"Birdman", Caravaggio i Banksy: jak Michał Sobociński filmował "Chopin, Chopin!"

"Chopin, Chopin!" to jedna z największych produkcji w historii polskiego kina. Twórcy zapowiadają, że to będzie zupełnie inny portret polskiego kompozytora.

"Birdman", Caravaggio i Banksy: jak Michał Sobociński filmował "Chopin, Chopin!"

Eryk Kulm sam gra utwory Chopina. - Nie musimy wymieniać jego dłoni czy podkładać dźwięku - mówi operator

Foto: mat. prasowe

Już wiadomo, że "Chopin, Chopin!" wejdzie do kin 10 października. Można się domyślać, że premierowy pokaz odbędzie podczas 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie być może będzie nawet filmem otwarcia.   

Trzech przyjaciół z planu "Filipa"

Po sukcesie "Filipa" ta sama trójka głównych twórców - reżyser Michał Kwieciński, aktor Eryk Kulm i, last but not least, operator Michał Sobociński - spotkała się na planie filmu "Chopin, Chopin!". Wspólne doświadczenie wcześniejszej współpracy pozwala im na większą swobodę w tworzeniu kolejnej produkcji.

- Dobrze czujemy się w tej naszej trójce: wydaje mi się, że poza przyjaźnią jest to również fajny zespół zawodowy, do którego lubimy wracać. I trzeba przyznać, że o wiele łatwiej się taki film robi, kiedy znamy się już na tyle, że wchodząc na plan, nie ma elementu zaskoczenia i tworzenia relacji, tylko wiemy, na co nas stać i w jakim kierunku chcemy iść - wyjaśnia Michał Sobociński w audycji "Fajny film". - Odbieramy w różny sposób, ale jesteśmy bardzo otwarci na siebie i jeśli czegoś nie czujemy, mówimy to otwarcie na głos. Często się śmiejemy, że mamy takie głosowanie: są trzy plusy, dwa czy jeden - dodaje.


Plan zdjęciowy bez elektryczności

Na premierę poczekamy jeszcze do jesieni, ale już teraz wszyscy mówią o zdjęciach, które są niezwykłe, fantastycznie kreują filmowy świat sprzed dwóch wieków. Czas, kiedy jeszcze nie było elektryczności, co było dodatkowym wyzwaniem dla operatora.

- Nie chcieliśmy, aby to był świat skąpany w świeczkach, więc z natury jest on trochę mroczniejszy. I poprzez piękne światło próbujemy wydobyć Chopina z tego otaczającego mroku - mówił jeszcze w czasie zdjęć Michał Sobociński. - To jest duże wyzwanie, ale daje też dużą swobodę, dlatego, że okres, o którym opowiadamy, jest okresem sprzed fotografii i filmów dokumentalnych, więc tak naprawdę inspirowaliśmy się malarstwem, literaturą… - tłumaczył.

Akademickość przełamana

Gość Ryszarda Jaźwińskiego zdradził również, skąd czerpał inspiracje, jak w ogóle narodził się pomysł na zdjęcia.

- Tuż przed zdjęciami wracałem z Sycylii, gdzie było święto patronki Agaty, i z tej okazji zorganizowano wielką wystawę Caravaggia i Banksy’ego. Zobaczyłem te arcydzieła Caravaggia na żywo, po raz kolejny, ale złożone w jednym miejscu. Ten świat jest brutalny i mroczny, ale wydobyty przepięknym światłem. I Banksy: nowoczesny przekaz, jedno zdanie, które potrafi przemówić do wszystkich - opowiada. - Pomyślałem, że to fajna droga, gdzie akademickość można przełamać nowoczesnym językiem. Dało mi to wiatru w skrzydła i stwierdziłem, że to może dobry pomysł na film pod tytułem "Chopin, Chopin!" - śmieje się.

- Jeżeli chodzi o język kamery, najbliżej mi tutaj jest do "Birdmana": ale jest to zupełnie inny świat - wskazuje.


Piotr Radecki/k