Phil Collins: perkusja jest dla mnie najważniejsza
2019-03-30, 19:03 | aktualizacja 2019-04-02, 06:04
– Phil Collins jest talentem czystej wody, a takowe współcześnie w muzyce pop zdarzają się coraz rzadziej. Muzyk, producent, aktor, lider i… biznesmen – przedstawia swojego rozmówcę Piotr Stelmach.
Posłuchaj
Phil Collins karierę muzyczną zaczynał jako perkusista – najpierw w zespole Flaming Youth, a potem w Genesis (od 1970 roku). Wszystko zmieniło się pięć lat później, gdy wokalista Peter Gabriel opuścił grupę, a jego miejsce zajął właśnie Collins. Zespół zaczął odchodzić od rocka progresywnego w kierunku popu. – Uważałem, że po odejściu Petera powinniśmy wrócić do muzyki i skończyć z pantomimą na scenie. Trasa "The Lamb Lies Down On Broadway" poszła za daleko. Specjalne projektory zadziałały może dwa razy na 150 koncertów. Zawsze było coś nie tak albo do góry nogami, więc po prostu dosyć tego! – opowiadał artysta w archiwalnym wywiadzie w Polskim Radiu.
– Zacząłem od wyrażania swojej muzyki i moich emocji przez grę na perkusji. Potem był album "Face Value" i to, co doprowadziło do jego powstania. Byłem w stanie pokazać na nim to, co czuję i było to dla mnie niezwykle ważne. Myślę więc, że ta możliwość wyrażania siebie w muzyce jest chyba najważniejszym darem – mówił muzyk w rozmowie z Piotrem Stelmachem.
W latach 80. Phil Collins zajął się karierą solową, nie opuszczając jednocześnie Genesis. Z muzykami rozstał się dopiero w 1996 roku, by poświęcić się w pełni własnej działalności, w tym tworzeniu muzyki do filmów. Za utwór "You'll Be in My Heart" z "Tarzana" otrzymał Oscara, do którego nominowany był już wcześniej. Jest także kilkukrotnym laureatem nagrody Grammy, American Music Awards oraz Złotego Globa.
Tu można posłuchać pierwszej godziny audycji "Myśliwiecka 3/5/7" z 30 marca 2019 >>>
Tu można posłuchać drugiej godziny audycji "Myśliwiecka 3/5/7" z 30 marca 2019 >>>
– Zawsze najważniejszy był dla mnie mój zestaw perkusyjny. Mikrofon, śpiew, to nigdy mnie specjalnie nie interesowało, tylko bębny. Oczywiście, jak większość dzieciaków w latach 60. stawałem przed lustrem i naśladowałem Beatlesów. Miałem rakietę tenisową, która udawała gitarę i wyśpiewywałem "Help!", czy "A Hard Days Night", ale to perkusja zawsze była dla mnie na pierwszym miejscu. Prawdopodobnie, jedynym powodem tego, że rozmawiamy teraz jest to, że zacząłem śpiewać w Genesis. To całkowicie zmieniło moje postrzeganie muzyki. Nagle zostałem wokalistą, głosem, którego ludzie słuchają i z którym się wiążą – dodał Phil Collins.
26 czerwca 2019 roku Phil Collins wystąpi na PGE Narodowym w Warszawie. Koncert będzie elementem jego trasy koncertowej "Still Not Dead Yet Live".
Zapraszamy do słuchania dołączonej audycji, w której o Philu Collinsie, swoich przeżyciach związanych z nim i jego twórczością, opowiadali dziennikarze Trójki.
***
Tytuł audycji: Myśliwiecka 3/5/7
Prowadzi: Piotr Stelmach
Gość: Phil Collins (muzyk)
Data emisji: 30.03.2019
Godzina emisji: 18.27
gs/ml/kul/kw