Martwa Droga - poznaj tajemnicę szlaku umarłych

- Tajga bardzo szybko odzyskuje to, co jej zabrano. Po nigdy nieukończonej Transpolarnej Magistrali Kolejowej pozostały: nasyp kolejowy, fragmenty torów, wiadukty, liczące nawet po kilkadziesiąt metrów, fragmenty linii energetycznych. Magistralę budowali więźniowie łagrów, dziesiątki tysięcy z nich umarło z wycieńczenia - mówi podróżnik Tomasz Grzywaczewski.

Martwa Droga - poznaj tajemnicę szlaku umarłych

Tajga pochłonęła tory, porzucone parowozy i baraki, w których mieszkali więźniowie łagrów budujący Transpolarną Magistralę Kolejową

Foto: Tomasz Grzywaczewski

Martwa Droga - poznaj tajemnicę drogi umarłych (Do południa/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

W roku 1949 setki tysięcy ludzi rozpoczęło budowę ostatniego, monumentalnego dzieła Józefa Stalina – linii kolejowej, która miała ciągnąć się przez 1300 kilometrów w dalekiej, północnej Syberii. Magistrala miała łączyć dwa miasta Salechard nad rzeką Ob i Igarka nad Jenisejem.

Budowę przerwano gwałtownie po 4 latach pracy, po śmierci Stalina. Ukończone wówczas było 700 km trasy. - Przy powstaniu trasy pracowały tysiące więźniów łagrów. Szacunki mówią o 100 tys., a nawet 300 tys. osób pracujących niewolniczo, w nieludzkich warunkach na dalekiej Północy. Ile istnień pochłonęła droga umarłych? Nikt tego nie wie. Mówi się o 20-30 tys., a nawet 120 tys. – przyznaje gość "Do południa", który badał pozostałości magistrali.

Zachowały się także pozostałości łagrów, sowieckich obozów koncentracyjnych. - Więźniowie pracujący niewolniczo przy budowie Transpolarnej Magistrali Kolejowej mieszkali w obozach oddalonych od siebie o 10-15 km. Obecnie większość z nich jest zniszczona albo przez przyrodę, albo przez ludzi. Te położone bliżej cywilizacji zostały rozebrane. Nam udało się dotrzeć do łagrów, które się w większości zachowały. Wciąż stoją tam wieżyczki strażnicze, zasieki z drutu kolczastego, budynki administracji – opowiada Tomasz Grzywaczewski.

Teren budowy trasy opuszczano w pośpiechu . - W ciągu kilku tygodni ewakuowano dziesiątki tysięcy więźniów, cały personel administracyjny, porzucono całe składy, węglarki, lokomotywy, wagony. To wszystko tam pozostało i rdzewieje – mówi gość Pawła Drozda. Jak dodaje, mieszkańcy tych terenów wykorzystują na opał drewno z baraków, w których mieszkali więźniowie. - To zupełnie inna świadomość. Nikt z nas nie wyobraża sobie takiego potraktowania budynków znajdujących się Auschwitz – konstatuje gość "Do południa"

Tomasz Grzywaczewski przyznaje, że warunki panujące w tajdze są ogromnie trudne, nie tylko zimą, kiedy temperatura spada do minus kilkudziesięciu stopni. Paradoksalnie gorzej jest latem, kiedy "wieczna zmarzlina rozmarza zamieniając tajgę i tundrę w wielkie trzęsawisko".

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, którą przeprowadził Paweł Drozd.

Na audycję "Do południa" zapraszamy od poniedziałku do czwartku od godz. 9.00 do 12.00.

(gs)

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.