"Nagrania wymknęły się spod kontroli Serafina"
Zgodni w ocenie zachowania Władysława Serafina w aferze taśmowej są goście "Pulsu Trójki" senator Aleksander Pociej z PO i poseł Przemysław Wipler z PiS.
Szef kółek rolniczych Władysław Serafin
Foto: PAP/Tomasz Gzell
Szef kółek rolniczych Władysław Serafin zapewnia, że nikt za nim nie stoi i podkreśla, że taśmy opublikowano wbrew jego woli. Przekonywał w radiowej Jedynce, że istotną część winy za aferę ponoszą też media, a taśmami od jakiegoś czasu handlowano.
Zdaniem Przemysława Wiplera z PiS, Władysław Serafin jest "elementem przypisów” do całej sprawy. - Jest osobą, której ta sprawa się wylała – podkreśla gość "Pulsu Trójki". Wipler przypomina, że to Serafin z bliżej nieznanych pobudek rejestrował spotkania. – Jeżeli ktoś coś takiego robi z ukrycia. Nagrywa swoich rozmówców, to ma intencje żeby wykorzystywać te nagrania – powiedział Wipler.
Nie ma dla niego znaczenia, że Serafin zawiadomi prokuraturę o upowszechnieniu taśm niedozwolonych. Jego zdaniem, to jest pomysł na ratowanie siebie. - Danie sygnału. Chłopaki to nie ja. Trochę przesadziłem, trochę świństw narobiłem, ale wymknęło się to spod kontroli. To nie ja zakapowałem, pokazałem Polakom i mediom w jaki sposób robi się biznes – powiedział poseł PiS.
Zgadza się z nim senator Aleksander Pociej z PO. – W żadnej intencji nagrywanie rozmówców nie jest dobrym pomysłem. Człowiek traci wiarygodność – powiedział. Jego zdaniem Serafin najprawdopodobniej chciał wejść w posiadanie jakichś informacji, którymi miał "grać”. – To nie były czyste intencje. Myślę, że po coś było mu to potrzebne w wewnętrznych rozgrywkach – dodał Pociej.
Rozmawiał Damian Kwiek