Grzegorz Schetyna

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Grzegorz Schetyna

Najlepszym wariantem są przyspieszone wybory. Konstruktywne wotum - powołanie rządu fachowców jest złą ostatecznością. Opinia publiczna powinna spotykać się ze strony rządu z jasnymi przekazami - przyspieszone wybory lub pełna koalicja większościowa.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

- Gościem z Wrocławia jest Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO. Dzień dobry.

- Dzień dobry. Kłaniam się.

- Czy jest wyborczy alert w PO - jak podaje dziś "Gazeta Wyborcza"?

- Na pewno tak. Sytuacja jest wyborcza. Jest nowa, bo od kilku dni, od tygodni jest bardzo poważny kryzys koalicji. W związku z tym, bierzemy pod uwagę możliwość przyspieszonych wyborów. Wczoraj spotkał się zarząd krajowy PO z przewodniczącymi regionów i rozmawialiśmy już o technice, czyli o tym jak będziemy dochodzić do budowy pisania list wyborczych i powoływania komitetu wyborczego.

- Z tych trzech terminów, które wynikają ze wszystkich analiz, szybkie, blitzkriegowe wybory jeszcze 30 września. Albo trochę późniejsze - to drugi wariant - w połowie listopada. Albo ten trzeci termin konstytucyjny, czyli dopiero rok 2009. Który - Pana zdaniem - jest najbardziej prawdopodobny?

- Jak jest kilka możliwości do wyboru, to pewnie jest jeszcze możliwe inne rozwiązanie, czyli, że wyborów nie będzie.

- To ten trzeci wariant.

- To też powinniśmy brać pod uwagę. Jest to możliwe. Myślę, że jutro się wszystko rozstrzygnie.

- A dlaczego jutro?

- Jutro zabierze głos Jarosław Kaczyński. On musi zdecydować, musi określić, czy jest możliwe dalsze trwanie tej koalicji, czy idzie na wariant rządu mniejszościowego. Jeżeli nie będzie, jeżeli dalej ten konflikt między ugrupowaniami koalicyjnymi będzie trwał, to wybory muszą się odbyć. I decyzja musi zostać podjęta w najbliższych dniach.

- Sądzi Pan, że nie da się Jarosławowi Kaczyńskiemu po raz kolejny uciec od tej odpowiedzi, bo oczywiście była żałoba, ale te terminy w jakiejś mierze były przesuwane i tak naprawdę premier czeka do piątku na odpowiedź, ale nie powiedział, że on się wypowie w piątek.

- Tak. Tylko, że ta odpowiedź jest jednoznaczna. Koalicjanci mają inne zdanie niż premier Kaczyński chociażby na temat powołania komisji ds. akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

- Tu LPR już odpuściła. LPR mówi, że wystarczy pełna informacja ministra Wassermanna w Sejmie. Czy pęknie też Samoobrona?

- Ale to nie wystarczy, żeby zmienić zdanie Samoobrony i żeby uzyskać większość. Ten wniosek będzie głosowany. On - moim zdaniem - w bardzo poważny sposób dzieli koalicję. Myślę, że trzeba robić swoje. My, jako PO, jesteśmy gotowi tutaj do wszystkich wariantów - najlepszy oczywiście to przyspieszone wybory, żeby skończyć tę koalicję. Jeżeli jednak mamy taką sytuację, że premier Kaczyński będzie nas wszystkich przekonywał, że to jest właśnie IV RP, że trzeba rozbić kolejny klub, klub Samoobrony, wyciągać stamtąd posłów i budować lichą, rachityczną większość dla tego rządu, dla tej koalicji, tzn., że to już wszystko staje na głowie i że akceptacji dla takiej koalicji, dla takiego sprawowania rządu w Polsce nie ma, że potrzebne są przyspieszone wybory.

- I wtedy powtórzy Pan to, co powiedział Pan w "Dzienniku", że rząd fachowców, który proponuje Andrzej Lepper, to pomysł zły, ale to ostateczność, po którą można w jakichś konfiguracjach sięgnąć?

- Tak. Mówię od wielu dni, że to jest ostateczność, że konstruktywne wotum, czyli powołanie rządu fachowców, który tak naprawdę miałby doprowadzić do przyspieszonych wyborów, jest ostatecznością, złą ostatecznością. Uważam, że opinia publiczna powinna spotykać się ze strony rządu z jasnymi, klarownymi przekazami. Takim przekazem są przyspieszone wybory lub pełna koalicja większościowa.

- Z tych słów wynika, że PO nie wyklucza rządu mniejszościowego, tymczasowego, właśnie w tej sytuacji, gdyby wyborów jednak nie było, za którym musiałaby zagłosować Samoobrona.

- To nie mógłby być rząd mniejszościowy. To byłby absurd, gdyby rząd mniejszościowy zastępował rząd mniejszościowy Jarosława Kaczyńskiego. Mówimy tylko, że każda droga jest dobra do przyspieszonych wyborów. Jeżeli uporczywie Jarosław Kaczyński i PiS będzie trzymał się władzy, tej koalicji i tego mniejszościowego rządu, jeżeli nie będzie chciał zrobić wyborów, to przecież konstytucja daje taką możliwość konstruktywnego wotum. Ale to jest kwestia ostateczna. Tak naprawdę powołanie tego rządu, celem powołania takiego rządu, byłoby doprowadzenie i przeprowadzenie nowych wyborów.

- A Andrzej Lepper byłby wtedy kimś, kto wspierałby taki tymczasowy rząd z parlamentu, czy mógłby do takiego rządu wejść?

- Nie ma możliwości. Rozumiem intencję Pańskiego pytania, bo ono jest zawsze interesujące, czy jest możliwy rząd PO, Samoobrony, LiD-u, LPR-u, jakkolwiek nazywać taką egzotyczną koalicję, to jest niemożliwe. Nie ma możliwości powołania w tym składzie Sejmu, rządu innego niż ten, który funkcjonuje. Dlatego my mówimy, że jedyną alternatywą są przyspieszone wybory, jeżeli ta koalicja zbankrutowała - to, że zbankrutowała wszyscy widzimy. Jeżeli nie ta koalicja i ten rząd, jeżeli uporczywe trwanie przy takiej degradacji, degrengoladzie politycznej, to być może jeżeli nie będzie można w inny sposób rozwiązać parlamentu, to potrzebny jest rząd - ale nie polityczny - tylko właśnie rząd techniczny, który te wybory przeprowadzi. To jest możliwe i w polityce wszystkie warianty i scenariusze trzeba brać pod uwagę - także ten.

- Też uważałem, że nawet o to nie wypada pytać. Do wczoraj, kiedy w tym właśnie studiu Andrzej Lepper zaproponował PO taki właśnie rząd fachowców - stąd te pytania. Ale Donald Tusk odpowiedział cytatem, który obiega dziś wszystkie media - wszyscy fachowcy wyjechali do Irlandii, nie ma z czego złożyć rządu fachowców. A teraz wyjadą do Niemiec, bo podobno Niemcy - jak podaje jedna z gazet - szykują się do otwarcia rynku pracy dla Polaków. Są ci fachowcy, czy ich nie ma?

- Nie będzie tak źle z tym fachowcami. Rozmawialiśmy jeszcze wczoraj z Donaldem Tuskiem, że to żartobliwe stwierdzenie, które rzeczywiście oddaje prawdę polskiego rynku pracy, natomiast w Polsce politycy - nie wiem, czy to dobrze, czy źle - jeszcze zostają. Ja mówię o rządzie nie fachowców, ale o rządzie technicznym, o rządzie, który normalnie funkcjonuje i nie rządzie koalicyjnym, nie nowej koalicji, która jest antidotum, czy odpowiedzią na koalicję LPR-Samoobrona-PiS. To nie może tak być. Musimy dać szanse, żeby w tej sprawie wypowiedzieli się nie politycy, po raz kolejny szukając jakiejś trudnej, czy niemożliwej większości, ale żeby wyborcy się wypowiedzieli, żeby wypowiedziała się opinia publiczna. Stąd najlepszym pomysłem są wybory. I dziwię się, że jeszcze parę dni temu wszyscy głośno o tym mówili, mówiliśmy jednym głosem w parlamencie, że tylko wybory, że to jest najbardziej uczciwy i racjonalny sposób. A dziś słyszę, że nie, że to wcale tak nie musi być, że koalicja może mieć większość, że jeszcze trzeba tylko wyciągnąć kilku, czy kilkunastu posłów z Samoobrony, może z LPR-u, może niezależnych i wtedy zbudujemy nowe zaplecze dla starego układu. To naprawdę jest żenujące.

- Wszystko rozstrzygnie się 28 sierpnia na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu Sejmu. Mam takie wrażenie, że tam możemy zaobserwować taką sytuację, otóż ktoś z PiS-u - może to być też premier - wejdzie na mównicę, w jednej ręce będzie trzymał Państwa, PO, wniosek o samorozwiązanie Sejmu, powie - panowie posłowie z Samoobrony, z LPR, ja i moi posłowie podniesiemy ręce za tym wnioskiem, chyba, że mam większość - sprawdzam - tu wniosek o wotum zaufania dla mojego gabinetu, może wy jednak chcecie, żeby ten rząd trwał. Kiedyś taki manewr zastosował Leszek Miller w 2004 roku - wtedy nazywano to reaktywacją. Myśli Pan, że ta gra o wyciąganie posłów Samoobrony, o budowanie tej większości z ludźmi Andrzeja Leppera - ale bez Andrzeja Leppera - będzie trwała, będzie się toczyła?

- Będą próby 22 sierpnia. Widzę taką sytuację, o której mówi Pan redaktor i ona jest możliwa. Ale uważam, że Samoobrona nie da się już nabrać na taki apel, czy posłowie Samoobrony nie pójdą za Jarosławem Kaczyńskim.

- Pójdą w nicość, na zieloną trawkę - jak pokazują sondaże?

- Jakby Pan mnie pytał, co można radzić i co Samoobrona zrobi, to Samoobrona musi wybrać wariant wyborczy, musi się zweryfikować, musi potwierdzić swoją obecność w polityce następnymi wyborami. Te sondaże ostatnich dni są dla Samoobrony budujące. Ona znajdzie się w parlamencie - tak wskazują sondaże. Pamiętamy, że zawsze wynik sondażowy Samoobrony jest niedoszacowany. Tak naprawdę Samoobrona nie jest skazana na trwanie w tej koalicji. Może wybrać wariant wyborczy - dla niej bezpieczny. Ale to już są kwestie wewnątrz koalicyjne. Chcę jedno powtórzyć - tej koalicji nie ma. Ona już chyba formalnie nie istnieje, bo nie spotykają się liderzy tej partii - spotykają się tylko w studiach telewizyjnych, czy radiowych, obrzucając się epitetami. Jak można budować IV RP, jak można mówić, że ten rząd jest najlepszy od 18 lat, podejmuje najważniejsze wyzwania, jeżeli tak naprawdę nie funkcjonuje koalicja, która za nim stoi. Przypomnę, że ogromny kryzys ochrony zdrowia, EURO 2012, to są rzeczy, które są ogromnymi wyzwaniami. Dziś - przyzna Pan - nikt o tym nie mówi.

- A minister Jakubiak - nowy minister sportu - nie mówi?

- Minister Jakubiak - z całym szacunkiem - ale na sporcie nie ma największej wiedzy, jeśli chodzi o sport. Natomiast słyszę, czytam, że polityką w gabinecie minister Jakubiak będzie zajmował się były architekt Warszawy. Jeżeli architekt zajmuje się polityką, a minister Jakubiak z Kancelarii Prezydenta sportem i budową stadionów, to rzeczywiście wszystko stoi na głowie i trzeba robić wybory.

- Marian Piłka - teraz poseł Prawicy RP - twierdzi, że to premier specjalnie wywołał kryzys, że to jest scenariusz daleko wybiegający do przodu. I zacytuję: "Z grubsza polega na tym, że PiS odda teraz władzę PO, która najprawdopodobniej zostanie zmuszona do wspólnego rządzenia z postkomunistami. PiS mając w rękach różne urzędy, będzie podgryzało PO. Tusk i jego partia będą się zużywać politycznie w rządzeniu. A w finale Lech Kaczyński ma stanąć z osłabionym Tuskiem do wyborów prezydenckich." Tak może być?

- Tych scenariuszy jest masę. Marian Piłka rysuje dosyć czarny scenariusz. Jest lato.

- Diaboliczny - można powiedzieć.

- Diaboliczny, tak. Jest lato, wierzę w optymistyczne scenariusze. Wierzę w wybory, w zwycięstwo PO, w nowy rząd, w nową jakość w polskiej polityce.

- A kto premierem?

- Mam nadzieję, jeżeli wygramy te wybory, to ktoś z PO.

- Co by Pan powiedział, gdyby to inna partia szła po władzę, bo PO pójdzie w tych wyborach po władzę i nie powiedziała, kto jest premierem?

- Zawsze w cywilizowanej demokracji, misję stworzenia rządu od prezydenta - w takim systemie, jak nasz - dostaje lider zwycięskiej partii. Jestem przekonany, że tu będzie tak samo.

- Tusk?

- Tak jest.

- Tusk premierem?

- Na pewno, jeżeli wygramy wybory parlamentarne - a jestem gorąco przekonany, że Polacy dadzą nam tę szansę, mandat wyborczy i zaufają PO - wtedy propozycja od Prezydenta RP, propozycja tworzenia, misja formowania rządu, otrzyma przewodniczący PO. Przewodniczącym PO jest Donald Tusk.

- Przyjmie ją?

- Musimy się umówić na następne programy, jeżeli o koalicjach, o premierach, o personaliach będziemy mówić. Chętnie jestem do Pańskiej i słuchaczy dyspozycji. Ale po wyborach. To będzie najlepszy czas, żeby o tym porozmawiać.

- Ale i tak wiemy troszkę więcej. Donald Tusk liczy, że tę ofertę dostanie. I rzeczywiście, konstytucyjnie jest to chyba oczywiste. Dziękuję bardzo. Grzegorz Schetyna z Wrocławia był gościem "Salonu Politycznego Trójki". Miłego dnia. Dziękuję bardzo.

- Dziękuję bardzo.

Polecane