Media społecznościowe w czasie wyborów: niezwykle podatny grunt do siania dezinformacji

Przed nami wybory prezydenckie. Ponieważ do głosowania zostały raptem dwa tygodnie, kandydaci i ich sztaby zwiększają wysiłek w próbach pozyskania nowych wyborców. Sposobów na dotarcie do potencjalnego elektoratu jest wiele, a pomóc mogą w tym również media społecznościowe. W jaki sposób? W cyklu "News albo Fake News" sprawdził to Piotr Łodej.

Media społecznościowe w czasie wyborów: niezwykle podatny grunt do siania dezinformacji

W czasie kampanii prezydenckiej social media stają się podatnym gruntem do siania fake newsów

Foto: PeopleImages.com - Yuri A/Shutterstock

Podcasty/NewsPierwsza tura wyborów prezydenckich już 18 maja. W dobie rosnących napięć i podziałów okres przedwyborczy, zwłaszcza na ostatniej prostej, sprzyja łatwemu rozprzestrzenianiu dezinformacji i fake newsów. Osobom głoszącym nieprawdziwe treści z pomocą w tym przychodzą media społecznościowe.

Jak zauważa w cyklu "News albo Fake News" Karina Stasiuk-Krajewska z Uniwersytetu SWPS, social media mogą między innymi, a może przede wszystkim, podsycać emocje wśród wyborców. - To też jedna z głównych cech dezinformacji - tłumaczy ekspertka. - Dezinformacja ma dwie podstawowe cechy: bardzo dobrze potwierdza naszą wizję świata i działa na nasze emocje. Jeżeli w social mediach widzimy przekaz, który bardzo pasuje do tego, co myślę o świecie, a jednocześnie bardzo silnie działa na moje emocje, powinniśmy zachować szczególną czujność. Wtedy wzrasta prawdopodobieństwo, że będzie to przekaz o charakterze dezinformacyjnym - przestrzega medioznawczyni.


Prezydencki kalendarz wyborczy - infografika PAP Prezydencki kalendarz wyborczy - infografika PAP

Sianie zamętu przede wszystkim. Zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej

Warto przypomnieć, że fake newsy i dezinformacja to nie to samo. W drugim z tych przypadków mówimy raczej o czymś, co bardzo sprytnie balansuje pomiędzy prawdą i kłamstwem. Dlatego też trudniej ją rozpoznać. Oba działania są jednak równie szkodliwe i mają ten sam cel: polaryzacja i podsycanie konfliktów oraz ograniczenie zaufania, na przykład do autorytetów.

Zjawiska te stają się szczególnie groźne w czasie wyborów, określanych przecież mianem święta demokracji. Trudniej je też wtedy wykryć, z czym mogliśmy zetknąć się w ostatnim czasie. - Mieliśmy kolejną odsłonę kampanii, która po polsku nazywa się "Sobowtór". W mediach społecznościowych linkowano treści tradycyjnych, wiarygodnych mediów, opatrując je odpowiednim komentarzem, który kierunkował interpretację odbiorców - przypomina Karina Stasiuk-Krajewska w rozmowie z Piotrem Łodejem.

Przed "Sobowtórem", ale też innymi działaniami dezinformacyjnymi, możemy się skutecznie bronić. Wymaga to jednak czujności i analizy treści, które przyswajamy. To dotyczy również tego, co głoszą politycy. Również im zdarza się mijać z prawdą. - Możemy o tym powiedzieć albo w kontekście celowego wytwarzania przekazu dezinformacyjnego, co zdarza się dość rzadko, albo przy podbijaniu przekazów dezinformacyjnych. Kandydatom zdarza się na przykład nadinterpretowanie pewnych danych lub wykorzystywanie pewnych lęków - tłumaczy ekspertka z SWPS.

Kamil Kucharski/k