Największy kryzys w historii PiS
Bartosz Arłukowicz (SLD): Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz ciągle są zmuszeni do debaty o emocjach Jarosława Kaczyńskiego i katastrofie smoleńskiej.
Poseł SLD Bartosz Arłukowicz
Foto: PAP/Leszek Szymański
Jarosław Gowin stwierdził, że Platforma mimo wysokich notowań nie planuje przeprowadzenia wcześniejszych wyborów parlamentarnych, bo koalicja jest stabilna i ma ważniejsze zadania do wykonania. – Nie będziemy ze wzglądu na kłopoty naszego głównego oponenta, Prawa i Sprawiedliwości, rozważali wywoływania awantury politycznej - powiedział.
Jego zdaniem obserwujemy przedostatni etap rozkładu Prawa i Sprawiedliwości. W tej chwili partia skupia polityków najwierniejszych i najbardziej oddanych Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie ma tam miejsca na jakakolwiek różnorodność poglądów.
– Ostatni etap rozkładu rozpocznie się w roku 2011 po szóstych z rzędu przegranych wyborach Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy Zbigniew Ziobro podejmie próbę przejęcia Prawa i Sprawiedliwości. Zakon PC go nie zaakceptuje i to będzie koniec Prawa i Sprawiedliwości – powiedział.
Bartosz Arłukowicz (SLD) zauważył, że Prawo i Sprawiedliwość przeżywa obecnie największy kryzys od początku swego powstania. - Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz to politycy młodego pokolenia, którzy odczuwają potrzebę budowania swojej wizji państwa, a ciągle są zmuszeni do debaty o emocjach Jarosława Kaczyńskiego i katastrofie smoleńskiej – powiedział.
Zdaniem wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS) to co się dzieje w jego partii jest jej wewnętrzna sprawą. Dodał, że są ważniejsze problemy do rozwiązania, a dyskusje personalne służą odwróceniu uwagi od programu PiS. Jego zdaniem wypowiedzi niektórych polityków PiS nienajlepiej służą zainteresowaniu opinii publicznej wyborami samorządowymi.
- Ewidentne złamanie statutu partii zmusiło Prawo i Sprawiedliwość do pożegnania się z paniami: Joanną Kluzik-Rostkowską i Elżbietą Jakubiak – powiedział. Nie słyszał jednak o planach usunięcia kolejnych członków z szeregów Prawa i Sprawiedliwości. - Mówmy o sprawach zasadniczych dla Polski – radził.
Oceniając sto dni prezydentury Bronisław Komorowskiego, Bartosz Arłukowicz (SLD) stwierdził, że w tym czasie niewiele się działo i trudno odnotować jakąkolwiek aktywność prezydenta. - Było to sto dni milczenia – ocenił. Także Marek Kuchciński (PiS) nie znalazł niczego pozytywnego w prezydenturze Bronisław Komorowskiego. Jego zdaniem to właśnie on swoimi niefortunnymi wypowiedziami wywoł konflikt o krzyż.
Jan Lityński, doradca prezydenta, przypomniał, że głowa państwa rozpoczęła swoje urzędowanie w bardzo trudnej sytuacji. Państwo było nieomal w stanie rozpadu, ponieważ wielu ludzi odpowiedzialnych za funkcjonowanie ważnych instytucji zginęło.
- Zaczęło się od krzyża. Nie wiem czy ktokolwiek poradziłby sobie z tym, ale pan prezydent w rezultacie poradził sobie z tym problemem – powiedział. Dodał, że prezydent Komorowski odniósł spore sukcesy na arenie międzynarodowej.
Jarosław Kalinowski (PSL) stwierdził, że objęcie władzy tuż po katastrofie smoleńskiej i w atmosferze sporu o krzyż było niezwykle trudne. Jego zdaniem prezydent stanął na wysokości zadania choć zdarzyły mu się drobne potknięcia.
- Pierwsze sto dni pokazuje, że prezydent ma bardzo duży bagaż zaufania wszystkich Polaków. Jest na pierwszym miejscu w sondażach. Oby było jeszcze lepiej, a nie jest źle – stwierdził.
Aby wysłuchać całej audycji wystarczy kliknąć "Największy kryzys w historii PiS" w boksie "Posłuchaj".
Audycji "Śniadanie w Trójce" można słuchać w każdą sobotę tuż po 9.00.
(miro)