"Cafe Museum" Roberta Makłowicza
2010-11-11, 17:11 | aktualizacja 2010-11-11, 17:11
Nowa powieść w paśmie dziennym.
Posłuchaj
Dodaj do playlisty
Piotr Bikont napisał : „…jest to opowieść o tęsknocie – niespełnialnej, bo to tęsknota za światem, który nie wróci, a zarazem światem …siłą rzeczy, bezpośrednio nieznanym, krajem wspomnień cudzych, więc mitycznym”. Autor (w rozmowie w MBK , 7 listopada) powiedział coś, z czego – może - nie zdajemy sobie sprawy i, czego nie dostrzeżemy od razu w książce, coś, co stanowi diagnozę współczesnej Europy – ponurą, bo dotyczącą jej końca.
Dlaczego, w książce tego możemy nie zauważyć? – Dlatego, że Robert Makłowicz opisuje swoje wyprawy po Europie – doprecyzujmy – Mitteleuropie – z ogromnym poczuciem humoru, pasją poznawczą podróżującego, wyczulonego na smaki, zapachy, kolory. Jego zaangażowanie, a zarazem dystans, to - bardzo cenię w jego opowieści. W efekcie, nie poddajemy się nostalgii, tylko świetnie „bawimy się”, czytając wyrafinowane literacko frazy.
Z niecierpliwością czekamy na kolejne opisy dań, które autor obowiązkowo spożywał od Słowacji, przez Węgry po południową Dalmację. Dań – i – napojów. Sztuka opowiadania o smaku wina np., należy do najtrudniejszych. Robert Makłowicz jest sybarytą, ale… i tu – docieramy do tego, co w jego opowieści jest najważniejsze: do „ducha miejsca” (celu danej wyprawy) i jego skomplikowanej historii. Spotykamy tu – Makłowicza – zawodowca, bo jest on historykiem . W podobnych sytuacjach zwykliśmy mówić: łączy przyjemne z pożytecznym.
Przyjemności i pożytku z naszej nowej lektury życzymy.
Dziękujemy wydawnictwu Czarne, autorowi, za to, że zgodził się przeczytać fragmenty książki (któż inny poradziłby sobie z tyloma nazwami „germańsko-ugrofińsko-słowiańskimi”?) oraz Januszowi Stokłosie za jego muzykę teatralną (w klimacie środkowoeuropejskim).
Baszka Marcinik, Renata Szewczak, Mateusz Patyk i Janusz Deblessem.
Poniedziałek-piątek, 11:50 (od 15 listopada 2010)