Biega, pływa, ćwiczy: mama sportsmenka
2013-12-12, 14:12 | aktualizacja 2013-12-12, 14:12
- Ludzie łapali się za głowy, kiedy dzień przed rozwiązaniem wymyśliłam sobie, że najlepszym przyspieszaczem porodu będzie bieg - mówi pani Karolina.
Posłuchaj
Zaznacza, że wstydziła się biegać z tak wielkim brzuchem, dlatego - aby zamaskować zaawansowaną ciążę - nałożyła sobie pusty plecak na klatkę piersiową. - Tak przebiegłam 10 kilometrów, a następnego dnia Franuś pojawił się na świecie - wspomina i od razu akcentuje, że wszystkie swoje poczynania konsultowała z lekarzami.
Więcej rozmów Joanny Mielewczyk na stornie audycji "Matka Polka Feministka" >>>
- Kiedy urodziłam Weronikę, miałam wrażenie, że jestem maszyną do karmienia i przytulania. Brakowało mi czasu tylko dla siebie - mówi pani Karolina i dodaje, że dzięki znajomym "wkręciła się" w bieganie. Zaczynała od małych dystansów, potem był półmaraton, aż w końcu pierwszy maraton. - Wszystko potoczyło się jak śniegowa kula. Przebiegłam Maraton Warszawski, a dwa tygodnie później okazało się, że jestem kolejnej ciąży - opowiada rozmówczyni Joanny Mielewczyk.
Pani Karolina zamieniła wtedy bieganie ma basen, do tego nie unikała zajęć fitness, dzięki którym - jak twierdzi - lepiej zniosła ciążę i sam poród.