Janusz Zadura: polski "Shrek" był lepszy od amerykańskiego
2024-04-22, 15:04 | aktualizacja 2024-04-23, 10:04
– Bartek zrobił wersję polską, którą uważam za lepszą od amerykańskiej. Żarty, które tam się pojawiają, są dla nas bardzo zrozumiałe i naprawdę bardzo śmieszne – tak pracę Bartosza Wierzbięty przy tłumaczeniu "Shreka" ocenia Janusz Zadura. Głosem tego aktora w kultowym już filmie mówi i śpiewa Robin Hood.
- 22 kwietnia 2024 roku mija 23. rocznica światowej premiery "Shreka".
- Film zdobył Oscara i mnóstwo innych nagród, wyznaczając przy okazji nowe trendy w produkcji familijnych obrazów animowanych.
- W dzisiejszych czasach nagrywanie dubbingów do filmów przebiega o wiele szybciej niż w czasach "Shreka".
Wielki sukces polskiej wersji "Shreka" był możliwy m.in. dzięki genialnemu dubbingowi. Widzowie pamiętają przede wszystkim Zbigniewa Zamachowskiego w roli tytułowej oraz Jerzego Stuhra, którego głosem przemawia Osioł. W obsadzie znalazł się także Janusz Zadura, któremu zawdzięczamy serenady wyśpiewywane przez filmowego Robina Hooda. – 23 lata temu miałem o wiele wyższy głos, aż się sam dziwię, że potrafiłem tak wysoko zaśpiewać. Dziś chyba nie byłbym w stanie – przyznaje aktor.
Polski "Shrek" lepszy od oryginału?
Ogromną siłę oddziaływania na polskiego widza "Shrek" zawdzięcza też błyskotliwemu tłumaczeniu oryginalnych, anglojęzycznych dialogów, którego autorem jest Bartosz Wierzbięta. – Był to chyba tak naprawdę pierwszy film familijny, na który szła cała rodzina i wszyscy mieli momenty, żeby się pośmiać. Były fragmenty dla dzieci i dla dorosłych, a Bartek faktycznie zrobił wersję polską, którą uważam za lepszą od amerykańskiej. Żarty, które tam się pojawiają, są dla nas bardzo zrozumiałe i naprawdę bardzo śmieszne – mówi Zadura.
– Bardzo się cieszę, że w tym uczestniczyłem, czułem się wtedy bardzo wyróżniony, że w tym biorę udział. Powstała cudowna rzecz – dodaje gość Trójki.
Szybki dubbing w pędzącym świecie
Jak Zadura wspomina sam proces nagrywania polskiego dubbingu do "Shreka"? – Nagrywaliśmy wtedy już pojedynczo. Każdy aktor osobno wchodził do studia. Aczkolwiek wtedy naprawdę uczyliśmy się tych scen niemalże na pamięć. Uczyliśmy się ich rytmu, tego wszystkiego, co się w nich znajduje, tych wszystkich emocji. I dopiero wtedy zaczynaliśmy nagrywać.
Aktor przyznaje, że od 2001 roku wiele się zmieniło i w dzisiejszych czasach podejście do dubbingowania filmów jest już zupełnie inne. – Mam wrażenie, że w dubbingu zrobiło się tak, że musisz być profesjonalistą już na dzień dobry, a vista. To leci naprawdę szybko, kiedyś było trochę więcej czasu na rozsmakowanie się w dubbingu. No, ale w ogóle czasy się zmieniają, wszyscy zaczynamy pędzić coraz szybciej – konstatuje Janusz Zadura.
Posłuchaj
Czytaj też:
- Nie żyje Steve Harwell z grupy Smash Mouth. Wyśpiewał wielkie przeboje w "Shreku"
- Tajemnice polskiego dubbingu, czyli kiedy w zagranicznym filmie mówią "po naszemu"
***
Tytuł audycji: Zapraszamy do Trójki
Prowadzi: Robert Grzędowski
Gość: Janusz Zadura (aktor)
Data emisji: 22.04.2024
Godziny emisji: 8.39
kc/wmkor