Klan: rzeczywistość nas uwiera
Legenda polskiego rocka powraca. Odnowiony Klan wydał właśnie kolejną płytę "Laufer", a lider grupy Marek Ałaszewski był gościem Trójkowej audycji "Minimax".
- To trzecia edycja zespołu. Reaktywujemy się średnio raz na 20 lat. Tym razem trzeba będzie jednak przyspieszyć, bo nie sądzę, bym za dwie dekady był w równie dobrej formie - powiedział Ałaszewski Piotrowi Kaczkowskiemu i Leszkowi Adamczykowi. Faktycznie kultowy status Klanu nie przełożył się nigdy ani na komercyjny sukces, ani na żywotność grupy.
Na przełomie lat 60. i 70. płyta (i suita baletowa) "Mrowisko" przełamała stereotypy big bitu i stworzyła archetyp polskiego rocka progresywnego. Niestety Klanowi, pomimo wielu obietnic, nie pozwolono nigdy promować swojej muzyki poza granicami PRL oraz Bloku Wschodniego. - To była główna przyczyna rozpadu pierwszego składu - wyjaśnia Marek Ałaszewski. - Ogromne nakłady pracy i energii, a potem wielkie rozczarowanie...
Klan powrócił jako niemal całkowicie akustyczny kwartet na początku lat 90. Wydany wtedy album "Po co mi ten raj" uznać można za prekursorski dla mody na produkcje typu "unplugged". Być może problemem zespołu pozostawało niezmiennie jego wizjonerstwo, nieadekwatne do realiów polskiej sceny. Czy tak będzie i tym razem?
Na razie mamy trzeci w dorobku grupy longplay "Laufer" oraz zapowiedź koncertu promocyjnego, który odbędzie się 13 kwietnia w Warszawie. W całkowicie odnowionym składzie u boku Marka Ałaszewskiego stanął m.in. jego syn... Marek. Czyżby Klan miał się stać wielopokoleniową sztafetą?