PiS nie ufa prokuraturze. Dowody smoleńskie "w swoim czasie"
2012-10-31, 18:10 | aktualizacja 2012-10-31, 20:10
Taką deklarację złożył w Pulsie Trójki poseł Jan Dziedziczak. Bogusław Liberadzki z SLD apelował o powtórzenie pracy komisji badania wypadków lotniczych, lub komisji Millera.
Posłuchaj
- Uważam, że Ruch Palikota wyłącznie mówi rzeczy niemądre – skwitował poseł Prawa i Sprawiedliwości złożenie do prokuratury zawiadomienia o możliwym ukrywaniu dowodów ws. katastrofy smoleńskiej przez posłów PiS. Chodzi o echa publikacji "Rzeczpospolitej”.
Jan Dziedziczak wytłumaczył, że "dowody” posiadane przez Prawo i Sprawiedliwość zostały zebrane przy okazji pracy zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza. - Ujawnimy to w stosownym czasie – powiedział poseł. Dopytywany przez Beatę Michniewicz, która przypomniała że polskie prawo nie pozwala na ukrywanie dowodów, odpowiedział krótkim "trzeba mieć ogromny dystans do tego, co się dzieje w tej chwili w Polsce”.
- Jeżeli jeden ginie w tajemniczych okolicznościach, drugiego świadka informacje wyciekają do internetu, to trudno mówić tutaj o bezpieczeństwie informatorów i my nie zamierzamy tych informacji w tej chwili oddawać prokuraturze – mówił poseł.
Europoseł SLD profesor Bogusław Liberadzki apelował w programie o powtórzenie pracy eksperckich komisji – badania wypadków lotniczych, lub Millera. - Rok temu powstał nowy byt w postaci sieci europejskich komisji badania wypadków lotniczych. Póki co rząd się jeszcze do nich nie zwrócił – zwrócił też uwagę eurodeputowany.