Jakub Żulczyk: polski Sejm jest materiałem na bardzo smutną przygodówkę
2024-06-14, 17:06 | aktualizacja 2024-06-14, 17:06
Twórca bestsellerowych powieści "Ślepnąc od świateł" i "Wzgórze psów" należy do pokolenia, dla którego gry wideo są naturalnym środowiskiem. I nie ukrywa, że jest ich pasjonatem od szkoły podstawowej. O tym, co w grze jest dla niego najważniejsze, w czym leży trudność przełożenia gry na język filmu i co mówi menu polskiego Sejmu rozmawiał z Radosławem Nałęczem.
- Jakub Żulczyk (ur. 1983), z wykształcenia amerykanista, jest pisarzem, dziennikarzem, scenarzystą, współtwórcą m.in. seriali "Belfer", "Ślepnąc od świateł", "Warszawianka".
- Najtrudniejsze w adaptacji gry na ekran duży lub mały jest zamiana medium aktywnego (gracz bierze udział w rozgrywce i ma wpływ na jej przebieg) na pasywne (widz jedynie ogląda). To właściwie zawsze wprowadza element rozczarowania i niespełnienia.
Po wyborach w 2020 w USA, kiedy prezydent RP Andrzej Duda nie pogratulował Joe Bidenowi zwycięstwa, a jedynie udanej kampanii wyborczej, motywując to oczekiwaniem na oficjalne wyniki, Jakub Żulczyk nazwał go w mediach społecznościowych "debilem". Został za to oskarżony o znieważenie Prezydenta RP, co z kolei sprowokowało szeroką dyskusję na temat wolności słowa. 10 stycznia 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył postępowanie z powodu "znikomej szkodliwości społecznej czynu".
Nadrobić różne zaległości
– Granie w gry jest dla mnie czymś naturalnym: gram od bardzo wczesnego dzieciństwa. I zostało mi to do dzisiaj, chociaż idzie to u mnie etapami, cyklami: mam parę lat, że gram bardzo dużo i mam parę lat, że nie gram prawie w ogóle. I teraz jestem w tym drugim etapie – mówi Jakub Żulczyk, pisarz, dziennikarz, scenarzysta. – Przez ostatnie dwa lata zdecydowałem się ponadrabiać różne zaległości: doszedłem do wniosku, że muszę się wreszcie nauczyć jeździć autem, albo, że muszę nauczyć się bić. I robię to, co wypełnia bardzo dużo mojego czasu – przyznaje.
– Bardzo polecam treningi różnych sztuk walki jako sposób spędzania wolnego czasu nawet mężczyznom w sile wieku. W każdej chwili można zacząć to robić: jest to super zajawka – zapewnia.
Fajne walki, brońki i potwory
Pytanie o ulubiony gatunek gier trochę zaskakuje twórcę "Ślepnąc od świateł". – Nie mam ulubionego gatunku, ale strasznie ważny w grach jest gameplay. To najważniejsze, aby był dobrze wymyślony gameplay, żeby się fajnie grało, żeby były fajne walki, fajne brońki (jak mawia Klocuch), fajne potwory. To jest dla mnie podstawa – stwierdza. – W ogóle fabuła, historia, to są dla mnie rzeczy drugorzędne, bo dobra fabuła na pewno nie zastąpi gameplayu. A brak gameplayu może zepsuć najlepsza fabułę – wskazuje.
Przeczytaj także
- Gry wideo, planszówki, komiksy i klimaty lat 80. i 90. Wkrótce wielka impreza w Warszawie!
- Sztuczna inteligencja wkracza w świat gier wideo. Laureatka Digital Dragons Awards - Marta Fijak
- "Niezwyciężony" – w tym roku premiera gry na podstawie powieści Stanisława Lema
- "This War of Mine" – gra komputerowa, która jest czymś więcej niż rozrywką
Zamienić medium aktywne na pasywne
– Bardzo trudno, a właściwie niemożliwe, do zaadaptowania jest doświadczenie immersji: że to ty jesteś tą postacią, ty podejmujesz decyzje… Inny jest też horyzont czasowy. I bardzo trudno jest to przełożyć na język filmu: że ty już nie grasz, tylko obserwujesz tę postać – mówi Jakub Żulczyk. – To jest bardzo trudne do adaptacji, to trzeba umieć zastąpić czymś innym. I to się czasami udaje, a czasami nie. Ale chyba jeszcze nigdy nie widziałem, żeby się udało w 100 procentach – stwierdza.
Odwołuje się do przykładu serialu "The Last of Us", który ocenia jako super wymyśloną, i zagraną produkcję i finałowej decyzji bohater: uratować świat czy dziewczynkę, którą prowadził i ochraniał. – W grze, chociaż nie daje ci ona wyboru, czujesz, że ta okropna decyzja, jest jednak twoja, czujesz na sobie jej ciężar. A w serialu po prostu na to patrzysz – wskazuje. – I jeśli ktoś nie grał w grę, to może być dla niego bardzo mocne. Ale jeśli grałeś, to trudno nie poczuć pewnego braku – opisuje.
– To bardzo ważne rzeczy, super wyzwania dla twórców, aby z medium aktywnego zrobić pasywne. Jestem ciekaw, jak to się będzie rozwijać – przyznaje.
Depresyjne śniadanie w Sejmie
Gość "Samograja" jest także komentatorem i felietonistą, więc nie mogło zabraknąć odwołań do polityki. Pojawił się nawet pomysł, aby stworzyć symulator… polskiego Sejmu. – W realiach polskiej polityki? Że musisz dostać się do sejmu, a nie chcą cię tam wpuścić, bo ci zabrali mandat. Albo biegasz z gaśnicą i to jest podstawowa broń na twoim wyposażeniu… Myślę, że byłoby to całkiem zabawne – zastanawia się, szybko jednak się reflektuje. – Ale chyba jednak polski sejm jest materiałem na bardzo smutną przygodówkę typu "Disco Elizjum": ktoś się gdzieś budzi, nic nie pamięta, bardziej egzystencjalny smutek, niż dotarcie do jakiejś zagadki. Bo jawi mi się to rzeczywistością od środka smutną i przaśną – stwierdza.
– Słyszałem, że w restauracji sejmowej do dzisiaj daniem śniadaniowym jest kapusta z kiełbasą smażoną. Nie chcę krytykować niczyich wyborów żywieniowych, ale wydaje mi się, że przyjęcie czegoś takiego rano może to ustawić twoje życie w depresyjnym kierunku. I mówi też trochę o polskiej polityce – wskazuje ze śmiechem.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Samograj
Prowadzi: Radosław Nałęcz
Gość: Jakub Żulczyk
Data emisji: 14.06.2024
Godzina emisji: 12.18
pr