Reklama

reklama

Mateusz Nowak sam na scenie, czyli zrozumieć monodram

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Mateusz Nowak  sam na scenie, czyli zrozumieć monodram
– Jakby budować tę rzeczywistość sceniczną po to, żeby tamtą drugą odsuwać jak najbardziej. To była ta bardzo osobista siła, która mnie motywowała – opowiadał gość "Trzech gramów Redbada" (zdjęcie ilustracyjne)Foto: shutterstock/HUANG Zheng

Być samemu na scenie to dziś marzenie prawie każdego: kto nie chciałby, aby prawie wszystko skupiało sie wokół niego? Co ciekawe, marzenie to jest po pierwsze wykonalne, a po drugie - wcale nie jest takie piękne i proste.

Dwie rzeczywistości

– Moja droga dojścia do sceny była bardzo trudna, bo w dzieciństwie żyłem w dwóch rzeczywistościach. Pierwsza rzeczywistość rozgrywała się w szkole, gdzie dzięki pomocy m.in. mojej polonistki, pani Beaty Ryszkowskiej-Stefanek, mogłem wejść na scenę, czyli odkryć coś w rodzaju marzenia. Odkryć przestrzeń, która sprawiała mi ogromne trudności, bo pani Beata była też wymagająca względem mnie – opowiada Mateusz Nowak, monodramista. – Nie zapomnę, jak uczyła mnie dykcji, każąc przygotowywać się z utworów Maanamu i Ewy Demarczyk. Przegrywała mi kasety, ja ich słuchałem w domu. Na tych piosenkach uczyłem się dykcji, a ona mnie odpytywała z tego na długiej przerwie. I to było niesamowite i bardzo trudne – wspomina.

– I druga rzeczywistość domowa bardzo przykra i bardzo trudna, która tak naprawdę motywowała mnie jeszcze bardziej, żeby w tej rzeczywistości teatralnej, scenicznej, recytatorskiej iść do przodu. Jakby budować tę rzeczywistość sceniczną po to, żeby tamtą drugą odsuwać jak najbardziej. To była ta bardzo osobista siła, która mnie motywowała – dodaje.

Samotność, która nie jest samotna

– Spędzałem sporo czasu w miejskiej bibliotece w Opolu Lubelskim, siedziałem i czytałem między regałami, żeby nie być w domu. Najbardziej mnie interesowały książki, które były na regale "Do oddania, weź za darmo". I tam była książka "Teatr jednego aktora" śp. prof. Tadeusza Malaka, w której się zaczytywałem. Profesor m.in. pisał o wykonaniach Wojciecha Siemiona "Wieży malowanej" i Danuty Michałowskiej wykonaniu "Pana Tadeusza". I pamiętam, jak zaczytywałem się w tym, co pisał o reakcjach sali, o rodzaju skupienia... – mówi gość Redbada Klynstry. – Wtedy odkryłem, że samotność aktorki/aktora na scenie ma wyzwolić nie-samotność. Czyli zaprząc do współudziału, współprzeżywania widownię: wszystkich ludzi, którzy są z tym samotnym aktorem w tej przestrzeni. Samotność oparta na literaturze, rzemiośle, na pracy, na technice, na warsztacie, na interpretacji. Na poczuciu, że wiem, po co do widowni przychodzę. Przychodzę do nich ze sprawą, którą chcę załatwić, o której chcę opowiedzieć, którą chcę wzruszyć, chcę zdenerwować i tak dalej i tak dalej... – wylicza.

Przeczytaj także


– To wtedy odkryłem i zamarzyłem o tym. Zamarzyłem o tym, żeby być tym samotnikiem na scenie, który uwalnia w widzach takie właśnie reakcje, które wychodzą ze współodczuwania. Uruchamiać obrazy w głowie widzów, prowokować ich do refleksji, kłócić się z nimi, mimo że teoretycznie oni nie odpowiadają – wspomina.

Mateusz Nowak "Od przodu i od tyłu"/YouTube Słupski Ośrodek Kultury


Posłuchaj

51:03
Aktor sam na scenie (Trzy gramy Redbada/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: Trzy gramy Redbada
Prowadzi: Redbad Klynstra-Komarnicki
Gość: Mateusz Nowak (aktor specjalizujący się w monodramach)
Data emisji: 4.06.2022
Godzina emisji: 12.06

pr

Polecane