Świetlica lepsza niż ulica, ale nielegalna?
2012-09-27, 12:09 | aktualizacja 2012-09-27, 12:09
Organizacje pozarządowe oferujące zajęcia dla dzieci i młodzieży, przechodzą kontrole sanepidu i przeciwpożarowe. To problem: zwłaszcza na prowincji.
Posłuchaj
Kłopoty na uzyskanie zezwoleń na prowadzenie świetlic środowiskowych są ogromne – przyznają bohaterowie reportażu Hanny Bogoryi-Zakrzewskiej „Jeden zapis”. Przepisy stały się tak restrykcyjne, że w Warszawie na razie na 97 placówek tylko 4 z działających od lat spełniają wymagania.
Organizacje skarżą się, że nowy zapis ustawy, bardzo komplikuje ich działalność. Muszą teraz zdobywać opinie komendanta straży pożarnej i inspektora sanitarnego. - Musimy badać wodę, którą pije cała kamienica, światło, hałas, opory elektryczne w gwiazdkach. Musimy zatrudnić kominiarzy – opowiada przedstawiciel jednej z organizacji. Dodaje, że trzeba wydawać pieniądze na reperowanie cudzych lokali. Inna z organizacji została zobowiązana by dla 25 osób zbudować dwie dodatkowe toalety. Placówka, która nie uzyska zezwolenia, nie dostanie pieniędzy z urzędu miasta.
Kogo sanepid nie zatwierdzi, ten nie może ubiegać się o dotacje od miasta na prowadzenie działalności, czyli de facto upada. Problem będą miały świetlice zwłaszcza na prowincji: tam nie ma szans na lokale o wysokim standardzie. - Może będą działać nielegalnie? - zastanawia się jden z bohaterów reportażu,
Ministerstwo pracy nie przygotowuje nowelizacji ustawy – twierdzą urzędnicy. Zatem, zdaniem działaczy pozarządowych, posłowie powinni wykazać się w tej sprawie aktywnością. Bo jak mówią, "każda świetlica lepsza niż ulica".
Wszystkie trójkowe reportaże można znaleźć TU >>