Pisanie o historii. Los jest bezkonkurencyjnym scenarzystą
2022-10-02, 14:10 | aktualizacja 2022-10-03, 08:10
Czy historia może stać się tworzywem poczytnej beletrystyki? Jak zainteresować współczesnych czytelników nauką zwaną przez starożytnych nauczycielką życia? Na ile pisarz ma prawo manipulować autentycznymi wydarzeniami i biografiami rzeczywistych postaci? M.in. o tym w "Trójce literackiej" rozmawiał ze swoim gościem Tomasz Zapert.
– Nie ma mocniejszych historii niż historie prawdziwe, chociaż wyobraźnia człowieka też jest ogromnym źródłem inspiracji i kreacji. Ale życie zawsze jest ciekawsze – deklaruje już na początku rozmowy Dominik W. Rettinger, scenarzysta współpracujący m.in. z Agnieszką Holland i autor 10 powieści silnie osadzonych w historii. Jego dwie ostatnie książki to "Miłość w czasie Zagłady. Historia z krakowskiego getta" oraz "Sekret Elizy. Auschwitz. Płatna miłość".
W każdej książce musi być kreacja
– W jakim stopniu można manipulować prawdziwą historią, kiedy ona dzieje się w przeszłości? Paradoksalnie, nawet w biografiach trzymających się najbliżej prawdy zawsze musi dojść do kreacji i musi zostać dopuszczona do głosu wyobraźnia autora, ponieważ w tamtych czasach nie było telefonów komórkowych, którymi moglibyśmy zarejestrować każdy nasz gest i każde słowo. A nawet kiedy już była możliwość nagrywania dźwięku, to przecież nikt tego nie robił na co dzień – tłumaczy pisarz. – W związku z tym autor, jeżeli opiera się na listach, konkretnych zdaniach wypowiadanych przez swoich bohaterów, w dużej mierze może trzymać się prawdy. W momencie kiedy tworzy sceny i wpisuje dialog, to musi wymyślać. Do jakiego stopnia jest to dopuszczalne? Można w ogóle nie ruszać historii, których nie znamy szczegółowo z listów, relacji świadków. Wówczas moje dwie ostatnie powieści by nie powstały – wskazuje.
Poczucie obowiązku, by zabrać głos
– No cóż, II wojna światowa i Holokaust chodziły za mną od młodości. Także z konieczności, ponieważ byliśmy wychowani w tzw. komunizmie: bez przerwy w traumie II wojny światowej. To oczywiście był propagandowy zabieg ówczesnej władzy: żebyśmy cały czas byli wdzięczni, że jest pokój, i przymykali oczy na to, że oni rządzą w taki sposób, w jaki rządzili, pozbawiając nas podstawowych wolności – wspomina. – Poza tym pochodzę z rodziny, która aktywnie brała udział w II wojnie światowej. Mój dziadek rozstrzelany w Krakowie za pomoc Żydom i działalność w Batalionach Chłopskich z racji pochodzenia, mój ojczym był żołnierzem AK i powstańcem warszawskim, sześć medali Yad Vashem w najbliższej rodzinie mojej matki... Więc czułem, że zawsze chodziło za mną coś w rodzaju poczucia obowiązku, żeby zabrać głos na ten temat – wyjaśnia.
Wojenny koszmar, który się powtarza
– Nie mogłem w najgorszych snach przewidzieć, że ten koszmar bandytyzmu, zbrodni, brutalności znowu się powtórzy, tym razem w wykonaniu Rosjan. Nie byłem w stanie przewidzieć, że ich na coś takiego stać: zawsze lubiłem kulturę rosyjską, uwielbiałem Dostojewskiego, uczyłem się od niego podstaw dramaturgii, byłem w Rosji dwa razy, zaprzyjaźniony byłem z Rosjanami… Trudno było mi sobie wyobrazić, że są zdolni do tak straszliwych rzeczy, do jakich zdolni byli hitlerowcy w czasie II wojny światowej – opowiada. – Niestety, to się dzieje na naszych oczach i trochę przesłania II wojnę światową, ale jednocześnie chyba uświadamia nam, co przeżyli nasi rodzice i dziadkowie. Myślę, że ciągle trzeba przypominać, czym jest zagrożenie wojną. Jak przez następne pokolenia trzeba będzie przypominać o tej straszliwej wojnie w Ukrainie i rosyjskich zbrodniach – dodaje.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Trójka literacka
Prowadzi: Tomasz Zapert
Gość: Dominik W. Rettinger (scenarzysta, autor powieści silnie osadzonych w polskich dziejach)
Data emisji: 2.10.2022
Godzina emisji: 14.06
pr kor