Grzegorz Schetyna

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Grzegorz Schetyna

Rząd jest już dopięty na 85 procent, czyli dużo. To jest jeszcze kwestia rozmów z PSL. Jesteśmy bliżej niż dalej. Czekamy tylko na oficjalny sygnał z Pałacu Prezydenckiego, na misję tworzenia rządu i wtedy to już będą naprawdę dni.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

- Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO i wkrótce minister spraw wewnętrznych i administracji - to juz pewna nominacja w rządzie Tuska. Dzień dobry.

- Dzień dobry. Kłaniam się.

- A rząd Tuska jest też chyba pewny - myśli Pan - w tym tygodniu?

- Myślę, że tak. Takie optymistyczne sygnały z Pałacu Prezydenckiego dobiegły wczoraj. Dziś są konsultacje z szefami największych sejmowych partii politycznych. Pewnie lada dzień nominacja na stanowisko premiera.

- A kto dziś pójdzie do Pałacu Prezydenckiego?

- Jest spotkanie pana prezydenta Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem.

- Pana tam nie będzie, ani nikogo innego?

- Nie.

- To jest twarzą w twarz?

- Tak. Zaproszenie jest dla przewodniczącego. I przewodniczący oczywiście będzie.

- I co przewodniczący powie prezydentowi? Raczej czeka na jakiś komunikat?

- Myślę, że będzie rozmowa, że wrócimy do dobrych czasów porozumienia, dialogu, rozmowy o przyszłości.

- Kiedy były te dobre czasy?

- Chociażby ostatnia rozmowa była dobra.

- Ta, przy winie?

- Ta, dwa miesiące temu, która zadecydowała też o przyszłości.

- Czyli ta przy winie.

- Jesteśmy po kampanii wyborczej. Teraz jest bardzo ważny sygnał, który powinien dobiec z Pałacu - koniec kampanii i praca, budowa, jesteśmy razem, myślimy o tym, jak stworzyć dobry rząd, jak podjąć najważniejsze wyzwania dla Polski. Teraz to jest zadanie dla elit politycznych, dla parlamentu.

- Przyszły premier Donald Tusk przedstawi np. prezydentowi skład swojego rządu? Odniesie się może do jakichś wątpliwości prezydenta, które były zgłaszane publicznie?

- Myślę, że tak. Wierzę, że to będzie dobra rozmowa. Trzeba rozmawiać też o trudnych sprawach. Jeżeli jest problem Radka Sikorskiego, jeżeli o tym mówią gazety, jeżeli o tym się mówi, to trzeba o tym porozmawiać. O rzeczach na tym szczeblu dziś trzeba mówić wprost. Oczekuję, że taka rozmowa właśnie dziś się odbędzie.

- Kandydatura pana Sikorskiego na szefa MSZ to jest, z Państwa punktu widzenia, przesądzona?

- Z naszej strony - proszę tam do mnie nie mówić.

- Z Waszej - PO.

- Tak. Jest przesądzona z naszej strony. Radek Sikorski jest kandydatem Donalda Tuska. Tu się nic nie zmienia. Musiałyby się zdarzyć jakieś wielkie rzeczy, żeby zmienić decyzję PO. Rozumiem, że ta dzisiejsza rozmowa w Pałacu Prezydenckim także tej sprawy będzie dotyczyć.

- Donald Tusk zapyta - co jest na temat pana Sikorskiego w głowie pana prezydenta, co może zmienić tę decyzję?

- Dokładnie tak.

- A jeżeli nic takiego nie padnie, czy ten argument, który podniósł wczoraj prezydent dla TV Biznes, że nawet fakt, że to jest osoba nie lubiana, czy w pewnym konflikcie z Pałacem Prezydenckim, może utrudnić spójną politykę zagraniczną? To warto wziąć pod uwagę?

- Myślę, że wszystko warto wziąć pod uwagę. Warto też wziąć pod uwagę, a może zacząć od czytania konstytucji. Zapisy konstytucji są bez względne i jednoznacznie decydują kto powołuje rząd i jak wygląda ta procedura. Sympatia, wzajemne dobre relacje i dobre emocje są potrzebne w polityce, ale nie są najważniejsze. Dlatego chcemy współpracy, ale rząd będzie jednolity, będzie rządem - wszystko na to wskazuje - PO i PSL. I to te partie wezmą za niego odpowiedzialność. Nikt inny.

- Pytam o te relacje. Wyobraźmy sobie np. decyzję, kto ma pojechać na najbliższy unijny szczyt. W momencie, gdy szef MSZ jest skonfliktowany tak mocno z prezydentem, to oni się nawet nie spotkają, żeby to ustalić.

- Ale to na pewno też będzie temat dzisiejszej rozmowy. Takie sprawy muszą być wyjaśniane na najwyższym szczeblu między prezydentem a premierem. Tak się stanie. Tu nie będzie żadnej ucieczki od decyzji.

- Dopuszcza Pan możliwość rezygnacji z tej kandydatury pana Sikorskiego?

- Zostawmy to Donaldowi Tuskowi i argumentom, które pojawią się w tej rozmowie, bo to od nich wszystko zależy.

- Jest taka możliwość?

- Wszystko jest możliwe. Ja teraz nie decyduję. To jest decyzja Donalda Tuska i jego koncepcji, wizji, jak będzie wyglądał rząd.

- W ilu procentach jest już dopięty rząd? Znamy kilka kandydatur. Pani Katarzyna Hall ma zostać nowym ministrem edukacji, pan Rostowski ma zostać nowym ministrem finansów. Czy są jeszcze jakieś inne przesądzone nazwiska?

- Jest wiele nazwisk.

- Na ile procent jest to dopięte?

- Na 85 procent, czyli dużo. To jest jeszcze kwestia rozmów z PSL. Dziś jeszcze odbędzie się spotkanie. Jesteśmy bliżej niż dalej. Czekamy tylko na oficjalny sygnał z Pałacu Prezydenckiego na misję tworzenia rządu i wtedy to już będą naprawdę dni.

- A minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny?

- Tak. Też o tym rozmawiamy. Ale proszę o cierpliwość. Już w tym tygodniu, jestem przekonany, że będziemy mówić oficjalnie o nazwiskach.

- Pan prof. Ćwiąkalski? To jest prawdopodobna kandydatura?

- Tak jest. To jest kandydatura prawdopodobna.

- Przesądzona?

- Trudno mi powiedzieć, czy przesądzona. Jeszcze proszę o cierpliwość. Już teraz giełda dziennikarska się kończy swoje funkcjonowanie. Teraz już nazwiska będą prawdziwe i będą to kandydaci do Rady Ministrów. Wymaga to rzeczywiście jeszcze kilku dni zwłoki i oficjalnej misji ze strony Pałacu Prezydenckiego, prezydenta. I potem te nazwiska, które się będą pojawiać, to już będą kandydaci.

- Jak szybko po nominacji Donalda Tuska na premiera przedstawicie Państwo rząd?

- Myślę, że to będą dni, tzn., że to będzie kilka dni. I Donald Tusk będzie gotowy, żeby przedstawić propozycję Rady Ministrów.

- A z PSL jeszcze jakieś domknięcie, czy już poukładane?

- To jest kwestia rozmów z PSL. My chcemy i o tym mówiliśmy od początku, żeby to był wspólny rząd, żeby to była wspólna odpowiedzialność. Chodzi nam o to, żeby przedstawiciele PSL byli w resortach prowadzonych przez ministrów PO i odwrotnie. Wspólna decyzyjność - wspólna odpowiedzialność. Chcemy pokazać nową jakość w uprawianiu polityki, nową jakość w kontaktach między rządem a parlamentem. Próbujemy to zrobić, dlatego ta jakość będzie bardzo ważna.

- Będą jacyś specjalni łącznicy między rządem a parlamentem?

- Tak. Chcemy w obie strony, żeby było i ze strony Rady Ministrów i ze strony klubów parlamentarnych, zależy nam tu na przepływie informacji.

- Taki system sekretarzy stanu w Kancelarii Premiera jaki był za rządu Kaczyńskiego, czy coś innego?

- Raczej nie. Nie chcemy pilnować ministrów gabinetem cieni wewnątrz Kancelarii Premiera. Kancelaria Premiera to obsługa premiera rządu.

- W takim razie, to jaki model?

- Przede wszystkim mocnych ministrów odpowiedzialnych za swoje resorty. Ale też mocny monitoring prowadzony bezpośrednio przez Kancelarię nad całością Rady Ministrów, mocne zaangażowanie premiera przez sprawy prowadzone przez ministrów - merytoryczne, mocne, kierunkowe posiedzenia Rad Ministrów. O tym będziemy mówić już po powołaniu rządu.

- Pan, człowiek, który zbudował PO, w tym wymiarze aparatu partyjnego, bardzo ważnym wymiarze dla demokracji, który pilnował PO, porządków tej partii, przechodzi do MSWiA. Kto będzie się teraz zajmował partią?

- To jest kwestia przyszłości, ale bardzo ważna.

- Żeby nie wyrośli - może nie baronowie, bo to określenie dotyczące SLD, ale np. jacyś hrabiowie.

- Przyzna Pan, że nie było tego w PO. Udało się stworzyć PO, partię przecież obywatelską, na początku ruch obywatelski.

- Bo koty były na miejscu. Ale jak koty pójdą do rządu, to myszy mogą zacząć harcować. Pan to wie lepiej niż ja.

- Może tak będzie.

- To kto będzie tej partii pilnował?

- Na pewno będę chciał, żeby byli zastępcy sekretarza generalnego, żeby były osoby, które będą pilnować i pracować z partią, z szefami regionów. My mamy też radę krajową, która będzie teraz monstrualnie duża, bo blisko 500 osobowa - prawie tak, jak zjazd partyjny. Będziemy nad tym pracować. Dużo rozmawiamy, także będziemy gotowi, żeby już po powołaniu misji rządu przygotować też gruntowną reformę wewnątrz PO.

- Zderzycie się od razu Państwo z dużym problemem - myślę tu o budżecie. Jaka jest w tej chwili sytuacja z tym budżetem? Rozumiem, że jakiś projekt, rząd Jarosława Kaczyńskiego, przygotował. Ale w tej chwili go w parlamencie nie ma.

- Tak słyszymy. I będziemy to sprawdzać. Pewnie jutro to wszystko się okaże. Wiadomo, że w sytuacji, kiedy nie ma budżetu lub jest spóźniony, włącza się zegar konstytucyjny i może to doprowadzić do rozwiązania parlamentu przy nie przyjęciu budżetu. Będziemy gotowi. Komisja Finansów to będzie jedna z pierwszych komisji, którą powołamy, żeby można było nad projektem budżetu, który został przygotowany, pracować. Zależy nam na tym, żeby ta pierwsza sprawa, czyli podejście i praca nad budżetem była modelowa i wskazywała w którą stronę idzie parlament przez te cztery lata - merytorycznie, szybko i sprawnie.

- Wiecie co jest w tym projekcie, który był w tych założeniach rządowych? Był jakiś obieg informacji?

- Mamy wstępną wiedzę. Ale będziemy oczywiście zapoznawać się z dokumentem, kiedy już zostanie złożony.

- A kto będzie odpowiadał za projekt budżetu w tej nowej ekipie?

- W naszym klubie zależy nam na tym, żeby to byli politycy pierwszoliniowi. Jestem zwolennikiem, żeby Zbigniew Chlebowski, szef klubu był także szefem komisji finansów i był odpowiedzialny za pracę parlamentu nad budżetem.

- To właściwie była druga sprawa konfliktowa, ponieważ pierwsza, to był wybór już wczoraj pana Romaszewskiego na wicemarszałka Senatu. Dlaczego PO powiedziała nie, tak zasłużonej postaci?

- Mówiliśmy o tym, że sprawa wyboru na marszałka, czy wicemarszałków w Senacie jest inna niż w Sejmie. Trudniej się umówić, dlatego, że wybory w Senacie są tajne.

- A co by był z Pana za sekretarz, jakby Pan tajnego głosowania mógł sprawdzić?

- Ja przede wszystkim nie jestem senatorem i nie sprawdzam tajnych głosowań w Senacie.

- To nie był język miłości - powiedzenie nie Romaszewskiemu?

- Trzeba współpracować. Wszędzie trzeba współpracować. Jest tak, że jeżeli jest wybrany marszałek Sejmu, czy Senatu, on chce mieć i to jest jego wola, chce mieć ludzi, z którymi będzie współpracował. Naprawdę to od Zbigniewa Romaszewskiego zależało - z szacunkiem dla jego historycznej postaci - żeby przekonać senatorów także PO, a może przede wszystkim PO, bo oni stanowią większość, że chce współpracować w Senacie, że chce współpracować ze wszystkimi.

- Czyli to była decyzja pana Borusewicza?

- To była decyzja senatorów PO, którzy nie zaufali Zbigniewowi Romaszewskiemu, nie zabierając miejsca PiS-owi w prezydium Senatu. Trzeba rozmawiać i trzeba przekonywać do współpracy.

- Pana zdaniem, to jest decyzja nieodwołalna? Pan Krzysztof Putra mówił dziś w "Sygnałach Dnia", że PiS podtrzymuje i będzie do końca podtrzymywał kandydaturę pana Romaszewskiego - jak nie, to nie będzie miał swojego przedstawiciela w prezydium Senatu.

- Obawiam się, że takim językiem będą się posługiwali politycy PiS-u i w ten sposób będą chcieli udowadniać, w większości senackiej, czyli senatorom PO, że musi być Zbigniew Romaszewski, to rzeczywiście nie będzie przedstawiciela PiS-u w prezydium Senatu. To jest zła droga. Kampania wyborcza się skończyła. Jeżeli nie ma współpracy, czy nie ma możliwości na współpracę, to szuka się innych opcji.

- Ale czy naprawdę nawet dwaj skłóceni wicemarszałek i marszałek Senatu to jest jakiś wielki konflikt? To jest tak ważny organ dla państwa, że nie można się jakoś posunąć trochę?

- Myślę, że nie. Przecież nikt nikomu niczego nie zabiera. Tylko trzeba przekonywać do siebie i do współpracy.

- Czekacie na argumenty za Romaszewskim?

- Czekamy na rozmowę, a nie na dyktat, czy demonstracje polityczne.

Możecie zmienić tę decyzję?

- To wszystko jest w rękach senatorów PO. Oczywiście sprawa jest otwarta. Tylko trzeba budować, a nie obrażać się, czy odwracać plecami.

- Patrzy Pan na konflikt wewnątrz PiS-u, jako na coś poważnego, czy na taką trochę rozgrywkę, jak to często dziennikarze mówią 'z życia chrząszczy', tzn. mało istotną dla ludzi? Jak Pan sądzi? Trzech wiceprezesów odchodzi, to mocny cios po wyborach?

- Życie chrząszczy pewnie nie jest tak ważne jak to, co się dzieje w PiS-ie. Uważam, że to jest tak, jak meteorologiczne porównanie, że jak idzie burza, to gdzieś, coś słychać, coś sie dzieje z tyłu, już coś nadchodzi. Uważam, że to jest znak nadejścia czegoś w PiS-ie, bo PiS chce też normalnej rozmowy wewnątrz partii. Nie dziwię się, bo przecież tych polityków znam wiele lat, oni chcą normalnej rozmowy, także o tym, dlaczego przegrali kampanię wyborczą, dlaczego ją tak poprowadzili, dlaczego przegrali wybory. Chcą rozmowy i jeżeli tej rozmowy nie będzie, to konflikt będzie narastał. Ta sytuacja, problem będzie pęczniał. I kwestia jest, jak PiS sobie z tym poradzi.

- Jedna z tez dotyczących tego konfliktu jest następująca, otóż chodzi o strategię opozycyjności. Jarosław Kaczyński ma podobno być zwolennikiem bardzo twardej linii, ostrzału właściwie od dnia wyborów. I jeśli patrzeć na wczorajszy dzień sejmowy, to ta linia wygrała.

- Tak. I w złym stylu. Jeżeli tak będą się zachowywać politycy PiS-u, uważając, że ...

- Trochę spełniając proroctwo księdza Prymasa, który mówił - nie życzę PO, by PiS był taką opozycją, jaką PO była dla PiS-u.

- To jest ich decyzja. Ale zanim o przyszłości, PiS będzie rozmawiał o przeszłości. Jeżeli nie rozliczy kampanii wyborczej i ostatnich dwóch lat i decyzji, które doprowadziły ich do opozycji, to nie podejmą żadnej sensownej decyzji o następnych czterech latach.

- PO rozliczyła się po poprzednich wyborach? Od razu do ostrzału i to była dobra decyzja, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia.

- Nie. Ale mieliśmy też w Ożarowie klub parlamentarny podsumowujący tę kampanię.

- Po cichu.

- Tak. W wewnętrznym gronie. Zawsze tak jest. Trzeba rozmawiać - polityka to jest rozmowa.

- Pan mówił o rozliczeniach. Ile komisji śledczych?

- To zależy. Rozmawiamy. Sugerujemy, żeby była jedna duża komisja, która zajmie się wszystkimi.

- Trudne konstytucyjnie.

- Trudne konstytucyjnie, ale możliwe. Pracujemy, zlecamy ekspertyzy, rozmawiamy z prawnikami na temat koncepcji. Komisje na pewno powstaną - obiecywaliśmy to w kampanii.

- Na pewno będzie jakaś?

- Na pewno będzie jakaś.

- A kiedy decyzja?

- Myślę, że po powołaniu rządu. Tak, jak mówiliśmy, na pierwszym merytorycznym posiedzeniu Sejmu.

- Dziękuję bardzo. Grzegorz Schetyna z PO był gościem "Salonu Politycznego Trójki".

- Dziękuję.

Polecane