Nowy rok szkolny, stare problemy systemu oświaty
2013-09-02, 19:09 | aktualizacja 2013-09-02, 19:09
Nauczyciele coraz wyraźniej odczuwają skutki niżu demograficznego. O bezrobociu i liczebności klas rozmawiali w radiowej Trójce Ligia Krajewska z PO oraz prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Posłuchaj
Ligia Krajewska z Platformy Obywatelskiej uważa, że nauczyciele, którzy z powodu niżu demograficznego tracą pracę, niekoniecznie powinni zostawać w systemie oświaty. – Nauczyciel to zawód bardzo kreatywny. Kreatywna osoba powinna mieć umiejętność - przy odpowiednich programach i wsparciu finansowym - przekwalifikowania się. Ktoś, kto został nauczycielem, nie musi być nim zawsze – stwierdziła posłanka.
– Moim zdaniem dla nauczycieli oraz osób z przygotowaniem pedagogicznym nadal jest tyle miejsc pracy, że nie ma powodu wyrzucać ich z systemu edukacji – mówił z kolei Sławomir Broniarz. – Trzeba się raczej zastanowić nad tym, co zrobić z ponad 100 tysiącami studentów na kierunkach pedagogicznych – powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego i dodał, że takiej ilości specjalistów obecnie i w najbliższej przyszłości nie potrzeba.
Goście Pulsu Trójki spierali się również odnośnie liczebności dzieci w klasach. – Każdy z pedagogów powie, że między liczbą 20 i 18 osób nie ma specjalnej różnicy, natomiast między 20 a 10 zmiana jest zauważalna. Taka indywidualizacja procesu nauczania byłaby pożądana – akcentował prezes ZNP. – Nie zgodzę się, że 10-osobowa klasa jest dobra. Tam zachodzą procesy społeczne, socjalizacyjne i inne. Grupa musi mieć możliwość zawierania przyjaźni, kontaktów. Czasami małe dzieci potrafią być wobec siebie bardzo okrutne, izolować rówieśników. Minimum to 15 osób – przekonywała posłanka PO i zaznaczyła, że większa grupa minimalizuje ryzyko niepożądanych zachowań.