Trójka|Ona, on i pewien bardzo wyjątkowy gość
Marcin Żewłakow: zawsze siedziałem ostatni, żeby nikt do mnie nie gadał
2022-10-02, 14:10 | aktualizacja 2022-10-02, 14:10
Były piłkarz i reprezentant Polski w latach 2000-2004. Na kartach historii i reprezentacyjnego futbolu zapisał się jako rezerwowy gracz z najszybciej strzeloną – tuż po wyjściu na murawę – bramką na mistrzostwach świata. Gościem audycji "Ona, on i pewien bardzo wyjątkowy gość" jest Marcin Żewłakow.
Marcin Żewłakow od lat obserwuje piłkarskie zmagania oraz całe środowisko. Kasia Ciepielewska i Łukasz Sobolewski zapytali go, jak ocenia kondycję naszej reprezentacji. – Trochę obaw i trochę optymizmu. Po ostatnim meczu z Walią czerwone światło zgasło. Mecz z Holandią, zarówno dla kibica, jak i dla środowiska, był pewnym ostrzeżeniem. Wynik, i kilka postaw z indywidualnej strony piłkarzy, przywrócił nam odrobinę pokoju. Zgasło czerwone światło, ale nie zapaliło się jeszcze zielone. Dziś jesteśmy na poziomie, na którym musimy się pilnować. Każda nieprzyjemna wiadomość dotycząca urazu piłkarza będzie sporo kosztować naszą reprezentację. Mamy nadzieję, że piłkarze będą wracali do reprezentacji, a to poprawi zarówno entuzjazm kibiców, jak i naszą optykę – mówił.
Reprezentacja i mundial
– Nasza reprezentacja nie jest jak ułożone puzzle, które zostawiasz w pokoju. Gdy wracasz po tygodniu, obrazek nie jest już ten sam – to żywy organizm i kontuzja jednego piłkarza może odbić się na funkcjonowaniu całego zespołu. Z tym trzeba się pogodzić – wyjaśniał w audycji "Ona, on i pewien bardzo wyjątkowy gość".
– Za moich czasów, gdy pojechaliśmy na mundial, byliśmy kompletnie zieloni. Mieliśmy przecież przerwę szesnastu lat. Nikt z nas nie przeżył euforii lub stanu podłamania. Dziś w zespole mamy piłkarzy, którzy przeszli przez wielkie turnieje. Wiedzą, co to znaczy wygrać i co to znaczy przegrać. Ich siła mentalna jest więc nieporównywalnie większa. Niestety opinia publiczna i sam kibic potrafią czasami być bardzo surowi i brutalni. W takich sytuacjach to nie pomaga, a ten ciężar trzeba dźwigać – przyznał piłkarz.
Posłuchaj
Czytaj także:
- Andrzej Mastalerz: bardzo ostrożnie opowiadam o swoich marzeniach
- Krzysztof Ignaczak: mam na koncie kilka sukcesów, ale też porażek
Piłkarskie potyczki Żewłakowa
Marcin ma brata bliźniaka – Michała. On również był piłkarzem i reprezentantem Polski. Do 2002 roku bracia podążali identyczną ścieżką kariery. Marcin na pozycji napastnika, a Michał jako obrońca. Marcin Żewłakow rozegrał w kadrze narodowej 25 spotkań, strzelając pięć goli. Pierwszego trafienia doczekał się w swoim szóstym meczu z orzełkiem na piersi, w starciu z Armenią (4:0). Selekcjoner Jerzy Engel zabrał Marcina (oraz jego brata Michała) na MŚ do Korei i Japonii w 2002 roku.
– Piłkarz zawsze jest trochę nastawiony. Ja też tak miałem. Zawsze siedziałam ostatni, żeby nikt do mnie nie gadał. Gdy siedziałem na ławce, szukałam sobie ostatniego krzesełka, by oglądać mecz po swojemu i wyłapywać kulejące łanie przeciwnika. Chciałem wiedzieć, co zrobić i jak się zachowywać od razu, gdy wejdę na murawę. Nie lubiłem takiego nadmiernego przeżywania, zwłaszcza negatywnego, na przykład gdy ktoś nie strzelił bramki. Chciałem, żeby wszyscy byli nastawieni pozytywnie. Pewne rzeczy się zdarzają, a my mieliśmy czekać, aż zdarzy się to, co dobre – opowiadał w Trójce.
W październiku 2013 roku Marcin Żewłakow dołączył do sztabu skautów mistrzów Polski, trzy lata później ukończył kurs trenerski, a od kilku lat udziela się jako stały ekspert i komentator telewizyjny.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Ona, on i pewien bardzo wyjątkowy gość
Prowadzący: Kasia Ciepielewska, Łukasz Sobolewski
Data emisji: 2.10.2022
Godziny emisji: 12.07, 13.07
zch/kor