Wydatki na obronność w konstytucji? "Wydaje się, że jest do tej zmiany większość"
- Wydaje się, że jest większość do uchwalenia zmiany konstytucji, ta sprawa wydaje się być z boku sporu politycznego - powiedziała na antenie radiowej Trójki w audycji "Śniadanie w Trójce" Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta. W opinii Pauli Poredy z Konfederacji "my wcale nie wydajemy mało na obronność, tylko my źle te pieniądze wydajemy".
- Gościniami Renaty Grochal w audycji "Śniadanie w Trójce" Polskiego Radia w sobotę (8.03) o godz. 9:05 były: Joanna Kluzik-Rostkowska (KO), Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica), Aleksandra Leo (Polska 2050-Trzecia Droga), Małgorzata Paprocka (Kancelaria Prezydenta), Paula Poreda (Konfederacja), Anna Zalewska (PiS).
Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że złożył u marszałka Sejmu projekt poprawki do konstytucji ws. poziomu wydatków na obronność, która wpisuje co najmniej 4 proc. PKB jako obowiązkowy próg tych wydatków. - Bezpieczeństwo wymaga poważnego konsensusu politycznego - oświadczył prezydent.
Prezydent chce zmiany konstytucji
Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta wyjaśniła w "Śniadaniu w Trójce", że intencją prezydenta było to, "aby przy różnych zmianach politycznych, które są naturalne w demokratycznym państwie, nie było możliwe zaprzestanie dozbrajania polskiej armii". - Bo to nie jest dzisiaj tylko kwestia zakupów, ale przecież potem ten sprzęt wymaga modernizacji, wymaga wymiany. I stąd propozycja pana prezydenta - powiedziała.
W jej opinii "jest większość do uchwalenia tej zmiany konstytucji, ta sprawa wydaje się być z boku sporu politycznego". - Czekamy na wyznaczenie pierwszego czytania. Mam nadzieję, że ta ustawa zmieniająca konstytucję zostanie jak najszybciej uchwalona. Propozycja pana prezydenta wskazuje też, żeby te zmiany dotyczyły już budżetu na rok 2026 - zaznaczyła Paprocka.
Do tej kwestii odniosła się posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic. W jej ocenie "to, ile powinniśmy wydawać na obronność, zależy od tego, czy w najbliższym czasie są przewidywane zagrożenia". Na uwagę, że przecież takie zagrożenia mamy, posłanka Lewicy odpowiedziała pytaniem: "Ale to będziemy zmieniać konstytucję w zależności od sytuacji geopolitycznej?".
"Pieniędzy nie jest mało, są źle wydawane"
Paula Poreda z Konfederacji skrytykowała UE, która - jak mówiła - "zajmowała się walką z dwutlenkiem węgla, z wolnością słowa, nakrętkami na butelkach, natomiast nie zajmowała się tym, co istotne". - A przecież to powinna być natychmiastowa decyzja, że kierujemy wszelkie fundusze na uzbrojenia, skoro mamy konflikty tak blisko naszych granic - podkreśliła. Odnosząc się do propozycji prezydenta ws. zmiany konstytucji, stwierdziła, że "to się wszystko kręci wokół pieniędzy, a nie wokół konkretnych pomysłów". - Jak z tych pieniędzy wykształcić zdolność obronną? Tutaj to jest największym problemem, że my wcale nie wydajemy mało pieniędzy na obronność, tylko my źle je wydajemy - oceniła.
Posłanka Konfederacji skrytykowała także plan zaciągania wspólnego długu UE na obronność. - Zaciąganie długu w celu poprawienia obronności uważam za pomysł nietrafiony. My w zakresie obronności powinniśmy posiadać całkowitą kontrolę jako państwo. Tutaj te pieniądze częściowo przechodzą przez inne instytucje i odbierają nam tę kontrolę - argumentowała.
Joanna Kluzik-Rostkowska z KO zwróciła uwagę, że UE 75 procent pieniędzy przeznaczonych na uzbrojenie wydaje poza Unią, dlatego trzeba bardziej skupić się na przemyśle europejskim. - Do tego dochodzą kolejne rzeczy. Stany Zjednoczone wyłączyły możliwość użytkowania wyrzutni HIMARS w Ukrainie. Musimy się liczyć z taką sytuacją, że jeśli Amerykanom będzie nie po drodze z działaniami np. Polski, to to samo może spotkać sprzęt, który został zakupiony przez Polskę - stwierdziła.
Z taką argumentacją nie zgodziła się Małgorzata Paprocka. - Jesteśmy sojusznikiem w NATO, my ten sprzęt kupujemy, są umowy, za które państwo teraz odpowiadacie, więc proszę je tak konstruować, żeby takiej wersji nie było - podkreśliła szefowa Kancelarii Prezydenta.
Efekt Trumpa - mobilizacja w Europie
Zdaniem posłanki Aleksandry Leo z Polski 2050 wspomniana sytuacja z HIMARS-ami jest dla nas bardzo niebezpieczna. - To jest kwestia wiarygodności. Jak się kupuje od kogoś broń, no to się zakłada, że to państwo jest naszym sojusznikiem i jest dla nas wiarygodne. Obowiązuje coś takiego jak ciągłość władzy, a nie, że po zmianie prezydenta czy zmianie władzy w danym kraju wszystkie sojusze będą podane w wątpliwość - stwierdziła. Jej zdaniem to, co przeżywa Ukraina z HIMARS-ami, to w podobnym zakresie być może dotyczy Danii. - Opóźniają się dostawy F-35 do tego kraju, bo Dania zadeklarowała oddanie swoich F-16 Ukrainie. I pytanie, czy to jest osłabienie Danii, czy to jest osłabienie Ukrainy, czy to jest osłabienie także nas wszystkich - mówiła.
Posłanka Polski 2050 zwróciła też uwagę, że Europa w końcu się obudziła. I dobrą stroną tego, co dzieje się po objęciu urzędu przez prezydenta Trumpa, jest mobilizacja. Jako Europa mówimy teraz jednym głosem - oceniła.
Elektryczne czołgi na Putina
Anna Zalewska z PiS odniosła się do kwestii funduszy, które UE planuje wydać na zbrojenia. Jej zdaniem to tylko dalekosiężna wizja, a 800 miliardów euro, o których jest mowa, tak naprawdę nie ma. - Pojawia się magiczne 150 miliardów euro. Uwaga! Nie ma ich w Unii Europejskiej, to znaczy Unia Europejska będzie musiała te pieniądze pożyczyć po to, żeby pożyczyć krajom członkowskim, i też na wspólne działania, na wspólne zamówienia, z wykluczeniem świata zewnętrznego, co de facto bardzo ogranicza potencjał i możliwości - stwierdziła.
Na pytanie, czy pieniądze na zbrojenia UE może przesunąć z innych obszarów, np. z zielonego ładu odpowiedziała, że "zielony ład, zgodnie m.in. z tym, co pokazuje Europejski Trybunał Obrachunkowy, tak naprawdę nie przynosi rezultatów". - To są źle wydane pieniądze albo niemożliwe do wydania i jeżeli szukać by oszczędności [...] należałoby wprost z wieloletnich ram finansowych przełożyć pieniądze na obronność. I proszę mi wierzyć, skutek byłby natychmiastowy, bo naprawdę, i to nie jest żart, kilka miesięcy temu w sekretariacie UE, tam, gdzie spotykają się ministrowie obrony, uznano, że trzeba "zazielenić" armię. Jeżeli my elektrycznymi czołgami chcemy walczyć z Putinem, to życzę KE, UE wszystkiego najlepszego. Mówię o tym z żalem, bo się tym wszystkim martwię - podkreśliła.
paw/ źródło: Polskie Radio/Trójka/kor