Reklama

reklama

O dobrych ludziach w czasach rzezi

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
O dobrych ludziach w czasach rzezi
Zdjęcie pochodzące z książki Witolda Szabłowskiego pt. "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia"Foto: Michał Nogaś/PR

Gościem Michała Nogasia w "Z najwyższej półki" był Witold Szabłowski. Właśnie ukazuje się jego książka "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia".

Posłuchaj

Witold Szabłowski o swojej książce poświęconej rzezi wołyńskiej (Z Najwyższej Półki/ Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

"Szukam na Wołyniu ludzi, którzy ratowali swoich sąsiadów. (…) Ktoś kogoś trzymał w chlewie, ktoś w piecu chlebowym, ktoś w schowku pod podłogą, a ktoś inny woził ludziom jedzenie do lasu" - pisze Szabłowski. Puka do domów, rozmawia, często spotyka ostatnich świadków wydarzeń z roku 1943. Spisuje świadectwa.


Spotyka panią Hanię, która w "Sąsiadach z Wołynia" wypowiada pierwsze zdanie: "Od dziecka wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak". I było, nie pasowała do otoczenia, rodzice chronili ją przed światem, kupowali najlepsze ubranka, żyli w ciągłym strachu. Bo Hania była córką Polaków zamordowanych w polskiej wsi Gaj. Przeżyła jako jedyna z całej rodziny, "miałam w jednym ręku kawałeczek chleba, a w drugim – chusteczkę z dwoma literami, pewnie to moje inicjały. Jakie? Nie wiem." Zajęli się nią obcy, dom i rodzinę dali jej Ukraińcy, których rodacy podpalali domy, mordowali w bestialski sposób wieloletnich znajomych. W wielu miejscach mężowie zabijali żony, Polki, by udowodnić, że są prawdziwymi patriotami...

A potem pojawiają się w książce kolejni bohaterowie. To ocaleni, ale także potomkowie tych, którzy z narażeniem życia ratowali bliskich, choć obcych. Sąsiadów. Ich dzieci czy wnukowie opowiadają, na czym polegała odwaga w czasie rzezi wołyńskiej. Czasem na zwykłym ostrzeżeniu, że idą... Pojawiają się wspomnienia, nierzadko tak bolesne, że trzeba tę książkę na chwilę odłożyć, by złapać oddech. Są zapisem zezwierzęcenia i bestialstwa, choć Szabłowski tym nie epatuje, oddaje rzetelnie historyczną prawdę (konsultantem był dr hab. Grzegorz Motyka z ISP PAN), przypomina wydarzenia na Wołyniu, obala mity, przypomina fakty. Wyjaśnia, jak to się stało... I skąd wzięli się w tym okrutnym czasie sprawiedliwi i dobrzy ludzie.

"Cały dzień przesiedzieliśmy na bagnach, które się nazywają Rudawy. Ukraińcy wkoło ziemniaki kopali, a myśmy się modlili, żeby nas któryś nie przyuważył" - mówi pani Janina. A ja mam wrażenie, jak gdybym czytał książki o innych tragicznych wydarzeniach. Choćby tych na Bałkanach czy w Rwandzie.

O tym, jak powstawali "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia", o poszukiwaniu świadków, niełatwych rozmowach i o miejscach, w których widać jeszcze ślady dawnego świata, Witold Szabłowski opowiedział w tym wydaniu "Z najwyższej półki".

Michał Nogaś

PS Nieustająco przypominam o profilu audycji na FB. Proszę kliknąć i sprawdzić, co tam słychać: www.facebook.com/znajwyzszejpolki 

***

Tytuł audycji: Z najwyższej półki
Prowadził: Michał Nogaś
Gość:
Witold Szabłowski (pisarz, reportażysta)
Data emisji:
4.09.2016
Godzina emisji: 21.10

Polecane