Reklama

reklama

Kandydat jak pizza, czyli absurdy samorządowej kampanii wyborczej. Czy to pomaga wygrać?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Kandydat jak pizza, czyli absurdy samorządowej kampanii wyborczej. Czy to pomaga wygrać?
Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia. Druga tura - 21 kwietniaFoto: Shutterstock/Grand Warszawski

Jesteśmy na ostatniej prostej przed wyborami samorządowymi. Ulice miast i wsi są oklejone plakatami kandydatów. Większość jest dość standardowa, jednak niektóre próbują oddziaływać żartem, absurdem. Czy taki sposób jest skuteczny i pomaga wygrać w wyborach lokalnych? Jak zapewnić sobie sukces?

  • Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia. Druga tura wyborów zaplanowana jest na 21 kwietnia.
  • Zaskakujące, abstrakcyjne czy kontrowersyjne hasła i kampanie reklamowe mogą wyróżnić kandydata, wzbudzić chwilowe zainteresowanie wyborcy. Ale to nie znaczy, że polityk będzie potraktowany poważnie.

Niezwykle agresywna i męcząca kampania wyborcza do Sejmu i obecne przepychanki polityczne sprawiły, że wyborcy są już zmęczeni polityką. Kandydaci do lokalnych władz i sejmików również. I to widać w kampanii samorządowej, która jest całkowicie bezbarwna.

Dobrze wykorzystać swoje nazwisko

Trzy tygodnie przed wyborami samorządowymi kandydaci na radnych, wójtów i burmistrzów "atakują" mieszkańców miast, miasteczek i wsi ze wszystkich stron. Większość plakatów jest standardowa: głosuj na tego i tego, nazwa listy, pozycja na liście, ale pojawiają się też plakaty i kampanie reklamowe odbiegające od nudnej normalności, niebanalne, by nie powiedzieć: zwariowane i abstrakcyjne.

– To jest dość częsty zabieg: osoby, które mają charakterystyczne nazwisko, dość często próbują wokół tego coś w internecie zbudować. Widziałem niejednoznaczne hasło pana, który ma na nazwisko Bąk, pana Desperata – mówi Mateusz Sabat, ekspert od marketingu politycznego. – Ale czy to sprzyja ich szansom? W sensie wyróżnienia się na pewno tak. Ale czy są odbierani poważnie? Tutaj mam wątpliwości – stwierdza.

Kreatywność, nie śmieszność

Do sejmiku może startować każdy, w takim wypadku sztab wyborczy to zazwyczaj rodzina oraz "krewni i znajomi królika". A efekty ich działań bywają bardzo różne, czasami mocno zaskakujące i kontrowersyjne. – Musimy odróżnić kreatywność od śmieszności i żenady – ostrzega Mateusz Sabat.

Wyborcy są zmęczeni

Można odnieść wrażenie, że chociaż wybory do samorządów lokalnych są ważniejsze, bo bliższe zwykłemu wyborcy, to jednak obecnie nie ma wielkiego zainteresowania nimi. Zresztą kandydaci także zbytnio się nie starają. – Jak na razie ta kampania jest kompletnie miałka od strony wizerunkowej, marketingowej. Lata temu Amerykanie opracowali system, który nazywa się marketingiem politycznym – to jest zestaw narzędzi i zachowań przed, ale szczególnie w trakcie kampanii wyborczej. Ja właściwie tego nie widzę – potwierdza dr Paweł Pawłowski, psycholog biznesu i ekspert od marketingu politycznego. – Być może główne siły polityczne czekają na kolejne wybory parlamentarne, a wcześniej na wybory do Parlamentu Europejskiego – zastanawia się.

– Rzeczywiście, to zmęczenie elektoratu da się zauważyć, stąd być może to postawienie na elementy dziwne bądź zabawowe – dodaje.

Przeczytaj także


Niech chociaż będzie wesoło

Jest grupa osób, która od lat uważa, że politycy oszukują, obiecują gruszki na wierzbie, więc nawet nie czyta programów. Ale na wybory chodzą, głosując na zasadzie "intuicja mi podpowie" bądź "sąsiadka wskaże na kogo". – To związane jest jeszcze z faktem, że jesteśmy społeczeństwem okrutnie dzisiaj podzielonym. I pomimo tego, że dynamika wyborów samorządowych jest inna, wciąż obowiązuje stara, dobra zasada podczepienia się pod autorytet – wskazuje gość Trójki. Co oznacza, że w kampanii lepiej zrobić sobie zdjęcie ze znanym politykiem, niż zaproponować konkretne rozwiązania dla swoich wyborców.

Z kolei młode pokolenie, wychowane na internecie i mediach społecznościowych, gdzie dominuje przekaz emocjonalny, szybki, zdecydowany, nastawiony na kontrowersję, przenosi tę tendencję do kampanii wyborczej, proponując absurd, szok i zaskoczenie. – Co ciekawe, w przypadku pewnej grupy wyborców ten pomysł się sprawdza. Część młodych ludzi, pod wpływem emocji, głosuje na nich, mówiąc "i tak nikomu nie ufam, ale z tym może chociaż będzie wesoło" – tłumaczy rozmówca Piotra Firana.


Posłuchaj

9:00
Wybory samorządowe i do władz lokalnych: nudne, z absurdalnymi akcentami (Pora na Trójkę)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: Pora na Trójkę
Prowadzi: Piotr Firan
Autor materiału reporterskiego: Józef Niewiarowski
Gość: dr Paweł Pawłowski (psycholog biznesu, ekspert marketingu politycznego)
Data emisji: 19.03.2024
Godziny emisji: 7.49, 8.12

pr/kormp

Polecane