Przemoc w rodzinie: koniec z tabu
2013-03-07, 15:03 | aktualizacja 2013-03-08, 15:03
Odkąd w 2010 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie przestępstwa o tym charakterze ścigane są z urzędu. Ani "związane ręce" policji, ani stwierdzenie "nie moja sprawa" nie mogą usprawiedliwić braku interwencji. Szczególnie, gdy cierpią dzieci.
Posłuchaj
Według statystyk policyjnych przybywa przestępstw, których ofiarami są dzieci. Co roku ponad 80 tysięcy razy policja interweniuje w sprawie przemocy w rodzinie. Jak potwierdza Małgorzata Kulka ze Stowarzyszenia na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia tylko w 2012 roku odbyło się w naszym kraju prawie 14 tysięcy rozmów z numerem Niebieskiej Linii 801 120 002.
Beata Mirska-Piworowicz, prezes Stowarzyszenia Damy Radę w codziennej pracy spotyka się z przypadkami przemocy w rodzinie. Zarówno bezpośrednimi, jak i pośrednimi jej ofiarami są dzieci. - Zmiana prawa dała nowe narzędzia do walki z tą przemocą, ale faktycznej poprawy sytuacji nie widzę. Jest znacznie lepiej, jeśli chodzi o postawę społeczeństwa, ale przed nami jeszcze długa droga zanim zaczniemy reagować w każdym momencie, gdy wydaje nam się, że dziecku dzieje się krzywda - powiedziała w audycji "Za, a nawet przeciw". Jej zdaniem dużą przeszkodą w skutecznym stosowaniu prawa jest brak środków finansowych. - Kampanie medialne mają ogromne znaczenie, jeśli chodzi o uwrażliwianie społeczeństwa, ale należałoby je skierować do decydentów. Jeśli nie wydamy pieniędzy na obywateli, żadne kampanie nie pomogą.
W rozmowie z Kubą Strzyczkowskim prof. Beata Gruszczyńska z Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej UW podkreśliła, że stereotyp głoszący, iż sprawy domowe powinno się załatwiać w czterech ścianach bardzo źle wpływa na poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka. - Wtrącamy się w różne sprawy, potrafimy powiedzieć, że ktoś jest źle ubrany, ale w sprawach zasadniczych wykazujemy postawę "mnie to nie dotyczy". W Europie Zachodniej społeczeństwa są bardziej wyczulone na krzyki i przemoc, którą się potępia - dodaje.
Urszula Nowakowska - prawnik, dyrektor Centrum Praw Kobiet zwraca uwagę na fakt nieznajomości prawa zarówno przez zobowiązane do jego stosowania służby, jak i obywateli. - Musimy stworzyć system, który by zachęcał ofiary, a także świadków do zgłaszania przejawów przemocy. Nie jest prawdą, że policja ma "związane ręce", przemoc w rodzinie jest przestępstwem ściganym z urzędu! Nawet jeśli kobieta wycofa się z zeznań, a powodoem może być przecież strach, wystarczy by policja i prokuratura rzetelniej zbierały dowody popełnienia przestępstwa - mówiła.
Jej zdaniem zbyt rzadko stosowane są dostępne narzędzia, np. nakaz opuszczenia domu przez sprawcę, zakazu zbliżania się, bezwzględnego pozbawienia wolności. Bywa też tak, że narzędzia są stosowane, ale niewłaściwie, np. kobieta odchodzi od sprawcy, a opieka nad dziećmi przyznana jest jemu, bo pozostając we wspólnym mieszkaniu stwarza im "lepsze warunki".
Posłuchaj całej rozmowy, w której wypowiadali się także słuchacze Trójki oraz goście: insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji i prof. Monika Płatek, karnistka.
Wyniki sondy :
Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku w samo południe. Zapraszamy.