Jamie Hince: jestem maniakiem rytmu!
- Spędzić 8 godzin nie jedząc, nie pijąc, nie paląc, bo właśnie zajmuję się programowaniem tego jak bit powinien być słyszalny, to stan idealny - mówił Jamie Hince z The Kills w rozmowie z Agnieszką Szydłowską.
Alison Mosshart i Jamie Hince
Foto: Fot.: mat. promocyjne
Słynny duet - Jamie Hince i Alison Mosshart - po raz pierwszy wystąpili w Polsce na tegorocznym Open’erze, tuż przed koncertem Jamie Hince opowiadał Agnieszce Szydłowskiej o rzeczach podstawowych: muzycznej drodze The Kills , relacji z Alison, wrażeniach przed pierwszym koncertem w Polsce.
Artysta zdradził, skąd wzięła się u niego obsesja rytmu. - Zawsze byłem świadomy tego, że mam w sobie jakieś takie rytmiczne podekscytowanie. Niezależnie czy piszę piosenkę na gitarę, czy po prostu tekst, wszystko kręci się wokół rytmu - mówił Jamie. Podkreślił, że nie wierzy w rzeczy wiążące się z poszukiwaniem w dzieciństwie powodów, dla których robimy coś konkretnego w życiu dorosłym. Ale w jego przypadku można zaryzykować taką analizę, skoro jako mały chłopiec razem z rodzicami wylądował w Afryce, gdzie spędził pierwsze 7 lat swojego życia i jako pierwsze wspomnienie wiążące się z muzyką wymienia właśnie tamtejsze bębny.
Rytm w utworach The Kills to podstawa, drugim solidnym fundamentem jest prostota. - Szybko uzmysłowiliśmy sobie, że im prościej, tym lepiej i skupiliśmy się na tym, by piosenki maksymalnie obierać z niepotrzebnych dodatków, a nie obudowywać - wyjaśnił artysta i zadeklarował, że muzyka bogato "tkana" absolutnie go nie interesuje.
Dlaczego tyle lat czekaliśmy na koncert The Kills w Polsce oraz jaka jest najlepsza recepta na spotkanie z publicznością, dowiesz się słuchając całej rozmowy Agnieszki Szydłowskiej z muzykiem - "Jamie Hince w Trójce: jestem maniakiem rytmu!" .
(ed)