Artur Rojek i kobiece ogłoszenia OFF Festivalu
2017-02-06, 19:02 | aktualizacja 2017-02-06, 19:02
Gościem Anny Gacek był Artur Rojek, który opowiedział, jakie artystki odwiedzą w tym roku katowicką Dolinę Trzech Stawów.
Posłuchaj
Kobiety niestety nie rządzą światem. Ale obserwując z rosnącą troską, dokąd zmierza nasza urządzona i rządzona przez mężczyzn cywilizacja, nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby na dłużej przejęły stery. Żeby polski czarny marsz i marsz kobiet na Waszyngton, i wiele innych, podobnych inicjatyw połączyło się w jeden ruch, który doprowadzi do prawdziwych zmian na lepsze…
Ten kobiecy żywioł zawsze był na OFF Festivalu ważny i mocno reprezentowany. Gościliśmy już i papieżycę punka Patti Smith, i riot grrrl Kathleen Hanna, i bezkompromisową Kim Gordon, i szamankę Ogoya Nengo, i Fatimę Al Qadiri, i Julię Holter, i Chelsea Wolfe, i Nosowską, i Warpaint, i Brodkę, i cały zastęp innych, utalentowanych, silnych, odważnych kobiet.
Z radością informujemy, że również w 2017 roku nasze zaproszenie przyjęły wspaniałe artystki, których muzyka i postawa robi różnicę. Oto niektóre z nich:
Carla Bozulich
Urodzona w Nowym Jorku, wychowana w Kalifornii instrumentalistka, producentka, kuratorka, autorka i przede wszystkim właścicielka unikalnego głosu, z którym potrafi się odnaleźć w niemal każdym kontekście. Było już i punk-country formacji The Geraldine Fibbers, i rozimprowizowany post-industrial dowodzonej przez nią grupy Evangelista, i niezliczone wspólne nagrania z przyjaciółmi (od Xiu Xiu po Mike’a Watta). Solowe wcielenie Carli Bozulich – z wydanym w 2014 roku przez Constellation Records albumem „Boy” na czele – sama artystka uznaje za najbardziej „popowe”, ale nie dajcie się zwieść. Nie ma popu tak oryginalnego, śmiałego i intrygującego.
Anna Von Hausswolff
Szwedzka wokalistka i kompozytorka z wizją. Tytuły jej płyt – „Singing From The Grave” (2010), „Ceremony” (2013), „The Miraculous” (2015) – mówią wiele o jej stylu. To ponury, ale piękny art pop, przesycony brzmieniem instrumentów klawiszowych, uszlachetniony podniosłą, ceremonialną, niemal kościelną atmosferą. Nie dziwią więc porównania do Kate Bush, chociaż Anna Von Hausswolff przemawia własnym artystycznym głosem.
Jessy Lanza
Producentka i wokalistka z Kanady, która zaczynała przygodę z muzyką od fortepianu, klarnetu i jazzu, by w dorosłość – i artystyczną dojrzałość – wkroczyć piosenkami, które jednocześnie ujmują popową chwytliwości, i intrygują nowoczesną, poszukującą formą. Jej najnowszy album – „Oh No” (2016) – to kolejny owoc twórczej kolaboracji z Jeremym Greenspanem z Junior Boys i potwierdzenie, że Jessy to na dzisiejszej scenie głos równie czarujący, co osobny.
Moor Mother
Poszukujecie mocnych wrażeń? Zapraszamy na koncert Moor Mother. To Camae Ayewa, interdyscyplinarna artystka z Filadelfii, której debiut „Fetish Bones” uważamy za jedną z najważniejszych płyt minionego roku – choć zbyt radykalną, by zaakceptowała ją szeroka publiczność. Ta płyta jest kroniką, skargą i buntem, jest strumieniem świadomości płynącym z kolektywnej i indywidualnej pamięci afroamerykańskiej kobiety. Porównania w recenzjach do „Skowytu” Allena Ginsberga z jednej, ale też „COIN COIN” Matany Roberts czy nawet „To Pimp A Butterfly” Kendricka Lamara są więc jak najbardziej uzasadnione, ale przekaz i muzyka Moor Mother są znacznie bardziej gwałtowne, żywe i gniewne.
SIKSA
Duet, który wprawia w zakłopotanie i zachwyca zarazem – surową formą i bezkompromisowym słowem. Jak mówią sami o sobie, „SIKSA to infantylny i aspołeczny koszmar ze scen punkowych, teatralnych i literackich”, to „pyskata literatura krzyczana do wulgarnych pochodów basowych, wypluwana tu i teraz przez nie-aktorkę i nie-muzyka…”. I jeszcze, wychodząc naprzeciw co bardziej leniwym słuchaczom, sami podpowiadają porównania – że SIKSA jest trochę jak Britney Spears, a trochę jak Guernica Y Luno. Najlepsze jest to, że to prawda.
(mat. promocyjne)