Szczyt budżetowy UE. "Nocne negocjacje wywołują presję"
2013-02-07, 18:02 | aktualizacja 2013-02-07, 18:02
Dr Sergiusz Trzeciak, wykładowca Collegium Civitas, w radiowej Trójce stwierdził, że przesunięcie szczytu UE to celowy zabieg mający przyspieszyć negocjacje.
Posłuchaj
Zdaniem politologa, tradycją kolejnych szczytów stały się nocne negocjacje, które wywołują presję na uczestnikach, żeby jak najszybciej zakończyć negocjacje. Wszystko wskazuje na to - mówił Trzeciak - że w czwartek wieczorem i w nocy czekają nas obrady, które zapewne będą kontynuowane w piątek. - Pytanie, czy one się przedłużą i jak długo będą trwały - dodał gość Trójki.
W opinii dr Agnieszki Łady (kierownika Programu Europejskiego w Instytucie Spraw Publicznych) ciężko stwierdzić, czy przesunięcie szczytu to dobra, czy zła wróżba. Według dr Łady na pewno negocjacje będą zażarte i żadna ze stron nie odpuści. - Już teraz słychać, że nie tylko Wielka Brytania, ale również mniejsze kraje jak choćby Dania i Czechy będą miały dużo do powiedzenia i nie wykluczają weta - zaznaczyła politolog.
Warto powiedzieć - wtórował dr Ładzie Trzeciak - że adresatami tych "krzyków" jest opinia publiczna w poszczególnych krajach. Według politologa, politycy w sposób świadomy "krzyczą" dlatego, by pokazać własnej opinii publicznej, że dbają o interes narodowy.
- To jest swego rodzaju teatr, spektakl. Przywódcy europejscy doskonale sobie zdają sprawę z tego, że każdy musi oficjalnie bronić do upadłego własnych stanowisk negocjacyjnych,a później dojść do kompromisu w taki sposób żeby każdy z przywódców wyjechał ze szczytu mogąc pokazać, że osiągnęliśmy nie tylko kompromis, ale również sukces i założone cele - wyjaśnił gość Trójki.
Rozmawiał Marcin Zaborski.
mr