnie, schrony, systemy wodno-kanalizacyjne zostały poważnie uszkodzone, nie funkcjonują lub zostały ewakuowane - dodaje lekarz.
- Wielu pracowników medycznych uciekło na południe, aby chronić swoje rodziny. Nie ma dostaw sprzętu medycznego. Misje medyczne nie są wpuszczane do Gazy. Te szpitale, które funkcjonują - ograniczają się wyłącznie do opieki nad ciężko rannymi. Chorzy nie otrzymują opieki medycznej, chyba, że ich stan jest nagły i bez niej nie przeżyją - podkreśla doktor.
- Ponieważ siły izraelskie blokują lub poważnie ograniczają ruch na kluczowych drogach i przejściach, dostęp do miasta, a także przemieszczanie się wewnątrz miasta i na zewnątrz, jest poważnie ograniczone - podkreśla i dodaje - część ludzi została uwięziona w środku. Brakuje wody pitnej. Jej zdobycie jest codziennym wyzwaniem. Dostęp do żywności jest ograniczony. Ludzie korzystają z zapasów, które udało im się wcześniej zgromadzić – mówi dr Bassam Zagout.
Dzieci szukają w ruinach budynków rzeczy, które mogą się przydać. Bureij. Ile osób zostało w Gazie
Dokładnie nie wiadomo. Dostępne dane opierają się na szacunkach. Wg izraelskich wojsk do 23 września ewakuowało się prawie 640 tys. osób z prawie milionowego miasta. Z danych biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) z końcówki września, Gazę opuściło niecałe 400 tys. osób. Zdaniem doktora Bassama Zagout osób, które pozostały w mieście jest dużo mniej. - Z tego, co wiem w Gazie zostało nie więcej niż 250 tys. osób. Niektórzy nie mogą wyjechać z powodu wieku, niepełnosprawności, stanu zdrowia albo braku środków - mówi doktor. - Niemniej władze Izraela nadal nakazują ewakuację. Wszyscy, którzy pozostali w Gazie ryzykują życie - żyją pod ciągłym ostrzałem, bombardowaniem, z ograniczonym dostępem do jedzenia, wody i pomocy medycznej - podkreśla lekarz. Zaznacza także, że bez zawieszenia broni i stworzenia bezpiecznych warunków, na ten moment niemożliwe jest usprawnienie działań ratunkowych. - Ważne jest, aby być przygotowanym i mieć dostępne zasoby, których można będzie natychmiast użyć, jeśli tylko sytuacja się zmieni i możliwe będzie dostarczenie pomocy - przyznaje.
Mobilne kliniki
Palestinian Medical Relief Society (PMRS), której dyrektorem biura w Strefie Gazy jest dr Bassam Zaqout, to partnerska organizacja Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH). PMRS razem z PAH prowadzi projekt mobilnych klinik na Zachodnim Brzegu - części Palestyny znajdującej się pod kontrolą Izraela i wchodzącej w jego skład. Mieszkający tam Palestyńczycy mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej. W odpowiedzi na ich potrzeby powstały mobilne kliniki zdrowia, w których można skorzystać z pomocy lekarza, badań laboratoryjnych i diagnostycznych. Celem programu są także działania edukacyjne, szkolenia z zakresu udzielania pierwszej pomocy czy mające na celu podniesienie świadomości zdrowotnej.
Nadzieja na pokój
Konflikt z Izraelem rozpoczął się po tym, jak zbrojne ramię Hamasu, radykalnego ugrupowania politycznego, które od 2007 roku rządzi w Strefie Gazy, uznawanego m.in. przez USA i UE za organizację terrorystyczną, niespodziewanie 7 października 2023 roku zaatakowało południowy Izrael. W wyniku ataków zginęło 1200 osób, a 251 zostało porwanych. W niewoli znajduje się nadal 20 osób. Ich uwolnienia domaga się Izraeel. To jeden z postulatów 20- punktowego planu pokojowego ogłoszonego w zeszłym tygodniu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Na ten moment Hamas zgodził się spełnić kilka postulatów, w tym zwrócić wolność zakładnikom.
5 października w geście solidarności z ofiarami konfliktu w Strefie Gazy i niosącymi im pomoc medykami z organizacji "Lekarze bez Granic" w studiu im. Witolda Lutosławskiego odbył się charytatywny koncert "Sending You Light".
Magdalena Hejna, PAP