Natu: ludzie boją się szaleństwa Janis Joplin!
- Wokalistki biorą się za "Piece of My Heart" i na tym koniec. To jest bardzo transowa muzyka, trzeba się w niej zatracić - mówi Natalia Przybysz o swoim Trójkowym koncercie w hołdzie Janis Joplin.
Natalia Przybysz
Foto: Filip Kabulski/mat.promocyjne
W niedzielę, 16 września Natalia Przybysz wystąpiła w studiu im. Agnieszki Osieckiej z projektem "Kozmic Blues", który przygotowała z okazji 50-lecia debiutu Janis Joplin. Artystka gościła też w audycji Piotra Metza "Lista osobista", w której zdradziła, że aż przez rok zastanawiała się, czy zmierzyć się z repertuarem amerykańskiej legendy.
- Na koncertach śpiewałam tylko jedną jej piosenkę - "Move Over". To jedyna, którą rozumiałam strukturalnie, bo nie było w niej tyle improwizacji, co w większości utworów Joplin - tłumaczyła artystka. Dopiero po wielu miesięcach poczuła, że jest w stanie pracować nad pozostałymi piosenkami mistrzyni. Prawdziwym momentem przełomowym było otrzymanie od prowadzącego "Listę osobistą" winyli z utworami Joplin. Inna dynamika tego nośnika pozwoliła jej lepiej zrozumieć idolkę.
Rozmówczyni Piotra Metza wyznała, że praca nad projektem była trudna i często wręcz "działała jej na nerwy". - Janis Joplin to jedna z tych artystek, które są "niewygodne". Strasznie męczą, ale w końcu człowiek się jakoś przywiązuje i wkręca coraz mocniej. Nagle okazuje się, że to, czego wcześniej słuchałam, było grzeczne, poukładane, bez mocy i bez ducha - mówiła Natalia Przybysz..
"Lista osobista" na antenie Trójki w każdą sobotę tuż po 19.00. Zapraszamy.
Posłuchaj innych rozmów Piotra Metza z muzykami>>>>
(pg)