Sławomir Nowak

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Sławomir Nowak

Mamy ustaloną agendę rozmów polsko-francuskich. To są konsultacje międzyrządowe, zatem przyjeżdżają ministrowie rządu Nicolasa Sarkozy’ego. Będą podpisywane umowy dwustronne. Będą rozmowy merytoryczne, jeśli chodzi o poszczególnych ministrów.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Gościem dziś jest pan Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera. Dzień dobry panu.

Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

Prawdą jest, jak podają media, że dojdzie do spotkania premiera z prezydentem?

Z prezydentem którym?

Lechem Kaczyńskim. Jest jakiś inny?

No, przyjeżdża jutro też prezydent Sarkozy. To też obrosło jakąś dziwną legendą.

Jaką?

No, jakieś dziwne wrzutki ze strony współorganizatorów tej wizyty czyli Kancelarii Prezydenta. Słyszeliśmy, że to niby Kancelaria Premiera zabiegała o spotkanie z prezydentem Sarkozy. A było dokładnie odwrotnie – to strona francuska. Zresztą są to konsultacje rządowe, zatem to jest zupełnie normalne (trzeba pamiętać, że we Francji prezydent jest faktycznym szefem rządu, u nas ma to raczej charakter fasadowy). Zatem tu jest może ta nierównomierność i w związku z tym media miały kłopot z połapaniem się, o co tak naprawdę chodzi.

W tle był jakiś spór? Ta wizyta była przekładana…

Kancelaria Prezydenta się upierała, kto z kim o której godzinie ma jeść lunch, nie chcieliśmy stratować w takiej konkurencji kuchennej.

Podobno stanęło na tym, że jest jakiś podział tematów, na które będzie rozmawiać premier i prezydent z panem Sarkozy.

Nic nam nie wiadomo na ten temat.

Nie ma nic takiego?

Nie. Mamy ustaloną agendę rozmów polsko-francuskich. To są konsultacje międzyrządowe, zatem przyjeżdżają ministrowie rządu Nicolasa Sarkozy’ego. Będą podpisywane umowy dwustronne. Będą rozmowy merytoryczne, jeśli chodzi o poszczególnych ministrów. I to jest podstawowa agenda rozmów. A jeśli chodzi o rozmowę pana premiera Tuska z prezydentem Sarkozy, to jest cała gama spraw europejskich. Francja przejmuje prezydencję w Unii Europejskiej. My na agendę wschodnioeuropejską wprowadzamy wymiar wschodnioeuropejskiej polityki sąsiedztwa – dla nas bardzo ważny, bo jesteśmy autorem tego dokumentu.

Teraz to już bardziej polsko-szwedzka inicjatywa?

Tak.

Szwedzi się wepchnęli?

Nie. Staramy się robić rzeczy multilateralnie w Unii Europejskiej, nie być singlem, bo wtedy można ugrać więcej i myślę, że sprawa wymiaru wschodniego będzie istotnym elementem rozmów między premierem, ministrami pana premiera Tuska a prezydentem Sarkozy i jego ministrami. Chodzi o samą pracę. Niech cała fasada będzie w Pałacu Prezydenckim. A praca merytoryczna, konkretna musi być w rządzie.

A Lech Kaczyński spotka się z premierem Tuskiem?

Dowiedzieliśmy się z PAP-u o tym. Trudno mi komentować takie plotki dziennikarskie.

Czyli nic nie ma na razie?

Nie ma umówionego żadnego spotkania, ale nie wykluczam – dlaczego nie? Jak prezydent zaprasza, to zawsze pan premier zaproszenie przyjmuje.

Ale to chyba nie w takiej formie? Informacja medialna jest taka, że to spotkanie jest umówione.

Nie wiem, kto i dlaczego taką informację wypuścił? Błagam, nie chciałbym tego komentować.

Potrzebne jest takie spotkanie? Coś się zdarzyło ważnego, na przykład w Gruzji, żeby premier był o tym poinformowany?

Jeśli prezydent uzna, że jest coś ważnego do omówienia i pan premier będzie w stanie (jeśli chodzi o kalendarzowe sprawy) się spotkać, to na pewno do takiego spotkania dojdzie.

Podoba się rządowi to, co prezydent Rzeczpospolitej robił w Gruzji? To mocne wystąpienie, mocny głos za integralnością terytorialną Gruzji, za Gruzją w NATO?

Myślę, że każde polskie serce mocniej bije, jak widzi naród walczący o swoją niepodległość, o swoją państwowość. Myślę, że serca Polaków są po stronie Gruzji. Ale nie czuję się na siłach oceniać wizytę pana prezydenta. Dosyć często ostatnio jest w Gruzji. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle? Efekty pokażą. Oprócz tego, że pan prezydent wykazuje swą aktywność w Gruzji, to rząd polski też w tej sprawie nie jest bezczynny. Premier na szczycie państw Unii Europejskiej w Limie rozmawiał też o tych sprawach. Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski dzwonił do prezydenta Saakaszwilego i rozmawiał z innymi ministrami spraw zagranicznych, był tam w ramach misji Unii Europejskiej. Powtórzę raz jeszcze to credo: więcej zrobimy jako Unia Europejska niż w pojedynkę. Warto przekonywać naszych przyjaciół w Unii Europejskiej do sprawy Gruzji.

Pan mówi „serce Polaków”, a gdzie bije serce posła Palikota? Jak ta historia się zakończy? Prezydent Lech Kaczyński dzisiaj w „Sygnałach dnia” mówił, że uderzyło go to, że poseł Palikot był bezkarny dopóki atakował przeciwników. W momencie, kiedy zaczął szczypać trochę premiera Tuska (był wywiad, w którym wzywał premiera Tuska, by ten poddał się testowi na obecność narkotyków w organizmie), to wtedy się skończyło pobłażanie.

Ja tego nie zarejestrowałem osobiście. Poseł Palikot jest bardzo barwną postacią polskiej polityki. Jest dosyć ekscentryczny. Mówi o wielu rzeczach, z którymi ja osobiście się zgadzam. Nie zgadzam się z formą, jakiej używa. Ale nie można tego rodzaju ludzi poddawać ostracyzmowi czy wręcz wykluczeniu politycznemu, bo po stronie PiS-u znalazłbym co najmniej kilkanaście osób, które w dużo bardziej ordynarny sposób atakowały polityków Platformy i innych polityków. I z takiej politycznej wojny, ataku na przeciwników politycznych uczynili metodę w życiu politycznym.

A miało być inaczej.

Jest inaczej. Myślę, że opinia publiczna oddycha dużo spokojniej, obserwując nasze starania przywrócenia pewnej kultury politycznej. Poseł Palikot pewne granice przekracza, ale nie sądzę, żeby był szczególnie substandardowy.


Czy kara, którą sam sobie chce wyznaczyć, to znaczy na jakiś czas nieobecność w mediach, milczenie, zadowoli klub, partię?

Nie wiem. Ja nie jestem w prezydium klub, więc tej decyzji podejmować nie będę. Ale osobiście nie głosowałbym za jego zawieszeniem.

Niech działa dalej?

Tak, ma pan rację. Niech działa. Bo ma bardzo ważne rzeczy do zrobienia. Jest szefem komisji „Przyjazne państwo”, z która wiążemy bardzo istotne nadzieje. Osobiście jestem ze strony Kancelarii Premiera i osobistego polecenia pana premiera zaangażowany w proces derogacji prawa, oczyszczenia prawa z bzdur. Ściśle współpracujemy z komisją posła Palikota. I ta współpraca jest dobra. Udaje się również we współpracy z Ministerstwem Finansów, ministrem Ostrowskim, z dyrektorami różnych departamentów przewalczać różne absurdy w polskim prawie. To jest wielka robota, która musi wykonać. Wolałbym, żeby się na tym skupiał.

Ale ile ostrzeżeń poważna partia może poważnemu politykowi wysyłać?

Mam podobne zdanie, jeśli chodzi o ocenę działalności czy to księdza Rydzyka, ale nie zgadzałem się – i to publicznie mówiłem – z jego ocenami prezydenta Kaczyńskiego i jego niby-problemów alkoholowych. Ale czy za ten zbyt dosadny język zasługuje, żeby zawieszać go w prawach członka? To jest bardzo poważna kara. W klubie Platformy być może jest inny arsenał kar, nagan, upomnień. Myślę, że to warto rozważyć. Ale to jest moja prywatna ocena.

A Kazimierz Marcinkiewicz i jego rewelacje? Powinien być za nie ukarany? Czy nagrodzony? Pewnie to zależy od wyniku śledztwa?

Nie będę się zajmował wychowywaniem…

Niektórzy mówią, że Kazimierz Marcinkiewicz to już jest w zasadzie członek Platformy Obywatelskiej – nieformalnie, ale de facto gra w tej drużynie.

Nie. Kazimierz Marcinkiewicz nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej. I tez specjalnie nie zarejestrowałem, żeby grał w drużynie Platformy Obywatelskiej. Jako rozsądny polityk często wygłasza poglądy zgodne z tym, co mówi Platforma.

A wierzy pan, że prezydent elekt Lech Kaczyński nakazał jego podsłuchiwanie?

A pan wierzy?

Uch! Nie wiem.

No, właśnie. Tak samo bym odpowiedział – nie wiem. Myślę, że należy to sprawdzić. jeśli by się to potwierdziło, to byłaby straszna rzecz – hekatomba w polskiej polityce.

A jeśli nie?

Jeśli nie, to rzeczywiście Kazimierz Marcinkiewicz skazuje się na polityczną banicję.

Jakąś pracę już dla niego Platforma znalazła?

Nie zajmujemy się pośrednictwem pracy.

To już jest z pogranicza happeningu politycznego, ale wraca to pytanie – co z Kazimierzem Marcinkiewiczem?

Jeśli ktoś był premierem polskiego rządu, to nie zasługuje na to, żeby znaleźć się na śmietniku historii. Niezależnie czy się zgadzamy politycznie, czy nie. Przecież różni premierzy byli. Uważam, że państwo Polskie powinno dbać, choćby w elementarny sposób, o takie najważniejsze osoby: byłych prezydentów, byłych premierów. Ale – jak mówię – nie zajmujemy się pośrednictwem pracy dla byłych premierów. Nie szukamy pracy dla pana Marcinkiewicza. Myślę, że on sam doskonale się zagospodaruje. Myślę, że nie ma tego kłopotu.

A może pan potwierdzić lub zdementować inną informację medialną? O tym, że prace nad ustawą medialną znajdą się w gestii ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego? Że zostaną wyjęte z Kancelarii Premiera?

W Kancelarii Premiera nie toczą się żadne prace nad ustawą.

Gdzie one się toczą? – to jest zagadka.

Ja wiem, że to namiętność gazetowa – gdzie to jest tworzone czy pisane?...

Po ustawie, którą pisała pani Jakubowska nie wiadomo gdzie, ona akurat jest uzasadniona.

Pisała ją w Ministerstwie Kultury, jak pan redaktor doskonale pamięta. To na komputerze w Ministerstwie Kultury znikały słowa, więc to wcale nie jest powiedziane, że jeżeli wiemy, że to będzie pisane w Ministerstwie Kultury, to jest to recepta na zupełną transparentność. Gwarancją na to, że to będzie przejrzyste, uczciwe i będzie przede wszystkim służyło realizowaniu misji publicznej, rozwojowi mediów publicznych, ale i przywróci pluralizm mediom publicznym, ukróci gigantyczne odprawy i kontrakty gwiazdorskie...

Mówimy tylko o telewizji.

Mówimy tylko o telewizji, tak, tak. Ja wiem, ze w radiu panują nieco inne reguły. Aczkolwiek polityczna równowaga i pluralizm, o którym mówiliśmy powinien być przywrócony i tu, i tu.

Nie jest tak, że Platforma tą propozycją mówi: to, co do tej pory przygotowaliśmy – te projekty, które spotkały się także z krytyką ludzi kultury, ludzi, których trudno przypisać do jakiejś strony politycznej – to była klęska? – To się nie udało. Te ustawy nie uzyskały poparcia ani lewicy, ani ludzi kultury… trudno tego bronić. Chyba nawet panu, jak widzę teraz?

Nie, nie jest mi trudno bronić. Podjęliśmy decyzję o tym, że odciążamy emerytów i rencistów od płacenia abonamentu – czyli haraczu, którego i tak większość społeczeństwa i tak nie płaci, akurat ta biedniejsza część społeczeństwa nie powinna płacić. Taka jest nasza opinia. I tę ustawę przeprowadziliśmy. To zrealizowaliśmy. Emeryci, renciści, bezrobotni nie będą w Polsce płacić abonamentu – i to dobrze. Natomiast co do porządkowania spraw w telewizji publicznej, to ta ustawa tez jest uchwalona. ograniczenie kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji…

I wymiana składu przy okazji.

Pewnie tak, ale raczej Krajowa Rada ma zostać zwrócona środowiskom twórczym, dziennikarskim – oni mają delegować swoich przedstawicieli.

One tego nie czują za bardzo.

To jest tak, że różne grupy interesów się w tej sprawie wypowiadają. Widać, że są bardzo aktywne. Niektórzy bronią swoich karier i swoich interesów, a niektórzy próbują naruszyć dotychczasowy porządek – moim zdaniem zły.

Panie ministrze, pan jest w centrum rządu, wie pan najlepiej, co się dzieje. Czy jakieś wnioski z wizyty „peruwiańskiej” zostaną wyciągnięte? Wnioski, jeśli chodzi o to, jak premier się prezentuje? Co robi, a czego nie robi?

Myślę, że zawiodła – to jest nasza wina, kancelarii i służb prasowych – polityka informacyjna. Zatem mit kreowany przez opozycję, że wszystko jest tu budowane na „pijarze” chyba runął. Bo tak rzeczywiście nie jest. Myślę, że należało lepiej poinformować opinię publiczną, jaki jest cel tej bardzo ważnej wizyty.

Można było nie mówić „podróż życia”.

Premier użył tego sformułowania w rozmowie z hiszpańskojęzyczną gazetą, chcąc sprawić przyjemność gospodarzom. Bo oni się bardzo starali. Różne wizytacje słynnych na całym świecie miejsc były finansowane przez organizatorów. Natomiast był przede wszystkim dwudniowy szczyt Unia Europejska –  Ameryka Łacińska. Bardzo ważny, również z punktu widzenia interesów gospodarczych Polski?

Jakieś wnioski, jeśli chodzi o komunikację, pracę rządu?

Tak.

Ta konferencja podsumowująca pół roku była chyba próbą pokazania, że te opinie były nieprawdziwe. Udaną próbą?

Polska cieszy się bardzo dużą estymą w krajach Ameryki Łacińskiej.  To są bardzo poważni producenci i eksporterzy istotnych z punktu widzenia polskiej gospodarki surowców: miedzi, ropy naftowej i innych.

Ale ja pytam o premiera, a pan mówi o miedzi. Jest jakieś przejrzenie tej polityki medialnej?

To zaraz… Pewnie za chwilę będzie w Ameryce Łacińskiej wizyta premiera Pawlaka, już z całą misją gospodarczą. Polska może mocno tam zaistnieć gospodarczo. Bawił mnie komentarz jednego z dziennikarzy, który mówił, że Polska tam jest kompletnie nieobecna i po co premier tam pojechał? Ale jak Angela Merkel tam pojechała – to wiadomo, to jest wielki rynek zbytu. Premier pojechał po to samo – żeby ten rynek zbytu dla polskiej aktywności gospodarczej pozyskać.

Panie ministrze, koledzy przynieśli mi tu depeszę: prezydent Lech Kaczyński poinformował, że dziś będzie rozmawiał z premierem na temat wizyty prezydenta Francji w Polsce. Hm, czyli jednak? Myśli pan, że już się umówił?

Myślę, że to jest publicznie sformułowane zaproszenie. Ale jeśli pan prezydent zaprasza, to z szacunkiem i zgodnie z naszymi nie tylko deklaracjami, ale i czynami, pan premier na to spotkanie da się zaprosić. Ale błagam! Nie chciałbym tego na gorąco komentować przy mikrofonie. O swoim kalendarzu decyduje przede wszystkim premier.

Jeśli dojdzie do spotkania, to dobrze. Do niedawna te spotkania były problemem. Mam wrażenie, ze weszły w pewną rutynę.

Jak pan widzi, one są ostatnio coraz częstsze. Mam nadzieję, że prezydent dobrze się czuje w towarzystwie premiera. Może rzeczywiście to jest dobry prognostyk na lepszą współpracę. My na to przecież gorąco liczymy. Nie chcielibyśmy, żeby prezydent wetował nam ważne z punktu widzenia rozwoju Polski ustawy, a o takich zapowiedziach słyszeliśmy. Mam nadzieję, że dzięki takim spotkaniom prezydent będzie nawracał się na dobrą współpracę z rządem.

Dziękuję. A nawracał Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.

Nie, gdzież tam! Dziękuję.

 

 

 

 

 


 

Polecane