Wielka powódź na Bugu. Reportaż "Ptaszki, żabki i roślinki" [POSŁUCHAJ]
2024-02-13, 07:02 | aktualizacja 2024-02-14, 08:02
– Zalane drogi dojazdowe do wiosek nad Bugiem. By dojechać do Młynarzy w gminie Zabrodzie, miejscowości gdzie powódź wyrządziła najwięcej szkód, trzeba pokonać dwustumetrowe rozlewisko na drodze powiatowej. W Młynarzach ponad 50 osób, czyli połowa zameldowanych na stałe mieszkańców, nie może wyjść ze swojej posesji. Dookoła woda skuta cienkim lodem. W robieniu zakupów pomagają im strażacy i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej – relacjonuje Adam Bogoryja-Zakrzewski.
- Tak wielka powódź na Bugu jeszcze się nie zdarzała. Ostatnia – z tych znaczących miała miejsce 13 lat temu, a potem co roku jedynie na krótko wylewało – mówią mieszkańcy wioski Młynarze.
- To miejscowość najbardziej dotknięta kataklizmem. Zameldowanych jest tu 109 mieszkańców.
- Zapraszamy do wysłuchania premierowego reportażu "Ptaszki, żabki i roślinki".
Zalało też sąsiednią miejscowość Słopsk w gminie Zabrodzie. – Trzeba pokonać siedmiusetmetrowy odcinek stojącej w wodzie drogi powiatowej, by dojechać do Młynarzy. Jeszcze poprzedniego dnia wiązało się to z dużym ryzykiem. Poziom wylewiska był wyższy. Do wielu domów można było dostać się tylko łodzią – słyszymy w reportażu
Straty nie do oszacowania
– Straty trudno oszacować, będziemy je liczyć, gdy woda zejdzie – wyjaśnia Adam Sykulski, sołtys Młynarzy. – To trudno opisać, strach, obawa, że woda zaleje dom. Podchodziła i to w szybkim tempie już pod próg. Zabrakło dwudziestu centymetrów. Piwnica w budynku gospodarczym oczywiście stoi w wodzie. Ma około metra głębokości. Podobnie jest w innych domach – dodaje.
Z pewnością trzeba będzie na nowo siać oziminy. Te zbyt długo stały w wodzie. Odszkodowania za nie nie dostaną, bo ubezpieczenie jest zbyt drogie, twierdzą sąsiedzi sołtysa.
Czytaj także:
- "Benek" – reportaż Adama Bogoryja–Zakrzewskiego o Dariuszu Lorantym, negocjatorze policyjnym
- Swietłana Aleksijewicz i jej mowa jako nośnik informacji. Reportaż "Jestem człowiekiem uchem" [POSŁUCHAJ]
- Islandzkie dźwięki. Jak brzmi lodowiec, gejzer, a jak lawa płynąca z wulkanu? [POSŁUCHAJ REPORTAŻU]
Pan Ireneusz Kaczmarek przeprowadził się tu na stałe z żoną z Warszawy. Od kilku tygodnia pozostają całkowicie odcięci od świata. Jak dodaje z uśmiechem: – Jeszcze nie nastąpił moment krytyczny. Nie pozabijaliśmy się – uśmiecha się. Trzyma w ręku siatki z jedzeniem. To dzięki strażakom i służbom WOT–u docierają do sklepów, by zrobić niezbędne zakupy. Do domu przez pokrytą cienkim lodem wodę rozwożą ich strażacy na quadach.
Posłuchaj
"Ptaszki, żabki i roślinki"
Obawiał się jeszcze o hydrofor, pod który podchodziła woda. Wskazuje też na skrzynkę elektryczną. – Bałem się, że dojdzie do awarii i wyłączenia prądu. Skrzynka już dymiła. Woda częściowa wlała się do niej. Wskazuje na kolejny istotny problem – szamba z kanalizacją, które zalała woda. Nie wchodzi z w szczegóły. Nie wspomina o sytuacji w innych zalanych gospodarstwach. Dodaje tylko, że u siebie zdążył opróżnić kilka dni przed powodzią.
Tu jednak nie buduje się piwnic w domach mieszkalnych. Wiadomo za duże ryzyko podtopienia. Z tego powodu rzadko kto ubezpiecza domy i uprawy, bo stawki są zbyt wysokie. Sołtys z troską wskazuje na zniszczoną drogę powiatową. Woda wypłukała ponad pięć centymetrów tłucznia. Wójt zapewnia, że na koszt gminy drogi zostaną szybko odbudowane.
Piękna, ale niszczycielska przyroda
Jedna z mieszkanek wspomina mi, że wójt ucieszył się nawet z przyjazdu dziennikarzy z powodu zalania domów i pól. Zrobi się głośno o rzece i groźbie kolejnej powodzi. Może coś w końcu zrobią. Tu każdy z moich rozmówców podkreśla, że z jednej strony tereny są pełne uroku i spokoju, z drugiej – właśnie przyroda stoi – ich zdaniem na przeszkodzie inwestycjom, które mogłyby zmniejszyć ryzyko powodzi.
Ptaszki, żabki i kwiatki – śmieją się. Mówią, że program Natura 2000, którym objęty jest ten teren, powoduje, że na rzece nic się nie dzieje. Barki wywożące piasek z dna rzeki widzieli tu dawno, w latach 80. – Od tego czasu rzeka się wypłyciła, powstały mielizny i wyspy piachu, obrastające roślinnością, na których tworzą się zatory lodu – mówią z przekonaniem.
Dojdzie do pogłębienia rzeki?
Liczą na deklaracje wojewody pomocy powodzianom. Domagają się, by Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie" w końcu pogłębiło Bug na terenie objętym powodzią. Ich przedstawiciel unika jednak konkretnej rozmowy o terminie i zakresie tych prac.
Zapewnia, że prace bagrownicze (m.in. pogłębianie i oczyszczanie) będą przeprowadzone u ujścia Bugu, ale nie jest w stanie podać ich terminu ze względu na procedurę uzyskania zgód, także od ekologów. Nie wie, czy skończą się za trzy, czy pięć lat. I ta inwestycja powinna zmniejszyć ryzyko powodzi. Podkreśla, że należy opierać się na opinii specjalistów, a według nich nie jest pewne czy przyczyną tegorocznej powodzi na Bugu był zator lodu. Co było przyczyną kataklizmu – nie podaje. Dodaje jednak stanowczo, że rzeka na terenie, na którym doszło do powodzi, pogłębiana nie będzie.
***
Tytuł reportażu: "Ptaszki, żabki i roślinki"
Autor reportażu: Adam Bogoryja–Zakrzewski
Data emisji: 12.02.2024
Godzina emisji: 22.16
gs/wmkor/gs/zch