"Klub Trójki". Trauma historyczna, czyli rozmowa o bardzo długim cieniu przeszłości
Czym jest trauma historyczna? Dlaczego tak wielu z nas jest nieufnych wobec państwa, wszelkich instytucji, ale też innych ludzi, nie tylko tych o innym pochodzeniu i światopoglądzie? O tym mówi książka "Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości" Michała Bilewicza. I o tym Maciej Wasielewski rozmawiał we wtorek, 15 lipca, ze swoimi gośćmi w "Klubie Trójki".
Maciej Wasielewski zaprasza do "Klubu Trójki" na rozmowę o traumie historycznej Polaków
Foto: PR 3
Wojna za wschodnią granicą, napięcie na granicy z Niemcami, seria pożarów hal produkcyjnych i domów mieszkalnych w Polsce, ekstremizm prawicowy i skandaliczne zakłócanie uroczystości w Jedwabnem – wszystko to w niektórych z nas buduje opresyjny obraz rzeczywistości. Być może to właściwy moment, by porozmawiać o tym, z czego wynikają nasze społeczne nadwrażliwości i histerie. Czy należy je tłumaczyć wyłącznie aktualnymi wydarzeniami? A może uczucia lęku i gniewu, podobnie jak traumy, przenikają polską kulturę?
Polacy, mieszkańcy Traumalandu
Wiecznie narzekający i niezadowoleni. Pełni obaw i lęków. Nieufni wobec państwa i wszelkich instytucji. A jednocześnie gotowi do ogromnej mobilizacji w czasie kryzysu i pomagania innym, gdy są w potrzebie. Tacy są mieszkańcy Traumalandu.
W swojej książce Michał Bilewicz zaprasza do zgłębienia społecznej psychologii Polaków. Pokazuje, że nie jesteśmy unikalni: podobnie jak inne historycznie straumatyzowane narody przystosowaliśmy się do trudnych warunków, w których przyszło żyć naszym przodkom. Czy jednak jesteśmy skazani na ciągłe przypominanie trudnej historii? Czy istnieje droga wyjścia ze świata lęków i nadwrażliwości?
Książka "Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości" nie tylko pozwala zrozumieć, jak historia ukształtowała nasze codzienne zachowania, lęki i obsesje. Przedstawia też wskazówki, jak nie dać się upiorom z przeszłości.
Czy naprawdę dziedziczymy stres?
Czy możliwe, że traumy dziedziczymy w genach od poprzednich pokoleń? Jak twierdzą naukowcy, doświadczenia rodziców mogą mieć związek np. ze zmianami ekspresji genów.
- Kwestia dziedziczenia, tak jak to ludzie potocznie rozumieją, czyli zmian genetycznych, zmian na poziomie biologicznego, fizjologicznego funkcjonowania człowieka - do tego trzeba podchodzić z rezerwą. Trochę badań w obszarze epigenetyki jest ostatnio prowadzonych, głównie na zwierzętach: myszach, muchach owocówkach. Tam widać, że dochodzi do zmiany ekspresji genów w wyniku bardzo silnego stresu doświadczanego w okresie rozwoju płodowego – tłumaczy Michał Bilewicz jest psychologiem społecznym i politycznym, pracownikiem Wydziału Psychologii UW, gdzie kieruje Centrum Badań nad Uprzedzeniami. Zajmuje się psychologicznymi mechanizmami pojednania, pamięci zbiorowej, traumy i uprzedzeń. - Czyli tam można powiedzieć, że stres, jakiego doświadcza matka, wpływa na to, jak będzie funkcjonowało jej potomstwo, na jakie stresory będzie reagowało, jakie sytuacje będą wywoływały pewną nadwrażliwość. (…) Ale te badania są na bardzo wczesnym etapie i nie do końca wiemy, czy coś takiego rzeczywiście zachodzi także u ludzi - stwierdza.
Tylko w Polsce nadzieja jest dla głupich
Natomiast jest oczywiste, że traumę dziedziczy się w sensie kulturowym, w procesie wychowania, w efekcie relacji w rodzinie. - Jeśli np. mówimy o nieufności, to jest to również przekaz rodzinny o tym, jaki jest świat, co i kto nam zagraża. A czasami po prostu, że świat jest miejscem niebezpiecznym, że innym ludziom nie warto, nie można ufać - mówi gość Macieja Wasielewskiego. - Ostatnio psychologowie prowadzą dużo badań na temat nadziei. Nadzieja jest traktowana jako bardzo pozytywne zjawisko: np. dzięki niej można doprowadzić do pojednania narodów po konfliktach. I uświadomiłem sobie, że polski, to jest chyba jedyny język, w którym istnieje przysłowie „Nadzieja jest matką głupich”, czyli, że ten, co ma nadzieję, jest niemądry. I wtedy zrozumiałem, że to jest kolejny przykład adaptacji Polaków do traumy zbiorowej, której doświadczyli nasi przodkowie - wskazuje.
- Ta nadzieja jest niezbędna do naszego funkcjonowania. I kiedy mamy zakodowane takie przysłowie, to jest to taki strzał w kolano. Przez to obciążenie historycznej traumy bardzo wiele tracimy - dodaje.
Piotr Radecki