#Jazda do Paryża – stolice olimpijskie na stulecie polskich medali w Paryżu 2024

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
#Jazda do Paryża – stolice olimpijskie na stulecie polskich medali w Paryżu 2024
Jazda do Paryża samochodem na wodór - Toyotą MiraiFoto: Materiał promocyjny

Wiktoria Jurczewska z Polskiego Radio Kierowców i Dariusz Urbanowicz z Trójki - Programu Trzeciego Polskiego Radia przemierzali Europę w ramach akcji #Jazda do Paryża. Ideą przejazdu było dotarcie z Warszawy do Paryża, gdzie na przełomie lipca i sierpnia 2024 odbędą się letnie igrzyska olimpijskie. Wyprawa miała na celu połączenie Warszawy z Paryżem pit-stopami, w miejscach nieodłącznie związanymi z historią olimpizmu. Dziennikarze odwiedzili po drodze zarówno obiekty, jak i ludzi, którzy współtworzyli historię sportu.

Poranny dyżur informacyjny w sportowej Trójce, ostatnie sprawunki i jazda do Paryża, uwaga - samochodem elektrycznym z napędem wodorowym Toyotą Mirai. Niby wiedzieliśmy na co się piszemy, że to nie lada wyzwanie, bo w planowaniu podróży dochodzi dodatkowy aspekt, ale i tak ruszaliśmy z sercem w gardle.

Stacje wodorowe wyznaczają trasę.

Logistyka oprócz zwyczajowych kwestii została wzbogacona o wyszukiwanie stacji, na których da się zatankować wodór. A w Polsce mamy takie 3 (słownie: trzy), na szczęście jedna w Warszawie (skąd startowaliśmy), a druga w Poznaniu. Czyli po drodze do Berlina, gdzie aspekty olimpijskie miały zacząć stanowić o przygodzie. Stało się jednak inaczej, bo już w Poznaniu spotkaliśmy Michała Jelińskiego – mistrza olimpijskiego w wioślarstwie. Złoto przywiózł z Pekinu 2008, przegrywając o centymetry medal w Atenach cztery lata wcześniej, ale potem łódź „Dominatorów” (Korola, Kolbowicza, Wasielewskiego i właśnie Jelińskiego) przez kilka sezonów była nie do pokonania. Spotkaliśmy się na Torze Malta, na pierwszym przystanku „wodorowym” (poznańska stacja jest kilometr od toru). Rozmowa o wioślarstwie zawsze wydaje się nie mieć końca, bo historia polskich medali wioślarskich sięga Amsterdamu 1928 roku.

W Paryżu Polskę reprezentować będą dwie osady – czwórka podwójna mężczyzn (szlakowana przez Fabiana Barańskiego) oraz dwójka podwójna kobiet wagi lekkiej. – Tylko dwie osady, skromnie, ale jakościowo mocno. Liczymy na medale – mówi wprost Michał Jeliński, który w Polskim Związku Towarzystw Wioślarskich odpowiada obecnie za programowe szkolenie młodzieży.

Przyglądając się rywalizacji juniorów w mistrzostwach Polski na Malce ciśnie się myśl dwójka podwójna, która w Berlinie 1936 wywalczyła trzecie miejsce w regatach olimpijskich. W brązowej osadzie wiosłowali Roger Verey oraz Jerzy Ustupski, słynny ratownik tatrzański, i niedoszły olimpijczyk w narciarstwie alpejskim, które z pasją uprawiał zimą. Miał startować w zimowych igrzyskach w Garmisch Partenkirchen w 36. roku, ale przed wyjazdem uległ kontuzji. Na szczęście nie przeszkodziła ona w przygotowaniach wioślarskich. Pierwszy przystanek na tankowanie w Poznaniu pozwolił bezproblemowy przejazd do Berlina.

Alternatywne paliwa to przyszłość

Brzmi to wszystko nieco abstrakcyjnie, ale mówią, że alternatywne paliwa to przyszłość. Podróż ta faktycznie zdawała się być swoistym łącznikiem tego co nas czeka, w najbliższych dniach, tygodniach i latach, z historią. W tym roku bowiem w Paryżu, do którego zmierzaliśmy, odbędą się igrzyska olimpijskie i taki właśnie podtekst miała ta podróż.

Trasę zaplanowałem tak, by odwiedzić miejsca kojarzące się z historią polskiego sportu. Na początek Berlin, gdzie Maria Kwaśniewska nie oddała czci Hitlerowi, ignorując salutujące Niemki z pierwszego i drugiego miejsca na podium.

Berlin - "Mała Polka" i pierwsze złoto olimpijskie dla Polski

Maria Kwaśniewska to wielka postać polskiej historii, polskiego sportu. – tak jak Konopacka w Amsterdamie, tak Kwaśniewska w Berlinie została uznana najpiękniejszą olimpijką. Będąc brązową medalistką została zaproszona do loży Adolfa Hitlera. Ten siląc się na gratulacje powiedział „gratuluję małej Polce” – tu są też równoległe wersje, że powiedział „gratuluję małej Polsce”, ale Maria Kwaśniewska z wrodzoną sportową krnąbrnością, odpowiedziała, że wcale nie jest dużo niższa od Hitlera – opowiada historyczka Agnieszka Cubała. Autorka książek o międzywojniu i Powstaniu Warszawskim podkreśla, że sportowcy sprzed stu lat mieli wpojone szczególne podejście do patriotyzmu i walki dla dobra Polski, zarówno na arenach sportowych, ale też poza nimi. Nierzadko byli to bohaterowie wojenni.

W Berlinie udało nam się także spotkać z Pauliną Boenisz, która była czołową pięcioboistką świata dwie dekady temu. W dorobku ma 26 medali mistrzostw świata i Europy, głównie w drużynie i sztafecie, ale też indywidualne – w tym dwa złota czempionatu Starego Kontynentu i dwa wicemistrzostwa globu. Paulina mieszka w stolicy od kilkunastu lat, ma bardzo usportowioną rodzinę. Mieszkają nieopodal Stadionu Olimpijskiego, gdzie sport uprawiają córki – Marta i Greta.

Świetnym pretekstem do pozostania w Berlinie był finał piłkarskiego euro. Prawdziwe święto futbolu, a my mogliśmy przyglądać się rzeszom kibiców i pełnej kontroli władz nad barwnym tłumem Hiszpanów i Anglików.

Kolejna relacja związana była z Kilonią, gdzie ścigali się żeglarze podczas igrzysk Monachium 1972. Przy tej okazji na antenie spotkaliśmy się z Tomaszem Holcem – wybitnym polskim żeglarzem, dwukrotnym olimpijczykiem. – Przede wszystkim pamiętam, że nasz akwen regatowy na Zatoce Kilońskiej był najdalej ze wszystkich i na wodzie spędzaliśmy po sześć godzin. Nowo otwarty port wydawał się być doskonały – było tam wszystko co potrzebne: baza noclegowa, slip, dźwig, sklepy, restauracje, basen, gorące prysznice… Wtedy wielka płyta, z jakiej wykonano zabudowania portowe, wcale nas nie mierziła, to było raczej coś nowego – wspomina późniejszy wiceprezydent Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej.

Amsterdam - Halina Konopacka podczas pchnięcia kulą

W Amsterdamie „Miss Olimpia” Halina Konopacka zdobyła pierwsze złoto olimpijskie dla Polski i pierwsze w ogóle złoto w historii w lekkiej atletyce kobiet. To pierwszy moment, kiedy idea olimpijska Pierre’a de Coubertaina zaczęła się chwiać. Nie był bowiem w stanie zaakceptować współzawodnictwa kobiet. Tym bardziej możliwość rywalizacji pań na stadionie olimpijskim była bardzo znacząca i satysfakcjonująca, dla nas szczególnie za sprawą Haliny Konopackiej właśnie, której działalność patriotyczna również została owiana sławą. Brała bowiem udział w operacji wywiezienia złota z narodowych skarbców w tajemnicy przed okupującymi Polskę Niemcami.

Halina Konopacka podczas pchnięcia kulą Halina Konopacka podczas pchnięcia kulą

Antwerpia – niezrealizowany występ polskiej drużyny

W Antwerpii Polacy mieli oficjalnie zadebiutować w 1920 roku, ale Rzeczpospolita Polska musiała umacniać swoją obecność na mapie Europy podczas wojny z Bolszewikami. Jeźdźcy byli zgrupowani w Warszawie i już trenowali przed wyjazdem, by ostatecznie cała koncepcja debiutu olimpijskiego tuż po odzyskanej niepodległości spaliła na panewce. Były wtedy po prostu ważniejsze sprawy niż igrzyska.

Stadion w Antwerpii nie jest już stadionem olimpijskim. I nawet nie chodzi o fakt, że to całkiem nowa konstrukcja, typowo piłkarska, wykorzystywana przez klub Beershot, który notabene wrócił do belgijskiej ekstraklasy. Tam po igrzyskach nie zostało literalnie nic. Ponoć w klubie mają jakieś artefakty związane ze zmaganiami olimpijskimi. Podobno w pomieszczeniach klubowych znajduje się „muzeum olimpijskie”, ale nie mają do niego dostępu osoby z zewnątrz. Ktoś, gdzieś widział cegłę ze startego obiektu wmurowaną w chodnik, ale i ona zaginęła.

Olimpiada Paryż 2024

Meta podróży oczywiście w Paryżu, gdzie równo sto lat temu Polscy kolarze torowi i jeździec Adam Królikiewicz po raz pierwszy stanęli na olimpijskim podium. Sto lat polskich startów w igrzyskach to piękna rocznica i pretekst do zagłębienia się w historii ruchu olimpijskiego, a także do przeżycia przygody związanej z pokonaniem Europy w poprzek i to w przededniu igrzysk.

Uroczystość otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu odbędzie się 26 lipca na Sekwanie.

. 

Dariusz Urbanowicz / Trójka / Artykuł sponsorowany

Polecane