Lulla La Polaca: jeżeli wszyscy będziemy patrzyli z tolerancją, będzie nam się lepiej żyło
2024-04-18, 00:04 | aktualizacja 2024-04-19, 20:04
Gościem Agnieszki Szydłowskiej w paśmie "Ludzie" był Andrzej Szwan, znany także jako Lulla La Polaca. To od razu trzeba wyjaśnić: nie ma Andrzeja bez Lulli i Lulli bez Andrzeja. I Andrzej, i Lulla żyją pełnią życia. – Trzeba ubarwiać swoją codzienność na tyle, na ile się da. A wierzcie mi – da się w każdym wieku – podkreśla artysta w nowej książce opowiadającej o jego życiu.
- Lulla La Polaca debiutowała w 2012 roku u boku Kim Lee.
- Na rynek trafiła książka "Lulla La Polaca, żyć to ja potrafię!", w której Andrzej Szwan opowiada m.in. o życiu w okresie wojny i kolorowej codzienności homoseksualistów w PRL-u.
W książce "Lulla La Polaca, żyć to ja potrafię!", rozmowie z Wiktorem Krajewskim, Andrzej Szwan opowiada o swoim życiu. Jest tu zarówno powstanie warszawskie, trudna powojenna rzeczywistość, marzenia o studiach w szkole teatralnej, jak i odkrywanie własnej tożsamości i mapa ścieżek warszawskich homoseksualistów, którzy tworzyli sami dla siebie barwną alternatywę wobec szarych dekad PRL-u. Jest też sceniczny debiut – "najstarsza polska Drag queen", jak czasami opisywany jest Andrzej Szwan, debiutowała po 70. urodzinach.
W rozmowie z Agnieszką Szydłowską przekonuje natomiast, że należy zachęcać innych do działania. - Dopóki jest w człowieku energia, jeżeli chce się z ludźmi widzieć i rozmawiać, może ich przekonać do czegoś, to trzeba to robić bez względu na to, ile się ma lat. A jeżeli się do tego wszystkiego potrafimy uśmiechać i być na luzie, to tym bardziej się udaje - podkreśla Andrzej Szwan.
Najczęściej czytane:
- Życie z osobą rozumiejącą świat inaczej. Eliza Kącka o swojej książce "Wczoraj byłaś zła na zielono"
- Reportaże niewyemitowane. Audiodokument – premiera nowego cyklu w ramach "Klubu Trójki"
Na scenie i przed kamerą
Dzisiaj Andrzej Szwan ma 85 lat. Poza występami na scenie i książką ma na koncie występ w filmie dokumentalnym ("Boylesque") i na deskach teatru (spektakl "Orlando. Biografie" z jego udziałem można oglądać w warszawskim Teatrze Powszechnym). Fani muzyki mogą go znać natomiast z teledysków do piosenek Ralpha Kamińskiego.
- Przygoda z Ralphem to zupełnie oddzielny rozdział w moim życiu. Nie spodziewałem się, że Ralph w jakiś sposób mnie dojrzy. W momencie, kiedy do mnie zadzwonił, w pierwszej sekundzie odebrało mi mowę. Ale kiedy zaprosił mnie na pierwsze spotkanie, okazało się, że poza Ralphem czekały na mnie panie stylistki i wizażystka - opowiada gość radiowej Trójki. Tak się rozpoczęła ta bajka i przygoda, która trwa do dzisiaj. Zamieniło to się w superserdeczną, rodzinną atmosferę. To dla mnie szalenie ważne - dodaje.
Źródło: FONOBO Label/YouTube
Andrzej Szwan: powstanie warszawskie najbardziej zapadło w mojej świadomości
W chwili wybuchu powstania warszawskiego Andrzej Szwan miał 5 lat. Jak przyznaje w rozmowie z Agnieszką Szydłowską, te 63 dni najbardziej zapadły mu w pamięć. - To codzienne schodzenie z matką za rękę do piwnicy, która służyła jako schron dla mieszkańców kamienicy, kładzenie mnie do kosza na bieliznę, bo innych warunków nie było; wszyscy w momentach nalotów tam mieszkaliśmy. Pamiętam matkę, która przy lampie karbidowej wykorzystywała jakiś kociołek i gotowała dla wszystkich, a szczególnie dla małych dzieciaków - wymienia gość Programu 3 Polskiego Radia.
Lulla La Polaca jest jedną z ambasadorek tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. - Nie spodziewałem się, że stanę się ambasadorem czy ambasadorką akcji "Żonkile". Wspieram ją co roku; uczestniczę we wszystkich uroczystościach. Zawsze w dniu wybuchu powstania, jeśli jestem w Warszawie, znajduję się przed pomnikiem Bohaterów Getta i przed budynkiem Muzeum POLIN. Jednocześnie cieszę się, jak spotykam wolontariuszy; młodych ludzi, którzy podchodzą do mieszkańców naszego miasta i przypinają im te żonkile, przypominając, jak ważna to rocznica i moment, który nigdy nie powinien się powtórzyć - przyznaje Andrzej Szwan. - To, co przeżyli ludzie mieszkający w getcie, i to, co przeżyli potem mieszkańcy Warszawy w czasie powstania, to są dwa straszne momenty, które nigdy nie mogą i nie powinny mieć miejsca - podkreśla.
Kolorowe "inne" środowisko
Po wojnie przyszedł okres szarego PRL-u. Andrzej Szwan określa go jednak w swoim życiu jako pełen kolorów. - Jako społeczność gejowska mieliśmy swoje przystanie. Nazywam to szlakiem hańby, zamieniał się on w kafejki i miejsca, w których uznaliśmy, że będziemy mogli się spotkać i pożartować. Te kawiarnie dawały jakąś namiastkę spokoju i swobody - wspomina gość radiowej Trójki.
Drag nazywano wtedy przebierankami. Od tego, np. szykowania strojów z firanek i chodzenia w za małych butach, zaczęła się działalność Lulli. Była to nie tylko forma ubarwiania społeczności, ale i ciąg dalszy przygody, której początki sięgają dzieciństwa gościa audycji. - Pod nieobecność matki, mając 9 lat, otworzyłem szafę. Wyciągnąłem jakąś jej halkę czy sukienkę i założyłem na siebie. (...) Stawałem przed lustrem i wydawało mi się, że to jest coś, co mnie wtedy rajcowało. To był na pewno początek i myślenie o tym, że w przyszłości może to stanie się jakąś przygodą. Teraz to zamieniło się w prawdziwą historię - opowiada Andrzej Szwan.
- Dajcie nam oddychać i tolerujcie nas tak, jak toleruje się każdego innego obywatela - apeluje rozmówca Agnieszki Szydłowskiej. - Czy ja robię komuś krzywdę, jeśli idę na przykład na niebiesko, a mam na sobie tęczowe boa i wisi mi klips czy dwa kolczyki? (...) Jeżeli wszyscy będziemy na to patrzyli z tolerancją, to będzie nam się wspaniale żyło. Nie można nas pokazywać palcem, bo nie robimy nikomu nic złego - zaznacza.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Ludzie
Prowadziła: Agnieszka Szydłowska
Gość: Andrzej Szwan/Lulla La Polaca
Data emisji: 17.04.2024
Godzina emisji: 23.05
as/pr/qch/wmkor